Ostatnie posiedzenie sejmowego zespołu ds. obrony Gietrzwałdu stało się gorącym apelem o powstrzymanie budowy gigantycznego centrum Lidla tuż obok sanktuarium. Społecznicy ujawnili szereg patologii prawnych i zapowiedzieli eskalację protestów.
8 maja br. w gmachu Sejmu RP odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Gietrzwałdu. Na sali obok posłów zasiedli przedstawiciele społecznych organizacji od miesięcy walczących z planowaną inwestycją sieci Lidl w podolsztyńskim Gietrzwałdzie.
W spotkaniu uczestniczyli m.in. liderzy Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Gietrzwałdu (OKOG) – przewodniczący Stefan Grabski i wiceprzewodnicząca Elżbieta Grabarek-Bartoszewicz, a także przewodniczący Komitetu Obrony Gietrzwałdu, który jako pierwszy rozpoczął protest – Jacek Wiącek, a także m.in. reprezentanci Fundacji im. Piotra Poleskiego (kierowanej przez b. wiceministra Jerzego Szmita) oraz Fundacji „Konfederacja Gietrzwałdzka” z prezesem Jackiem Chrząszczem.
Obradom przewodniczył poseł Włodzimierz Skalik. Wszyscy oni mówili jednym głosem: plan budowy ogromnego centrum logistyczno-magazynowego Lidla kilkaset metrów od gietrzwałdzkiego sanktuarium maryjnego musi zostać zatrzymany.
– Władza publiczna ukrywa to, co czyni, przed opinią publiczną – alarmował przewodniczący, przypominając, że zainteresowanie społeczne tematem rośnie z tygodnia na tydzień.
Nieprawidłowości urzędów
Głos zabrał radca prawny Radosław Dermont, prowadzący kluczowe postępowania administracyjne w sprawie inwestycji. Zreferował szczegółowo obecną sytuację prawną, koncentrując się na dwóch głównych frontach walki: decyzji środowiskowej i pozwoleniu na budowę dla centrum Lidla.
Mecenas nie ukrywał, że sprawa utknęła w absurdalnym klinczu formalnym – instytucje państwowe od miesięcy unikają merytorycznego rozstrzygnięcia oczywistych zarzutów. Zamiast tego kolejne organy koncentrują się wyłącznie na aspektach proceduralnych, odrzucając wnioski stron społecznych bez wnikania w sedno problemu.
Dermont przypomniał, że już 30 kwietnia SKO ponownie odmówiło unieważnienia kontrowersyjnej decyzji środowiskowej. Co gorsza, zrobiło to bez podania jakiegokolwiek uzasadnienia merytorycznego – lakoniczne postanowienie stwierdza jedynie brak podstaw do stwierdzenia nieważności.
– Sąd poświęcił naszym kilkunastostronicowym zarzutom dosłownie jeden akapit, a SKO powtórzyło to samo, ograniczając się do zdania: „odmówić stwierdzenia nieważności” – relacjonował prawnik. Jego zdaniem mogą być dwie przyczyny takiego obrotu spraw: albo czysta opieszałość urzędników, albo – co gorsza – celowa gra na czas, by inwestor zdążył poczynić nieodwracalne kroki.
Do tej analizy nawiązał prezes Fundacji im. Piotra Poleskiego Jerzy Szmit, ujawniając istotny kontekst: sprawą decyzji środowiskowej zainteresowała się prokuratura.
– Prokurator od wielu miesięcy dopytuje SKO o bieg sprawy – powiedział Szmit. Jego zdaniem obecna bierność SKO może wynikać z chęci ochrony osób odpowiedzialnych (np. wójta gminy) przed konsekwencjami prawnymi. Mec. Dermont przyznał, że organy „będą zapierały się, by nie przyznawać do horrendalnych błędów – nikt nie chce brać odpowiedzialności za ten skandal”.
Mimo to prawnicy strony społecznej nie składają broni. Mecenas zapowiedział złożenie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na decyzję SKO, gdy tylko otrzyma jej pisemne uzasadnienie.
– Jeszcze mamy nadzieję, że coś pozytywnego w sprawie środowiskowej się okaże – stwierdził, dodając, że równolegle wniesie wniosek do prezesa NSA o objęcie postępowania nadzorem. Ten nadzwyczajny krok ma wymusić na sądzie merytoryczne pochylenie się nad sprawą. – Nie chcemy znów walić głową w ścianę. Może dzięki temu ktoś tam „wykona telefon” i sędziowie potraktują sprawę poważnie – dodał.
Jeśli chodzi o pozwolenie na budowę, Dermont przyznał, że jego strategią jest maksymalne spowalnianie postępowania, dopóki los decyzji środowiskowej nie zostanie przesądzony.
– Nie chciałbym, żebyśmy dowiedzieli się o przegranej w sprawie budowlanej, zanim rozstrzygnie się kwestia środowiskowa – wyjaśnił. W praktyce pełnomocnik społeczny składa wnioski o dopuszczenie do sprawy kolejnych organizacji, licząc, że sąd odroczy rozprawę.
Mimo tego mecenas zapowiedział, że na wyznaczonej rozprawie 28 maja ponownie będzie domagał się odroczenia. Celem jest niedopuszczenie do uprawomocnienia pozwolenia budowlanego, dopóki istnieje szansa uchylenia decyzji środowiskowej blokującej inwestycję.
„Biała księga” nadużyć
Centralnym punktem posiedzenia była prezentacja obszernego raportu o przebiegu procedur prawnych, przygotowanego przez zespół ekspertów OKOG. Dokument ten – nazywany potocznie „białą księgą” – skrupulatnie opisuje wszystkie postępowania administracyjne związane z inwestycją Lidla w Gietrzwałdzie i uwidacznia szereg nieprawidłowości. Główna autorka raportu, prawniczka Magdalena Spieżewska, przedstawiła syntetycznie jego ustalenia.
Najbardziej rzuca się w oczy niespotykane tempo procedowania spraw przez urzędy. Spieżewska przypomniała, że wniosek o wydanie decyzji środowiskowej wpłynął 21 listopada 2022 r., a już 23 grudnia 2022 – w ekspresowym tempie jednego miesiąca – urząd gminy ogłosił zakończenie postępowania dowodowego.
W tym krótkim okresie zdołano skonsultować inwestycję ze wszystkimi wymaganymi instytucjami (Sanepid, Wody Polskie, RDOŚ), a nawet uzupełnić przez inwestora dokumentację o dodatkowe analizy (np. akustyczne).
– To tempo niespotykane w praktyce polskiej administracji – podkreśliła ekspertka. Dla porównania, podobne postępowania dla dużych przedsięwzięć ciągną się zwykle miesiącami lub latami, tymczasem tutaj złożono wniosek przed Bożym Narodzeniem, a decyzja środowiskowa była gotowa tuż po Nowym Roku.
Rzeczywiście, kontrowersyjna decyzja środowiskowa została wydana 16 stycznia 2023 r. – czyli de facto w niecałe dwa miesiące od startu procesu. Co więcej, Spieżewska wskazała na bezprecedensowe nakładanie się procedur. Okazało się bowiem, że już 13 stycznia 2023 – zanim jeszcze decyzja środowiskowa w ogóle istniała w obrocie prawnym – Lidl złożył wniosek o pozwolenie na budowę centrum!
Mimo że formalnie nie miał prawa tego zrobić (decyzja środowiskowa nie była nawet wydana, a tym bardziej ostateczna), inwestor najwyraźniej był tak pewny pozytywnego załatwienia sprawy, iż zawczasu przygotował kompletny projekt budowlany.
– Inwestor poszedł „na pewniaka” – musiał znać treść decyzji środowiskowej przed jej wydaniem i wiedzieć, że nic już jej nie zagrozi – komentowała prawniczka.
Dalsze fakty zebrane w białej księdze malują obraz przyspieszonej i pobieżnej obsługi inwestora przez urzędy. Starostwo powiatowe w Olsztynie (właściwe do wydania pozwolenia na budowę) już 10 dni po wpłynięciu wniosku budowlanego dostrzegło, że dokumentacja jest niekompletna i pełna błędów. 23 stycznia 2023 starosta wezwał Lidla do uzupełnienia projektu aż w 26 punktach – brakowało wielu wymaganych uzgodnień, a w planach były nawet tak podstawowe uchybienia jak… błędnie oznaczone kierunki geograficzne.
Mimo tych braków postępowanie zawieszono, czekając tylko na finalizację wątku środowiskowego. Gdy SKO 16 marca 2023 odmówiło przyjęcia odwołań organizacji społecznych (uznając je za niedopuszczalne) i decyzja środowiskowa stała się prawomocna, inwestor natychmiast doniósł brakujące dokumenty. 17 marca 2023 – dosłownie następnego dnia – starostwo wydało pozwolenie na budowę wielkiej hali magazynowej.
Działo się to pomimo faktu, że Lidl nie zdążył spełnić wszystkich wcześniej wskazanych warunków uzupełnienia projektu! – To ewenement. Tak szybkie tempo rozpatrywania tak skomplikowanej inwestycji dowodzi wyjątkowej „przychylności” urzędu wobec Lidla – oceniła Spieżewska.
Eksperci białej księgi wskazali pięć głównych obszarów, w których doszło ich zdaniem do najpoważniejszych naruszeń prawa. Po pierwsze, trwałe zniekształcenie rzeźby terenu – planowane ogromne niwelacje ziemne stoją w sprzeczności zarówno z miejscowym planem zagospodarowania (nakazującym dostosowanie zabudowy do istniejących wzniesień), jak i z przepisami o ochronie Obszaru Chronionego Krajobrazu Doliny Pasłęki.
Po drugie, zmiana stosunków wodnych – teren inwestycji obfituje w cieki i podmokłości, a ingerencja w hydrologię jest w chronionym krajobrazie prawnie zakazana. Po trzecie, kwestie gospodarki odpadami – decyzja środowiskowa w ogóle nie rozstrzyga jasno, co z odpadami (w tym ściekami) generowanymi przez centrum; zdaniem obrońców dano inwestorowi wolną rękę, co rodzi ryzyko skażenia okolicy.
Po czwarte, uciążliwość akustyczna – przeoczono pełną ocenę hałasu i emisji z setek ciężarówek obsługujących magazyn, które mogą zakłócić spokój okolic sanktuarium. I wreszcie piąty fundamentalny problem: wspomniane odstąpienie od oceny oddziaływania na środowisko z udziałem społeczeństwa.
Ta ostatnia kwestia zmieniła sytuację procesową o tyle, że mieszkańcy i społecznicy zostali pozbawieni formalnej możliwości zgłaszania uwag na etapie środowiskowym – co teraz utrudnia walkę także w sprawie budowlanej.
Podsumowując raport, Magdalena Spieżewska stwierdziła, że skala naruszeń prawa jest porażająca. W jej ocenie administracja publiczna złamała szereg przepisów, byle tylko dopasować proces pod oczekiwania wielkiego inwestora. – To świetny przykład, jak organy potrafią „iść na rękę” biznesowi, wbrew obowiązującemu prawu – skwitował przewodniczący zespołu.
„Tu jest Polska!”
Na posiedzeniu wybrzmiały też głosy przedstawicieli społeczności walczącej o Gietrzwałd, pełne emocji i determinacji. Stefan Grabski, przewodniczący OKOG, nie krył oburzenia skalą nadużyć ujawnionych w raporcie.
– Mam juz sporo lat i nie spotkałem się z tak bezczelną sprawą! – zaczął stanowczo. Jego zdaniem międzynarodowa korporacja zachowuje się, jakby Polska była niczyja: „Międzynarodowy koncern szarogęsi się, ustawia sobie prawo pod siebie, a potem realizuje inwestycje z masowym naruszeniem prawa. Dosyć tego – tu jest Polska!”.
Lider OKOG przypomniał, że obrońcy sanktuarium od miesięcy wykonują pracę, do której zobowiązane są organy państwa. – Wyręczamy tyle różnych urzędów… – zauważył gorzko. Przypomniał, że społeczność wielokrotnie alarmowała najważniejsze osoby w państwie: wysyłano apele do prezydenta Andrzeja Dudy, do marszałków Sejmu i Senatu, do ministerstw.
Niestety – jak stwierdził – wszędzie napotkali mur obojętności. – Ignorują nas instytucje, chowają się za parawanem. To jest po prostu przewał! – mówił bez ogródek.
Podczas obrad Stefan Grabski pokazał symboliczny zegar, który przyniósł ze sobą – odliczający dni, godziny i minuty do ważnej daty. Chodzi o czas pozostały do uroczystych obchodów 150. rocznicy objawień gietrzwałdzkich. Obrońcy sanktuarium postanowili, że nie dopuszczą, by jubileuszowe pielgrzymki odbywały się w cieniu budowy centrum Lidla.
– Chcemy przeżyć rocznicę objawień w spokoju modlitwy, a nie w huku koparek – podkreślał.
W podobnym duchu wypowiedziała się Elżbieta Grabarek-Bartoszewicz, wiceszefowa OKOG. Działaczka zwróciła też uwagę na niejednoznaczną postawę władz kościelnych. – Boleję nad stanowiskiem Kościoła, bo nam nie ułatwia tej walki – przyznała.
Przypomnijmy: sanktuarium gietrzwałdzkie podlega metropolii warmińskiej. Obrońcy mają poczucie, że lokalny arcybiskup Józef Górzyński zachowuje dystans, być może nie chcąc się narażać. W odpowiedzi społecznicy planują działanie oddolne – zabiegają o nadanie Gietrzwałdowi rangi sanktuarium narodowego.
– Niedawno taki status otrzymały Krzeptówki (sanktuarium fatimskie na Podhalu). Gietrzwałd zasługuje na to samo! – przekonywała Elżbieta Grabarek-Bartoszewicz. Tytuł sanktuarium narodowego miałby znaczenie nie tylko symboliczne – oznaczałby większą uwagę Episkopatu, a także mógłby skłonić państwo do objęcia terenu dodatkową ochroną.
Działacze chcą doprowadzić do tej decyzji jak najszybciej, najlepiej jeszcze przed rocznicą objawień. Padła nawet sugestia, że jeśli zawiodą szczeble krajowe, sprawę można przedstawić Stolicy Apostolskiej za pośrednictwem nuncjusza papieskiego.
Od Olsztyna po Kraków
Obrona Gietrzwałdu nie ogranicza się jednak do sal sądowych czy sejmowych. Od wielu miesięcy trwa także walka w przestrzeni publicznej, której przejawem są głośne protesty pod sklepami Lidl w całej Polsce. Już w grudniu ubiegłego roku inicjatywa OKOG zorganizowała manifestacje pod marketami sieci – m.in. w Olsztynie pikietowano z transparentami „Stop Lidlowi – Pomoc Gietrzwałdowi” czy „Gietrzwałd dla pielgrzymów, nie dla magazynów”.
W akcję włączali się nie tylko działacze katoliccy, ale też lokalni mieszkańcy oraz grupy ekologiczne zatroskane o przyrodę Warmii. Widok modlących się pod supermarketem ludzi z różańcami w rękach z początku budził zdziwienie, lecz szybko stał się faktem medialnym.
W lutym i na początku kwietnia br. odbyły się ogólnopolskie fale protestów – według organizatorów 15 lutego pikietowano ponad 140 sklepów Lidl, a 5 kwietnia podobne akcje znów przeprowadzono w kilkudziesięciu miastach. Skala jest imponująca: od dużych aglomeracji (Warszawa, Kraków, Gdańsk) po małe miejscowości na krańcach kraju, wszędzie pojawiali się sympatycy Gietrzwałdu rozdający ulotki i przekonujący klientów do bojkotu Lidla.
Podczas obrad sejmowego zespołu potwierdzono, że protesty będą kontynuowane i przybiorą na sile. Już zaplanowano kolejną ogólnopolską akcję na sobotę 14 czerwca – ponownie setki wolontariuszy staną tego dnia przed sklepami Lidl w całym kraju, by informować o zagrożeniu dla Gietrzwałdu.
– Musimy ten bojkot wzmocnić! – podkreśliła Elżbieta Grabarek-Bartoszewicz, apelując o liczny udział. Nowym pomysłem jest też przeniesienie protestu poza granice Polski – prosto pod drzwi decydentów Lidla w centrali firmy. Padła propozycja zorganizowania demonstracji przed główną siedzibą Lidl w Niemczech.
– Myślę, że nie powinniśmy tego przeoczyć. Przygotujmy solidnie taki protest – nie za dzień czy dwa, ale w dogodnym terminie – zaapelował jeden z działaczy. Okazało się, że trwają już przygotowania logistyczne – rozpoznano procedury prawne, by legalnie zgromadzić się pod europejską centralą sieci. Protest w Niemczech planowany jest w pierwszej połowie czerwca.
Co istotne, swój udział zgłosili parlamentarzyści. Obrońcy Gietrzwałdu liczą, że nagłośnienie sprawy za Odrą zawstydzi centralę Lidla i pokaże, iż polska opinia publiczna nie odpuści tematu. Być może też skłoni to zachodnie media do zadania firmie trudnych pytań o poszanowanie przyrody i dziedzictwa kulturowego w Polsce.
Marek Adam
*****
Link do transmisji z posiedzenia z 8 maja br. Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Gietrzwałdu: