GUS podał najnowsze dane dotyczące bezrobocia w Polsce za miesiąc lipiec. Jest ono zaraz po bezrobociu w Czechach najmniejsze w Europie i wynosi 4.9%. W czasie niepokoju, trudnym, ponurym i niepewnym, po zatrzymaniu inflacji, jest to dla Polski i Polaków pocieszająca wiadomość. Czy dla Warmii i Mazur również?
Z takiego wyniku możemy być zadowoleni, tym bardziej w obliczu napływających uchodźców wojennych z Ukrainy. Wojna w Ukrainie zniekształciła rynek pracy, bo siłą rzeczy teraz do Polski przyjeżdża więcej kobiet i dzieci niż mężczyzn. W naszym kraju, jak poinformował o tym wiceminister MRiPS Stanisław Szwed, samych obywateli Ukrainy zatrudnionych legalnie jest prawie 800 tys. Mimo tego, a może właśnie dlatego, że dzięki właściwym posunięciom rządu poprzez tarcze osłonowe (antycovidowe, teraz antyinflacyjne, a właściwie „antyputinflacyjne”) sytuacja na rynku pracy w Polsce jest bardzo dobra, czego nie można powiedzieć o warmińsko-mazurskim.
Oczywiście nie wszyscy mogą być pierwszymi. Jednak w stosunku do średniej krajowej (4,9%), nie mówiąc o województwie wielkopolskim (2,7%), dzieli nas przepaść. Jesteśmy niezmiennie pod rządami pary towarzyszy Małkowski – Grzymowicz, biorąc pod uwagę przyrosty procentowe bezrobocia w poszczególnych województwach, maruderami na rynku pracy. Razem z podkarpackim (żadna pociecha, przed wojną w Ukrainie, w 2013 było czwarte od końca) skokowo odstajemy od reszty kraju.
Nie można powiedzieć, że tylko prezydent Olsztyna, Piotr Grzymowicz odpowiada za taką sytuację. Jednak jako włodarz, można powiedzieć, metropolii mógłby odegrać znaczną rolę w pociąganiu za Olsztynem regionu i tym samym poprawieniu statystyki w całym województwie. Może się pochwalić 2,0% bezrobociem w samym Olsztynie, ale powiat olsztyński ma już grubo ponad średnią krajową – 6,5%. Mniej ma powiat iławski (3,6%), nidzicki (5,9%), zbliżone – giżycki (6,8%). Największe bezrobocie jest w kętrzyńskim (15,9%), elbląskim (11,8%) i piskim (11,4%). Prezydent Grzymowicz jednak nie widzi „dalej swojego nosa”. Nie ma praktycznie bezrobocia – nie potrzeba zakładów? Nie ma zakładów – nie potrzeba pracowników! Okopał się w „różowej” wieży ratuszowej i nie chce znać problemów mieszkańców z okolicy. Można byłoby ściągnąć do miasta pracowników, gdyby zakłady były i dojazd byłby łatwiejszy, ale po co dojazd, gdy nie potrzeba pracowników. I kółko się zamyka. Trzeba obiektywnie przyznać, że transport się trochę poprawił, ale nadal „kuleje”. A mogliby przyjeżdżać również ludzie w celach także turystycznych, kulturalnych, zakupowych, towarzyskich itd. Ale to zdaje się nie interesować włodarza na olsztyńskim ratuszu.
Piotr Grzymowicz zajęty jest za bardzo destrukcją komunikacji we „własnym” mieście. Rozkopane ulice może kiedyś zakopie, ale jego oczko w głowie – tramwaje zabrały dwa pasy ruchu. Jakie jest obłożenie pasów przez tramwaje i autobusy, nawet jeśli jeżdżą po tym samych pasach? Przejazd przez miasto kosztuje sporo nerwów i cierpliwości.
Jedyne co dobrze wychodzi czerwonemu towarzyszowi Grzymowiczowi przy pomocy polskiej(?) prokuratury i polskich(?) sądów, to niezmienne „trwanie murem” przy „szubienicach” i ich obrona połączona z czczeniem czerwonych bydlaków. Właśnie obchodzimy 85 rocznicę tzw. „operacji polskiej”, czyli systematyczną i masową eksterminację Polaków w ZSRR. Zamordowanych zostało 200 tys. naszych rodaków, w tym 111 tys. (co najmniej) strzałem w tył głowy – specjalizacja ruskich. Rosyjscy sowieci ich mordowali, bo byli Polakami – czterdziestokrotnie częściej niż inne nacje. Czerwony towarzysz Grzymowicz nie chce pamiętać o zbrodniach czerwonych bydlaków na Polakach w 1939, w 1945 roku i wiele jeszcze lat potem (mordowanie w więzieniach, „mały Katyń” – Giby pod Augustowem). A teraz bestialstwa spadkobierców czerwonej swołoczy na Ukraińcach. Ale to pachołkowi Rosji nie przeszkadza.
Nasze nieszczęście polega na tym, że powierzyliśmy nasz los w ręce człowieka o mentalności ruskiego raba. Nie jest zdolny myśleć samodzielnie, nauczony tylko wykonywać dyrektywy komisarzy ludowych. Dlatego przy zarządzaniu takim dużym organizmem jak nasze miasto, gubi się przy realizacji swoich pomysłów – przesunięcia w budżecie są koniecznością. A kwota zadłużenia, jak co roku na podobnym poziomie, ma na koniec 2022 r. wynieść 309 mln złotych. Kompensuje to podwyżkami za usługi komunalne. Winę za to zwala na rząd i inflację – nie chce dostrzec „putinflacji”. Przy tym o podwyżkach dla siebie nie zapomina. Czerwony towarzysz jest nie tylko hamulcowym naszego pięknego regionu, ale próbuje przestawić go na czerwone tory.
Antoni Górski
PS Sowieckie/ruskie ścierwo, szubienice, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – okupanta Polski, w Olsztynie, należy zburzyć! Przestrzegam przed zrealizowaniem poronionych pomysłów przeniesienia sowieckiego/ruskiego badziewia na jakiś cmentarz. Trzeba chyba na głowę upaść, by przy pomnikach ofiar, chyba na ich urągowisko, upamiętniać ich katów. Nie inaczej miałoby się w przypadku cmentarza samych żołnierzy rosyjskich sowietów. („Radziecki” to jest taki sam nieokreślony twór jak „hitlerowski” czy „faszystowski” pozbawiony konotacji narodowej.) Realizator takiej koncepcji będzie nowym Moczarem, dalej czczącym czerwonych bydlaków. Taki pomysł jest godny tylko ruskiego pachołka. Przypominam przy tym: to nie jest pomnik nagrobny, lecz wystawiony ku czci – o ironio! – czerwonych bandytów. Wolne narody od wieków burzyły pomniki okupantów! I rzecz w tym: czy my sami chcemy być wolnymi?