W Płońsku zorganizowano Konwencję Krajową Platformy Obywatelskiej.
Wczoraj był 17 września. Na miłość Boga, ile jeszcze takich rocznic mamy sobie ufundować? Rocznic tragedii narodowych i (…) politycznej głupoty przywódców naszego kraju?
— powiedział Donald Tusk podczas swojego przemówienia.
W czym przeszkadza Tuskowi rocznica 17 września, czy chodzi tu rzeczywiście tylko o „polityczną głupotę” ówczesnych przywódców?
Patrząc na karierę Tuska zbudowaną na całkowitym podporządkowaniu Polski interesom Niemiec, mając w pamięci jego słynne powiedzenie „polskość to nienormalność”* mogłoby się wydawać, że przewodniczący Platformy Obywatelskiej boleje nad faktem, iż Polska nie stała się sojusznikiem hitlerowskich Niemiec.
A może Tuskowi chodzi jednak o coś innego? Może przyczyna jego niechęci do obchodów rocznicy 17 września ma inne, bardziej współczesne tło??
Spójrzmy na wyniki ostatnich wyborów do parlamentu:
Gdzie Platforma Obywatelska może zawsze liczyć na ogromną przewagę?
- w więzieniach, w Hajnówce oraz innych miejscach skupiających mniejszości narodowe.
A kto wszedł do Europarlamentu na plecach Platformy Obywatelskiej?
- Danuta Hübner – W latach 1970–1987 PZPR,
- Włodzimierz Cimoszewicz W 1971 wstąpił do PZPR,
- Bogusław Liberadzki -W latach 70. został członkiem PZPR,
- Leszek Miller W 1969 wstąpił do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej,
- Ewa Kopacz W latach 80. należała do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego,
- Marek Belka Od 1973 był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Mniejszości narodowe, komuniści i przestępcy to nie tylko wierni wyborcy Platformy Obywatelskiej, ale również „bohaterowie” 17 września 1939 roku.
Po napaści ZSRS na Polskę 17 września 1939 r. w wielu miejscach na polskich Kresach doszło do wystąpień przeciw Polakom, Wojsku Polskiemu i władzom RP, inspirowanych przez miejscowych działaczy komunistycznych. Tego typu grupy były szczególnie aktywne na Grodzieńszczyźnie, gdzie uaktywnili się działacze, członkowie i sympatycy Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi zdelegalizowanej przez Międzynarodówkę Komunistyczną (a raczej przez Stalina) w 1938 r. Pośród rebeliantów w terenach wiejskich dominowali Białorusini, na terenie miasteczek – proletariat żydowski, nie brakowało też byłych więźniów politycznych i kryminalnych, zwolnionych z więzień w Wilnie i Grodnie. W całym regionie doszło do całego szeregu brutalnych i krwawych napadów na Polaków – przedstawicieli władzy, wojska, ziemiaństwa, inteligencji, duchowieństwa i osadników. Doszło do co najmniej kilkudziesięciu morderstw, niekiedy wyjątkowo bestialskich.
Prawdziwym centrum działalności dywersyjnej stało się niewielkie miasteczko Skidel na Grodzieńszczyźnie. Miasto, założone w XVI w., leży na drodze ze Słonimia do Grodna, obecnie na Białorusi w odległości ok. 30 km od współczesnej granicy Polski, do 1939 r. stanowiło własność rodu Czetwiertyńskich.
W 1939 r. ludność Skidla liczyła ok. 5 tys. mieszkańców, z czego 80% stanowili Żydzi. Miasteczko w okresie międzywojennym było ośrodkiem agitacji bolszewickiej oraz działań sowieckiego wywiadu, który prawdopodobnie miał tam swoje lokale konspiracyjne. Natomiast polska ludność miasta i okolic znana była z patriotycznej postawy, np. wiosną 1939 r. ufundowała ciężki karabin maszynowy wz. 1930 wraz z wozem (tzw. biedką) dla 76. Pułku Piechoty z Grodna.
W Skidlu, a także w okolicznych Ostrynach i Jeziorach, 17 września 1939 r. uaktywniły się uzbrojone grupy dywersyjne. 18 września na rynku miasteczka zebrał się „wiec”, podczas którego padło hasło „rozbroić policję”.
W ciągu kilku godzin w Skidlu sformowano 200-osobowy uzbrojony oddział, składający się głównie z miejscowych Żydów, białoruskich chłopów i kilku kryminalistów. Rebelianci poczynali sobie bardzo śmiało, m.in. przeprowadzając pacyfikację okolicznych miejscowości, mordując stawiających opór mieszkańców i atakując mniejsze oddziały wojskowe. Na stacji kolejowej rozbrojono transport wojskowy, a we wsi Sikorzyca rozbito niewielki oddział wojska maszerujący od strony Lidy, rozstrzelano wówczas kilku oficerów i policjantów.
Informacje o wydarzeniach w Skidlu dotarły do władz polskich w Grodnie, gdzie natychmiast zadecydowano o interwencji. 19 września 1939 r. w kierunku Skidla ruszyło kilka samochodów ciężarowych wiozących uczestników ekspedycji karnej, dowodzonej przez kpt. Pileckiego, składającej się z około 100 ludzi – policjantów, żołnierzy i ochotników, m.in. harcerzy z Grodna. Grupę tę wsparł m.in. Władysław Nowak — sekretarz urzędu gminy w Skidlu, który przyprowadził z rejonu wsi Gliniany oddziałek w sile 12-15 osób złożony przeważnie z uzbrojonych funkcjonariuszy straży leśnej i kilku policjantów.
Ekspedycja zatrzymała się we wsi (zaścianku) Kotry, ok. 5 km od Skidla. Stamtąd wysłano sołtysa tej wsi Jana Hamuleckiego, który przedstawił Komitetowi Rewolucyjnemu ultimatum władz polskich, domagających się natychmiastowego złożenia broni i poddania miasteczka. W przeciwnym razie wszyscy buntownicy mieli ponieść karę śmierci.
Rebelianci odrzucili ultimatum, wobec czego grupa interwencyjna zaatakowała miasto, gdzie uzyskała wsparcie ze strony części mieszkańców. W wyniku zaciekłych walk większość komunistów wyparto z miasta, pozostali ukryli się w piwnicach. Wkrótce rozpoczęły się poszukiwania ukrywających się komunistów, niektórych z nich pojmano i rozstrzelano. Uwolniono też kilkudziesięciu polskich żołnierzy i policjantów, przetrzymywanych w budynkach szkoły i komisariatu policji.
20 września pod miastem zjawiły się oddziały 16. Korpusu Zmechanizowanego Armii Czerwonej, wspierane przez czołgi oraz rebeliantów wcześniej wypartych z miasta. Zaciekła i nierówna walka trwała kilka godzin i miasto zostało opanowane przez Sowietów.
Rebelianci i wkraczające oddziały Armii Czerwonej i NKWD wzięły odwet na mieszkańcach za wsparcie strony polskiej – mieszkańców miasta i okolic poddano represjom, wielu zamordowano bądź zesłano. do łagrów, jak twierdzą ich rodziny, nikt z tej grupy nigdy więcej nie powrócił ani nie dał znaku życia.
Józef Szwejk
* W ankiecie na temat polskości opublikowanej w miesięczniku ZNAK w nr 11-12 z 1987 roku str. 190 Donald Tusk tak mówi o sobie: – Jak wyzwolić się od tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od narodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać… Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski – tej ziemi konkretnej, przegranej, brudnej i biednej.