Jest taki obraz Wojciecha Kossaka. Morskie wybrzeże, o które rozbijają się skłębione bałwany. Wzdłuż brzegu ustawione zwarte szeregi polskiego wojska. Nad nimi wznoszą się ku burzowemu niebu wysokie maszty z biało-czerwonymi flagami. Na pierwszym planie konny trębacz w geście wskazującym, że właśnie gra sygnał… I oto widzimy, że przed mur utworzony przez żołnierzy wysunął się jeździec w generalskim mundurze i długim płaszczu. Niespokojny koń kopytami wchodzi w wodę… Charakterystyczna bródka generała pozwala rozpoznać w nim Józefa Hallera, dowódcę tzw. Błękitnej Armii, utworzonej w latach I wojny światowej we Francji. Wyciągnięta do przodu ręka coś właśnie wrzuca do morza… Pierścień… Obraz nosi tytuł „Zaślubiny Polski z morzem” i opowiada w sposób symboliczny o autentycznym wydarzeniu z 10 lutego 1920 r.

Postulat utworzenia niepodległego państwa polskiego ze swobodnym dostępem do Morza Bałtyckiego towarzyszył polskim aspiracjom wolnościowym w czasie I wojny światowej. W sławetnym orędziu prezydenta Stanów Zjednoczonych Thomasa Woodrow Wilsona z 8 stycznia 1918 r. znalazło się zdanie: „Stworzenie niepodległego państwa polskiego na terytoriach zamieszkanych przez ludność bezsprzecznie polską, z wolnym dostępem do morza, niepodległością polityczną, gospodarczą, integralność terytoriów tego państwa powinna być zagwarantowana przez konwencję międzynarodową”. Dziś wiemy, że istotny wpływ na treść tego fragmentu prezydenckiego wystąpienia miał polski pianista i przyjaciel amerykańskiego przywódcy Ignacy Paderewski.
A jednak podczas konferencji pokojowej w Paryżu negocjacje dotyczące polskich granic nie należały do najłatwiejszych. Roman Dmowski stojący na czele Komitetu Narodowego Polskiego, dwoił się i troił, aby w starciu z racjami „wielkich mocarstw” uzyskać jak najkorzystniejsze warunki dla Polski. Pomogła polityka faktów dokonanych, jak np. powstanie wielkopolskie (1918-1919). Ostatecznie w czerwcu 1919 r. podpisano traktat wersalski, który ostatecznie kończył I wojnę światową. Dokument przyznawał odrodzonej Rzeczypospolitej pas wybrzeża długości 147 km.
Dopiero pół roku później, gdy postanowienia traktatu wersalskiego weszły w życie, oddziały Wojska Polskiego rozpoczęły zajmowanie Pomorza. W styczniu i lutym 1920 r. Polacy wkraczali do kolejnych miejscowości opuszczanych przez wojska niemieckie.

Wreszcie 10 lutego nastąpiło uroczyste zwieńczenie tych działań. Tego dnia pociągiem do Pucka przybył gen. Józef Haller w otoczeniu przedstawicieli rządu, duchowieństwa oraz licznej reprezentacji Sejmu. Na brzegu ustawiono wysoki maszt z polską banderą, wokół którego stanęli żołnierze z batalionu morskiego oraz Pułku Ułanów Krechowieckich. Pomimo ulewnego deszczu z pełnym ceremoniałem przystąpiono do symbolicznych zaślubin. Generał Haller wrzucił do morza platynowy pierścień, ufundowany specjalnie na tę chwilę ze składek gdańskich Polaków. Rozległy się uroczyste przemowy… Następnie ks. Antoni Rydlewski odprawił mszę dziękczynną a ks. Józef Wrycza (ten sam, który dwadzieścia lat później będzie patronował konspiracyjnemu „Gryfowi Pomorskiemu” przeciwko niemieckim okupantom) wygłosił 20-minutowe kazanie, które do historii przeszło jako Manifest Kaszubów. Był hymn państwowy i wystrzał 21 salw armatnich.
W ten sposób niepodległa Polska świętowała powrót nad Bałtyk. Dostęp do morza oznaczał otwarcie na świat, symbolizował potęgę i możliwości gospodarcze. Otwierał perspektywy rozwoju kraju. Młode państwo w ten sposób rozpoczynało swą własną politykę morską.
dr Waldemar Brenda