Każdego roku przez leśniczówkę Pranie przewalają się tłumy. Bywają i bywali tu spędzani przez polonistów uczniowie szkół podstawowych i średnich; bywają i bywali studenci wszelkich kierunków, pracownicy poczty i kolei, pisarze, aktorzy, plastycy i naukowcy.
Pranie jest z pewnością jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejsc w gminie Ruciane – Nida. Dzięki temu każdy w Polsce wie, że: „W tym domu Konstanty Ildefons Gałczyński napisał Niobe, Wita Stwosza, Kronikę Olsztyńską”.
Ale czy każdy wie, że wśród osób odwiedzających Pranie był też prominentny polityk, który tuż obok leśniczówki zbudował swój dom? Gdybyśmy cofnęli się o 30 lat, to zapewne można by odpowiedzieć twierdząco. Obecnie już niekoniecznie. O kogo więc chodzi?
Chodzi oczywiście o Mieczysława F. Rakowskiego. Starsi czytelnicy pewnie pamiętają, lecz młodszym przypominam, że był on ostatnim premierem PRL i ostatnim pierwszym sekretarzem PZPR. Wcześniej – redaktorem naczelnym „Polityki”. W Praniu pojawił się pod koniec lat 60. Postawił tu drewniany dom, który jest użytkowany do tej pory.
Kira Gałczyńska wspominała, że na przełomie lat 80. i 90. „willa” pierwszego cieszyła się ogromną popularnością wśród odwiedzających muzeum. Płot jego posesji był obwieszony gapiami, komentującymi – często w zabawny sposób – wszystko dookoła: „O, je! Teraz wypił, chyba herbatę, bo w filiżance”. „To dla zmyłki – zapewniał inny. – Musi, szampan”. Tak też powstawały plotki o basenie ukrytym pod domem i marmurowych podłogach.
W prańskim domu Rakowskiego jakieś prace stolarskie wykonał mój dziadek – pracownik Muzeum K. I. Gałczyńskiego. Było to w latach 80., kiedy w sklepach trudno było cokolwiek kupić, a dziadkowi zaczął szwankować rower. Poprosił więc gospodarza, żeby w ramach zapłaty załatwił mu upragnioną nową maszynę. Udało się. Po kilku tygodniach Rakowski przywiózł ją z Warszawy. Lśniącą i w dodatku z przerzutką! Dziadek śmigał nią do pracy. Kiedy odszedł z muzeum, rower zniknął. I nikt nie wie, co się z nim stało.
Mikołaj Tkaczyk