Przywódca organizacji czy partii nie tylko jej przewodzi, ale też nadaje kierunek i styl działania. Kształtuje jej oblicze objawiające się w charakterach i postawach jej członków. Kreuje postawy swoich podwładnych. Łatwiej jest jednak skupiać wokół siebie osoby o takiej samej albo podobnej proweniencji. Tuskowi przychodzi to z łatwością. Umiejętność wrodzona czy wyszkolona? Peerelowskie służby i NRD-owskie Stasi były w tym dobre. Kieruje się też określonymi zasadami. Szkopuł tylko w tym, czy robi to człowiek uczciwy, czy cwaniak, kombinator, kłamca. Jeśli to drugi typ proponuje ci „uczciwe zasady współpracy i dbanie o twoje interesy” to pilnuj dobrze swojego portfela! Kolokwialnie rzecz ujmując: „Jaki pan, taki kram”.
Gdy się słucha „złotoustego” Tuska na konwencjach lub wiecach Platformy dla zmylenia nazwanej Obywatelską, to nie ma równego sobie tak „wspaniałego” programu. Gorzej jest z jego realizacją.
Tusk „nie chciał, by … Polak stawał przeciw Polakowi”, więc prowadził otwartą wojnę przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu (szczególnie, gdy był Prezydentem RP) w podły sposób. Odzierał przeciwnika z godności i ośmieszał. Rozdzielając wizyty w Katyniu, złamał dyplomatyczną zasadę: „prezydent z prezydentem, premier z premierem”. „Nie kierował się odwetem”, więc na Krakowskim Przedmieściu przyzwalał, a wręcz zachęcał zwyrodnialców do oddawania moczu na znicze. Tusk-katolik zadowolony był z krzyży wykonanych z puszek po piwie „Lech”. Pozwalał rechotać z ofiar i ich bliskich. Pałał „miłością” do przeciwników, zapowiadając, że „wyginą jak dinozaury”. Ten brud, niestety, pozostanie już na zawsze. Pomagały mu w tym „dzielnie” polskojęzyczne media z TVN-em i Wyborczą na czele. Było to coś niesłychanego w świecie. „Tuskopodobni”, jeśli nie „uważają” Lecha Kaczyńskiego, nie muszą stawać pod jego pomnikiem. Ale dlaczego nie było ich pod Pomnikiem upamiętniającym wszystkie ofiary (w tym swoich przyjaciół) Tragedii Smoleńskiej?
Tusk dbał o „bezpieczeństwo i rozwój Polski i Polaków”, dlatego zlikwidował ponad połowę posterunków policji (418 z 817) i rozwalił wojsko, o jego rozbrojeniu nie wspominając – symbolem nieloty Caracale. „Zadbał” też o bezpieczeństwo 96 Polaków, którzy zginęli na „nieludzkiej” ziemi nad Smoleńskiem. I ja miałbym czuć się bezpiecznie przy takim przywódcy?
Chciał „rozwoju gospodarczego Polski” poprzez likwidację polskich stoczni na korzyść niemieckich i zamykanie „śląskich diamentów”, jak się był wyraził o kopalniach węgla. Plan likwidacji kopalń ogłosił w ostatnich dniach urzędowania w Polsce. Za te „zasługi” Tusk otrzymał z rąk Angeli Merkel „Nagrodę im. Walthera Rathenaua” , Niemca-„polakożercy”.
Tusk „poprowadził do zwycięstwa Platformę [przewrotnie] Obywatelską, by wziąć odpowiedzialność za losy Polski – tolerancyjnej, silnej, o różnych poglądach, różnej wrażliwości, różnych tradycjach, sprawiedliwej [według doktryny Neumanna], poważanej w oczach Europy”, bo … „bardzo kocha Polskę”!? Tak „kocha” Polskę i Polaków, że oddając śledztwo smoleńskie zostawił ich (w tym „swoich” przyjaciół) na pastwę zabójcy, jak Putina nazwał Joe Biden. Jak Polskę „kocha” odsłonił to na łamach miesięcznika „Znak” w 1987: „Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność … Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski – tej ziemi konkretnej, przegranej, brudnej i biednej”! I bez „robienia polityki”, „ucieczka” do Brukseli na „króla Europy” udała mu się.
Od zawsze dewizą Tuska było jego freudowskie przejęzyczenie: „Platforma Obywatelska po to ubiegała się o poparcie Polaków, po to ubiegała się o władzę, po to sprawuje władzę w Polsce, aby życie w Platformie[?] dla ludzi było lżejsze”. Skundlenie Tuskowi przychodzi o tyle łatwiej, że ma „głęboko gdzieś” dobro Polski i … swoich przyjaciół. Dba jedynie o swój interes, o brylowanie za o wiele większe pieniądze na salonach brukselskich. Widać to wyraźnie po jego postawie. Cały czas łudzi swoich fanów powrotem, oczywiście „na białym koniu”, do polskiej polityki. A gdzie mu będzie lepiej?
Tusk „zawsze bardzo uczciwie wam mówił, że nie wyobraża sobie współrządzenia z ludźmi, którzy nie wierzą w Polskę, nie wierzą w siebie, albo którzy szukają w polityce czy we władzy czegokolwiek innego niż powodzenie własnej Ojczyzny”. Zgromadził więc wokół siebie trzódkę. „Toczka w toczkę” „tuskopodobną”. „Współdziałali” z nim trzej SSS: Sławomir Nowak – „złoty chłopiec” Platformy chytrze nazwanej Obywatelską, „zegarmistrz” i defraudant unijnych środków w „Ukrawtodorze”; Sławomir Neumann od „doktryny” i z zarzutami oszustw przy kontraktowaniu usług medycznych w mazowieckim NFZ; Stanisław Gawłowski chroniący się za senatorskim immunitetem przed 16-stoma zarzutami o korupcję w Zachodniopomorskiej Melioracji w Szczecinie; Paweł Adamowicz z „mega twardymi rzeczami, które mogły go wyprowadzić w kajdankach”, a teraz wdowa po nim, Magdalena Adamowicz wraz ze swoją matką staje przed sądem oskarżona o składanie fałszywych zeznań majątkowych. O Hannie Zdanowskiej z wyrokiem 20 tys. zł grzywny za poświadczenie nieprawdy w dokumentach bankowych, Tomaszu Grodzkim – „kopertniku” nie wspominając.
Borys Budka już zanim został przewodniczącym Platformy rzekomo Obywatelskiej wzywał instytucje UE do okazania „bezwzględności” rządowi polskiemu i postawienia Polsce ultimatum. Kwalifikuje się to do zdrady stanu i zdrady interesów Państwa Polskiego. Komorowski uważał, że „państwo polskie w obliczu dramatu katastrofy[?] pod[?][dzisiaj wiemy, że nad] Smoleńskiem i jej skutków zdało egzamin”. Kopacz, nie grzesząca intelektem, podczas identyfikacji zwłok w Moskwie, radośnie pozując z dzierganymi (wytatuowanymi) do zdjęcia i popijając kawusię, myślała, że jest na imprezie. Trzaskowski nie chce polskiego CPK, bo „będziemy[?] mieli lotnisko w Berlinie”. Sikorski Radek chciał „wyrzynać watahę” i już po 15 minutach znał przyczyny Tragedii Smoleńskiej – taki „bystry”. Naczelny harcownik Tuska, Palikot chciał strzelać, wypatraszać i skórki wystawiać na sprzedaż.
Na lokalnym podwórku, okupując urząd prezydenta Olsztyna, też działa „tuskopodobny” czerwony towarzysz Piotr Grzymowicz. Pluje na rząd i jednocześnie skamla, że nie daje mu pieniędzy. Co gorsza, podobnie jak Putin, który sam przyznał się, że „można go uznać za udany[!] produkt patriotycznego wychowania człowieka radzieckiego”, czci zbrodniczą Armię Czerwoną.
„Zachowanie i język posłów PO i ich koalicjantów w PE jest nie do zaakceptowania. To mowa kłamstwa, która uderza w Polskę, Polaków i nasze prawo wyboru. Gdzie szacunek dla demokracji?” – pytał Prezydent Andrzej Duda 15.11.2017 w PE.
Dzisiaj „tuskoidalni” myślą, że się zakamuflują u Hołowni, który tylko mówi, że „wie jak”.
Poza tym „szubienice”, Pomnik Wdzięczności zbrodniczej Armii Czerwonej – symbol lewactwa, należy zburzyć!
Antoni Górski