Julian Tuwim wielkim poetą był. To nie ulega wątpliwości. Wszyscy go znamy przede wszystkim z bajek dla dzieci jak „Lokomotywa”, „Ptasie radio” czy „Abecadło”.
Poeta, który urodził się 13 września 1894 roku w Łodzi pisał też teksty, które zupełnie nie nadawały się dla najmłodszych. Tuwim był skandalistą, pisał odważne wiersze, pochodził z zasymilowanej rodziny żydowskiej ale nie utożsamiał się ze swoim pochodzeniem. Dla żydów był zwykłym zdrajcą. Po przeczytaniu utworu „Giełdziarze” Tuwim musiał uciekać przed napaścią oburzonych żydów, musiała go bronić policja.
Julian Tuwim: Giełdziarze
Wybiegają obłędnie i w popłochu pędzą,
W nerwowych mózgach skaczą kursa, akcje, czeki,
Mówią do siebie, liczą, biegną, byle prędzej,
Zapinając po drodze pękate swe teki.
Wczoraj kupił za milion, dzisiaj za dwa sprzeda.
Kupi jeszcze- gdzie dostać?- leci – płaci więcej,
Był w cukierni, był w banku, targuje się, nie da,
Liczy, gemacht, wziął, pędzi, sprzedał. Sto tysięcy.
A jutro znów popędzą z giełdy do kawiarni,
Puszczą w ruch bystre oczy i paluchy drżące,
I znów obsiądą stolik jak spiskowcy czarni,
Rzucając krótkie słowa i grube tysiące.
W twarz dadzą sobie napluć za tyle a tyle,
Obetrą gębę ręką, a sumę przeliczą!
Poproś ich o Chrystusa – zapytają: ile?
A gdy zgodzisz się – przyjdą jutro ze zdobyczą!
Gudłaje w drogich futrach, w jedwabnej bieliźnie
Wystrojone szajgece w eleganckich butach,
Chamy, bydło spasione na własnej ojczyźnie,
Którą codziennie w obcych kupczycie walutach!
Haussa, łotry! Na giełdę! Kwadransik szermierki!
Wrzeszczcie! To cały trud wasz, tak hojnie płacony!
Nuże! Z rączki do rączki przerzucać papierki
I leciutko zagarniać krocie i miliony!
A potem – zakąskami zastawiać stoliki!
Żreć, żreć, chlać i używać – wre wściekła robota!
Tłustym, słodkim likierem zapijać indyki
I – „Wina dla orkiestry! – Orkiestra Foxtrotta!”
Złodzieje na wolności! Próżniaki! Parszywce!
Bando rozzuchwalona i niesyta nigdy!
Baczcie! Marki, przepite wieczorem przy dziwce,
Jak proklamacje fruną w mrowie ludzkiej krzywdy.
Wyjdą z okrutnym hymnem podziemni mściciele,
Sto tysięcy ziębnącej i głodnej gołoty,
Rozbiją kasy, podrą spęczniałe portfele
I do gardła wam zaczną pięścią pchać banknoty!
Tutaj nie ma gadania. Tutaj pięści trzeba!
Wyłapać ten sztab czarny, łajdaków gromadę!
Za mordę, do więzienia – na suchy kęs chleba,
Bo do dziś – po cukierniach żłopią czekoladę.
A potem – dać im pracę. Niechaj rąbią drzewo.
Niech z dworca noszą kufry, cięższe od kamieni,
Niech sprzedają gazety w mróz i pod ulewą.
Lub trochę postoją przy warsztacie zgarbieni.
Gdy święty turkot maszyn zadudni im w głowie,
Kiedy pot zrosi czoło, plecy zegnie ucisk.
O życiu wtedy ramię omdlałe im powie
I duszne sale fabryk, i wściekły żar hucisk!
Julian Tuwim w karykaturze Władyslawa Daszewskiego