Jeszcze trochę i będzie można mówić o trzeciej dekadzie rządów PO – PSL w sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego. Sytuacja przypomina bardziej Koreę Północną, niż rywalizację w demokratycznym państwie. Region coraz gorzej wypada na tle kraju. Dlaczego więc ciągle zwycięża ta sama koalicja?
PiS utrzymał swój stan posiadania w sejmiku i ma 11 radnych. Trzecia Droga i PSL uzyskały 6 mandatów, a Koalicja Obywatelska będzie miała aż 13 radnych. I choć nie można powiedzieć, że wynik PiS był słaby — wielu komentatorów spodziewało się bardziej pogromu, niż utrzymania pozycji — to największy rywal, czyli KO ma więcej radnych, niż ich miała do tej pory.
Nikogo nie trzeba przekonywać o tym, że „totalniacka koalicja 13 grudnia” nie ma żadnych znaczących osiągnięć ani teraz, ani nie miała ich wcześniej. W naszym lokalnym wydaniu PO i PSL rządzą przecież tak długo, że stołki najzwyczajniej poprzerastały działaczom tych partii do miejsc, w których plecy tracą swoją szlachetną nazwę.
Ponad dwie dekady niepodzielnej władzy to wystarczający czas, żeby pokazać umiejętności zarządzania. A te wypadają, delikatnie mówiąc, bardzo słabo. I nie ma mowy, żeby ktoś z PO lub PSL mógł wykręcać się od odpowiedzialności za coraz niższe PKB na mieszkańca naszego regionu w stosunku do średniej kraju. Za to jak bardzo Warmia i Mazury są zapóźnione komunikacyjnie. Także za to z jak wielu szans samorząd województwa rezygnował przez ostatnie 8 lat jedynie po to, żeby pokazać „gest Kozakiewicza” w swoim przeciwnikom rządzącym w Warszawie.
Kiedy ktoś z PO lub PSL załamuje ręce nad stanem służby zdrowia, lub brakiem lekarzy w regionie, to powinien najpierw stanąć przed lustrem i wykrzyczeć w kierunku swojego odbicia prawdę o tym, jak oba ugrupowania skoncentrowały się jedynie na zdobywaniu synekur i karuzeli stanowisk w samorządzie, a nie sprawnym działaniu. Dekad zaniedbań nie uda się naprawić przez wiele lat.
Co więcej, samorząd wojewódzki kierowany przez „totalniaków” przetrwonił setki milionów złotych na tworzenie projektu lotniska w Szymanach. Port lotniczy, choć przynosi straty, jest wymarzonym miejscem do tworzenia stanowisk, które można obsadzać z politycznego klucza.
O tym jak zasiedziali w sejmiku działacza lubią to robić, najlepiej świadczy uczynienie z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Olsztynie przechowalni dla swoich „politruków”. To tu przytulisko i posadę znalazł Maciej Wróbel, ówczesny rzecznik, a teraz także poseł Platformy Obywatelskiej, kiedy stracił pracę wiceburmistrza Kętrzyna.
Dlaczego więc mieszkańcy Warmii i Mazur tak uparcie głosują na tych, którzy z regionu uczynili „dojną krowę”, którą przekazują sobie z rąk do rąk? Przynajmniej częściową odpowiedzią jest zaangażowanie działaczy mniejszości ukraińskiej, którzy jednoznacznie związali swój los z PO. Symbolem tej koabitacji „od zawsze” był zmarły kilka dni temu Miron Sycz.
Za to, że władzę w regionie tak długo, bez żadnej przerwy, ma koalicja PO i PSL winę na pewno ponosi także Prawo i Sprawiedliwość. Ugrupowanie, które w skali kraju dokonało niezwykłych reform i rozpoczęło przełomowe inwestycje, które pozwalają Polsce rywalizować na przykład z Niemcami, czy Francją. Również nasz region jest ich beneficjentem. Trudno inaczej nazwać szansę rozwoju, którą daje Przekop Mierzei Wiślanej i rozwój portu w Elblągu.
Politycy tej partii nie tylko nie potrafili przedstawić swojej oferty mniejszości ukraińskiej, tak żeby przeciągnąć ją na stronę Polski, ale nie potrafią także skutecznie zabiegać o głosy pozostałych wyborców. Jednoznacznie pokazała to ostatnia kampania. I choć niektórzy z kandydatów zdobywali imponujące wyniki sięgające nawet 19 000 głosów to działo się tak nie dzięki, a wbrew działaniu PiS.
W toku kampanii można było częściej usłyszeć wywody na temat historii lub slogany rzucane przez wielu kandydatów niż poznać spójny program PiS dla Warmii i Mazur. Bonus w postaci wysokich wyników otrzymali przede wszystkim ci kandydaci, którzy mają wyrobione nazwiska, jako parlamentarzyści poprzedniej kadencji lub ci, którzy naprawdę pokazali swoje działanie przez ostatnie lata. ”Utrzymanie” pozycji PiS w samorządzie województwa, to bardziej efekt „mimo braku, a nie dzięki kampanii”.
Marek Adam