Gdyby nie działania rządu PiS, zamiast właśnie oddanego odcinka dwujezdniowej drogi ekspresowej między Borkami Wielkimi a Mrągowem, cała S16 wciąż pozostawałaby w finansowej zamrażarce. Budowa tej drogi to zasługa determinacji m.in. byłego wiceministra infrastruktury Jerzego Szmita.
Kilka dni temu na stronie internetowej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad pojawiła się informacja, utrzymana w euforycznym tonie, ogłaszająca wielki sukces rządu. Urzędnicy poinformowali, że nowo oddany odcinek drogi ekspresowej na trasie S16 jest już dostępny dla kierowców.
Odcinek ten stanowi przedłużenie dwujezdniowej trasy pomiędzy Biskupcem a Borkami, przebiegając przez Borki Wielkie, Sorkwity, Nowe Bagienice, Bagienice oraz Marcinkowo, i omija Mrągowo od strony południowo-zachodniej. Kierowcy, którzy już korzystali z tej drogi, zauważyli, że udostępniono również dwa węzły w Sorkwitach i Bagienicach oraz Miejsce Obsługi Podróżnych (MOP) w Marcinkowie.
— Kiedy w 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość przejęło władzę, ten odcinek S16, Borki Wielkie-Mrągowo, znajdował się na liście rezerwowej, bez zabezpieczonego finansowania i z przestarzałą dokumentacją — przypomina Jerzy Szmit, prezes Fundacji im. Piotra Poleskiego i były wiceminister infrastruktury w rządzie PiS. — Jedną z naszych pierwszych decyzji było zapewnienie środków na aktualizację dokumentacji. Następnie, krok po kroku, zabezpieczyliśmy finansowanie i rozpoczęliśmy budowę — dodaje.
Jerzego Szmita można śmiało nazwać inicjatorem tej inwestycji, która ma stać się kręgosłupem komunikacyjnym regionu, szansą na przyspieszenie jego rozwoju oraz rozwiązaniem problemu wykluczenia komunikacyjnego Warmii i Mazur.
Historia drogi S16 sięga około trzydziestu lat wstecz, a przez ten czas przygotowano aż 41 jej wariantów. Lata te były naznaczone ciągłym sporem o optymalny przebieg trasy, uwzględniającym aspekty przyrodnicze, komunikacyjne i ekonomiczne.
W 2013 roku rząd PO-PSL wstrzymał finansowanie prac przygotowawczych dla drogi S16. Jedną z pierwszych decyzji rządu PiS, zainicjowaną przez wiceministra infrastruktury Jerzego Szmita, było przywrócenie funduszy na ten cel.
Minęło ponad 10 lat, w ciągu których toczyła się nieustanna walka, z jednej strony z antyrządowym lobby opozycji, które, zanim przejęło władzę, działało na zasadzie „im gorzej, tym lepiej”, starając się blokować wszelkie działania zmierzające do realizacji tej inwestycji. Z drugiej strony opór stawiali samorządowcy przeciwni rządowi PiS oraz pseudoekologowie, krytykujący każdy krok nazywający ich ekoterrorystami.
Jak przypomina Jerzy Szmit w rozmowie z „Opiniami”, gdyby nie blokowanie przez fanatyczne i nieliczne środowiska antyrozwojowe, dalsza część S16 do Ełku prawdopodobnie byłaby już w realizacji.
— Przezwyciężyliśmy wszystkie trudności związane z wyjątkowo wymagającymi warunkami terenowymi, szczególnie w rejonie Sorkwit. Teraz nasze wysiłki i starania przyniosły efekt, na który kierowcy z Warmii, Mazur i całej Polski czekali z niecierpliwością — mówi Jerzy Szmit.
Lobbowanie na rzecz budowy S16 sprawiło, że w mediach zaczęto określać tę drogę imieniem Jerzego Szmita. Zapytaliśmy byłego wiceministra infrastruktury, jak reaguje na takie nazewnictwo.
— Zawsze miło jest usłyszeć swoje nazwisko w pozytywnym kontekście, ale to był wysiłek całego rządu Prawa i Sprawiedliwości, ministra Andrzeja Adamczyka oraz wszystkich środowisk, które nas w tym wspierały — stwierdził Jerzy Szmit.
Droga S16, przebiegająca w większości przez województwo warmińsko-mazurskie, jest najważniejszą arterią komunikacyjną w regionie na kierunku wschód—zachód. Dla Polski północno-wschodniej stanowi strategiczny szlak, obsługujący kluczowy dla naszego bezpieczeństwa przesmyk suwalski.
Warto przypomnieć, że podczas Kongresu Przyszłości, który odbył się w 2023 roku w Olsztynie, ówczesny wicepremier i minister obrony narodowej, Mariusz Błaszczak, zapowiedział, że droga S16 będzie budowana jako ekspresowa na całym odcinku, ze względu na aspekty wojskowe i bezpieczeństwa. Ogłoszono również plan przyjęcia ustawy o inwestycjach strategicznych, realizowanych bez konieczności uzyskiwania zgód środowiskowych.
Jak można było przewidzieć, cała opozycja, która obecnie tworzy rząd, z posłami PO, PSL i Lewicy na czele, głosowała w Sejmie przeciwko ustawie, która umożliwiłaby rozpoczęcie prac na odcinku z Mrągowa do Ełku. Ustawa została jednak przyjęta dzięki przewadze głosów PiS, a rząd Mateusza Morawieckiego umieścił ją w Programie Budowy Dróg Krajowych do 2030 roku.
Interesujący jest sposób, w jaki nowa władza opisuje S16 przy okazji oddania odcinka tej ekspresowej drogi. Nie ma ani słowa o tym, że jest to kluczowa arteria z powodów strategicznych. Nowi włodarze Polski rekomendują ją natomiast jako najkrótszą trasę tranzytową między Berlinem a krajami bałtyckimi.
Warto przypomnieć, że do zakończenia inwestycji jeszcze daleka droga. Drogowcy kilka dni temu zatwierdzili budowę „szesnastki” od Mrągowa do Ełku w alternatywnym wariancie, oddalonym od Mikołajek i biegnącym bliżej Rynu.
Zgodnie z harmonogramem, S16 z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku na odcinku od Barczewa do Biskupca ma być gotowa w połowie 2028 roku.
Marek Adam