Władza właśnie została rekinem śmieszności. Po rozdaniu samorządowcom różdżek z gwiazdkami (to chyba odwołanie do zawołania obecnej ośmiogwiazdkowej koalicji), wojewoda oburza się, że ktoś się z tego śmieje. A przecież jeszcze niedawno sami machali tymi różkami jak pod hipnozą.
Różdżki. Tak, to nie żart. Drewniane, wygrawerowane, elegancko podane w woreczkach. A na nich – nazwisko wojewody i hasło „Warmia i Mazury. Cud infrastruktury”. 50 sztuk za 750 zł z budżetu wojewody. Czyli z naszych pieniędzy. I oto mamy nowy symbol władzy – nie Konstytucję, nie herb, nie godło. Różdżkę.
Nie był to przypadkowy gest. Różdżki wręczano przy okazji podpisywania umów na dofinansowanie lokalnych inwestycji drogowych. Wojewoda Radosław Król zorganizował uroczystość w urzędzie, podczas której samorządowcy otrzymywali nie tylko dokumenty z milionowymi dotacjami, ale też pamiątkowe drewniane różdżki, zapakowane w eleganckie woreczki.
Miały one symbolizować 'magiczne’ działanie środków rządowych i skuteczność lokalnej administracji. Na każdej z nich wygrawerowano nazwisko wojewody oraz hasło promocyjne regionu. Ten teatralny gest, który miał być podkreśleniem sukcesu inwestycyjnego, w oczach części opinii publicznej i mediów stał się groteskowym symbolem politycznego PR-u.
Ale nie byle jaką. Symboliczną. Tak symboliczną, że samorządowcy, którzy te różdżki odbierali z powagą i uśmiechami godnymi rodzinnej komunii, teraz z oburzeniem komentują, że media się śmieją. No przecież, jak można szydzić z tak wzniosłego gestu? Jak można kwestionować magię drewnianego patyka?
Wojewoda Król, oburzony, zwołuje konferencję. Odczytuje maila, który przypadkowo trafił na jego skrzynkę – korespondencję dwóch dziennikarek PAP. Jedna pisze, że trzeba go „obśmiać przed Polską”. Wojewoda z kamienną twarzą: „To nie jest dziennikarstwo, to jest propaganda w białych rękawiczkach”. Po czym – ciach – wychodzi. Czar prysł.
Dalej robi się jeszcze ciekawiej. PAP, spółka Skarbu Państwa, reaguje oficjalnym oświadczeniem redaktora naczelnego. Ten broni depeszy i dziennikarek, podkreśla niezależność redakcji, poucza o prawie do kontroli władzy. I znów mamy kabaret: władza, która rozdaje różdżki, zarzuca mediom, że te robią z niej… kabaret.
Najdziwniejsze jednak nie jest to, że różdżki były. Ani to, że wyglądały jak rekwizyty z Harry’ego Pottera po cięciach budżetowych. Najdziwniejsze jest to, że ci, którzy nimi machali, teraz pierwszym rzucają kamieniem.
Kiedy rozdawano pieniądze – różdżki błyszczały. Kiedy przyszła krytyka – wojewoda oburza się na śmiech. Ale śmiech to zdrowie. A historia wojewody Króla pokazuje, że władza nie tylko nie zna granic powagi – ona je przestawia. I testuje.
Bo to nie pierwsza osobliwość. Wojewoda wcześniej zniszczył karierę jednego z wysokich urzędników swojej instytucji w ramach nagonki na PiS – pana Piotra Junkera. Chodziło o rzekomy wyciek danych osobowych, do którego miało dojść w Warmińsko-Mazurskim Urzędzie Wojewódzkim.
Sprawa została nagłośniona przez wojewodę Radosława Króla, który publicznie oskarżył dyrektora o narażenie bezpieczeństwa danych i skierował sprawę do prokuratury. Sąd nie miał jednak żadnych wątpliwości: Junkier nie popełnił żadnego przestępstwa.
Nie tylko został całkowicie oczyszczony z zarzutów, ale sąd uznał też, że nie istniały podstawy do jego zwolnienia. W efekcie wojewoda musiał wypłacić mu odprawę oraz przyznać rekompensatę za naruszenie dóbr osobistych. Kurtyna.
I teraz zostają nam te różdżki. Z gwiazdkami. Osiem ich było (a może nawet więcej), przypadkiem. Czy może jednak nie? Może to hołd złożony jednej z popularniejszych politycznych fraz ostatnich lat, tej niecenzuralnej, tej z czapką z foli i ośmioma gwiazdkami?
Pamiętajcie: różdżki nie są już śmieszne. Teraz to poważna sprawa. Państwowa. Oficjalna. Święta. Śmiejcie się, a wojewoda się obrazi. A wtedy… huknie konferencją. Z magicznego pulpitu.
I tylko czekam, aż do kolejnego przetargu pójdą peleryny-niewidki. Oczywiście z herbem wojewody i hasłem: „Cud administracji”.
Marek Adam