W przeddzień Wigilii Naczelnik wrócił do Warszawy. Święta Bożego Narodzenia spędził z późniejszą żoną Aleksandrą Szczerbińską i z córką. 25 grudnia został poinformowany, że do Gdańska przypłynął okręt wojenny z Ignacym Janem Paderewskim na pokładzie. Towarzyszyli mu przedstawiciele brytyjskiej misji wojskowej.
27 grudnia 1918 roku Ignacy Paderewski przyjechał do Poznania.
Paderewski planował udać się do Warszawy, aby przekonać Piłsudskiego do pomysłu zjednoczenia wszystkich ugrupowań i partii o różnych programach i o różnym stopniu skłócenia w celu ustalenia granic odrodzonej, niepodległej Rzeczpospolitej. A także by zaproponować skład nowego rządu, uzgodnionego w Paryżu z Dmowskim. Jechał więc do Warszawy także po to, aby w rozmowach z Naczelnikiem Państwa złagodzić rozbieżności między kierowanym przez Dmowskiego Komitetem Narodowym Polski a rządem Jędrzeja Moraczewskiego.
Na wieść o przyjeździe Paderewskiego do Polski Komisariat Naczelnej Rady Ludowej, polskiej organizacji politycznej w zaborze pruskim, zaprosił go, bez uzgodnienia z Warszawą, do złożenia wizyty w Poznaniu. I Paderewski to zaproszenie przyjął. Bez żadnych konsultacji.
26 grudnia przed południem Naczelnik wizytował w Warszawie 36 pułk piechoty Legii Akademickiej. Wieczorem przeprowadził długą rozmowę ze swoim osobistym wysłannikiem do Szwajcarii, publicystą Władysławem Baranowskim, redaktorem wydawanego tam pisma „L’Echo de Varsovie”. Ze wspomnień Baranowskiego wiemy, że Piłsudski potwierdził swoje zdanie o niedopuszczeniu do podwójnego przedstawicielstwa w Paryżu, o czym pisał kilka dni wcześniej w Przemyślu. Powiedział Baranowskiemu: „Pisałem o tym do Dmowskiego, to ambitna sztuka. Niech reprezentuje…” I dodał: „Nie chodzi, kto będzie robił, lecz jak robić trzeba”.
Hulewicz jedzie do Naczelnika
Tego dnia też, zapewne po rozmowie z Baranowskim, czego nie odnotowali biografowie Naczelnika, do Belwederu przyjechał samochodem z majątku w Kościankach w Wielkopolsce Jerzy Hulewicz. Kim był? Był świetnym malarzem i grafikiem; do wybuchu I wojny światowej miał wystawy w Krakowie, Warszawie i w Poznaniu, ale odrywał się od sztalugi, by sprawdzać się jako wydawca i publicysta.
Wspólnie z braćmi – Bohdanem i Witoldem – założył w 1916 roku w Poznaniu Spółkę Wydawniczą „Ostoja”. Wyłożył własne pieniądze na przygotowanie i druk dwutygodnika „Zdrój”, którego w latach 1917-1922 był redaktorem i kierownikiem artystycznym. Dzięki wcześniejszym kontaktom z konspiracją krakowską, przyjął propozycję ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego stworzenia bazy wywiadowczej w Kościankach.
I to Jerzy Hulewicz, który pozostawał w bezpośrednich kontaktach z Piłsudskim, osobiście pojechał do Warszawy z informacją o przyjeździe Paderewskiego do Poznania. W czasie rozmowy z Naczelnikiem Państwa zapytał, jak przyjazne mu środowiska wielkopolskie mają się zachować wobec Ignacego Jana Paderewskiego. Niestety, nie znamy odpowiedzi, bo treść rozmowy się nie zachowała. Nie została także odnotowana w licznych kronikach życia Piłsudskiego. Całe archiwum Jerzego Hulewicza, z korespondencją, notatkami, publikacjami, zdjęciami itp. dokumentacją spłonęło w czasie Powstania Warszawskiego.
Zamach Januszajtisa
Następnego dnia po przyjeździe Paderewskiego do Poznania i wygłoszeniu przez niego przemówienia do licznie zgromadzonych przed hotelem Bazar Polaków, wybuchło powstanie. W tym czasie Piłsudski leżał z Belwederze ze zdiagnozowanym zapaleniem płuc. Lekarze uznali jego stan za groźny. Tak groźny, że Naczelnik Państwa podyktował sprowadzonemu notariuszowi testament, który został zapieczętowany w obecności czterech świadków, bliskich przyjaciół i lekarza, doktora Piestrzyńskiego. To jedyny notarialny testament Józefa Piłsudskiego. Chroniona informacja o chorobie Naczelnika nie przeciekła do prasy.
1 stycznia 1919 roku Paderewski przyjechał do Warszawy i zamieszkał w hotelu Bristol. 4 stycznia spotkał się z Piłsudskim. Zaproponował utworzenie rządu narodowego – najważniejsze ministerstwa mili obsadzić politycy Stronnictwa Narodowego. Piłsudski propozycję stanowczo odrzucił, a Paderewski wyjechał do Krakowa. Biografowie obu mężów stanu są zgodni, że Paderewski wyjeżdżając, wiedział o przygotowywanym w nocy z 4 na 5 stycznia zamachu stanu kierowanym przez płk. Mariana Januszajtisa z udziałem m.in. księcia Eustachego Sapiehy.
Zamach się nie udał. Spiskowcy, którzy zaatakowali Belweder, zostali rozbrojeni i aresztowani przez ochronę osobistą Piłsudskiego. Z tym że Naczelnik nie tylko nie ukarał zamachowców, ale aresztowanych polecił zwolnić do domów. Januszajtisa mianował później do stopnia generała i powierzył mu dowództwo dywizji, a książę Sapieha objął stanowisko posła w Londynie. Odbiło się to szerokim echem w Rzeczpospolitej, także w Wielkopolsce opanowanej przez prasę endecką.
„Stosowne do Waszego żądania, Naczelniku…”
7 stycznia Piłsudski zaprosił na rozmowę do Pałacu Namiestnikowskiego przy Krakowskim Przedmieściu urzędującego prezydenta ministrów (premiera) Jędrzeja Moraczewskiego, Wielkopolanina z Trzemeszna oraz Paderewskiego. Rozmawiano o sytuacji politycznej na ziemiach polskich. Kilka dni później do Belwederu przyjechały delegacje Wielkopolan, by osobiście się dowiedzieć, czy prawdziwe są informacje rozpowszechniane przez Radę Ludową w Poznaniu, że Naczelnik Państwa i rząd nie chcą przyłączenia Wielkopolski do Rzeczpospolitej. Piłsudski zapewnił, że Wielkopolska jest mu tak samo bliska jak inne dzielnice odradzającego się Państwa Polskiego.
Współpracownicy Piłsudskiego, Jodko i Baranowski, starali się odwieść go od zamiaru desygnowania Paderewskiego na premiera. Naczelnik skrzyczał ich: „Liczę serio na Paderewskiego, jest zgodny ze mną prawie we wszystkich punktach, jest nawet bardziej zaciekłym «federalistą» i on będzie Dmowskiego moderował… Rządy ludowe! Kpię sobie, czy rządy ludowe, czy inne w tej chwili, byle rządy, co przyniosą Polsce co trzeba. Gdy będę miał wojsko, będę miał wszystko w ręku”.
Paderewski miał o wiele większe od Moraczewskiego możliwości wpłynięcia na Francuzów w celu sprowadzenia do Polski 70-tysięcznego korpusu gen. Hallera, uzyskania pomocy wojskowej, kredytów, itd. Piłsudski doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego mówił do Jodki i Baranowskiego: „Nic nie rozumiecie mojej sytuacji i całej sytuacji w ogóle. Nie chodzi o lewicę, czy prawicę, mam to w dupie. Jestem dla całości. Chodzi o wojsko, którego naprawdę jeszcze nie ma. Wszystkie moje wysiłki muszą iść w kierunku armii. (…)”.
15 stycznia Piłsudski przyjął w Belwederze przedstawicieli Związku Młodych Polaków z Poznania. Na prośbę Rady Naczelnej Ludowej w Poznaniu przedstawił kilku kandydatów na dowódcę powstania w Wielkopolsce. Rada wybrała generała Dowbor-Muśnickiego. Piłsudski zatwierdził tę kandydaturę, mimo że wolałby innego kandydata (generał nie wziął udziału w wojnie polsko-bolszewickiej). Następnego dnia Naczelnik Państwa przyjął dymisję gabinetu Moraczewskiego (miesiąc później został wybrany na wicemarszałka Sejmu) i powołał na prezydenta ministrów (premiera) Ignacego Jana Paderewskiego, co w Wielkopolsce, ogarniętej powstaniem, zostało bardzo dobrze przyjęte. Bliska współpraca Piłsudskiego z Paderewskim trwała prawie trzy lata.
W Instytucie Piłsudskiego w Nowym Jorku przechowywany jest list Paderewskiego, który odręcznie napisał 26 stycznia 1918 roku do Józefa Piłsudskiego, zaczynający się słowami: „Naczelniku! Stosownie do słusznego żądania Waszego…”
Paderewski używa zwrotu „Wy”, pomijając formę „Pan”. W czasie trzytygodniowych kontaktów z Naczelnikiem Państwa był świadkiem jego rozmów z towarzyszami z PPS i z oficerami I Brygady, którzy zwracali się do Piłsudskiego słowami: „Komendancie, czy uważacie, czy zgodzicie się”, itp. Na tej podstawie Paderewski sądził zapewne, że jest to poprawna i przyjęta forma zwracania się do Naczelnika Państwa . Piłsudski w listach do niego używał zwrotu „Panie Prezydencie” i formy „Pan”.
– Maciej Kledzik,
emerytowany profesor historii
Opublikowano w tygodnik TVP