Monika Falej to enfant terrible polityki. Nawet w jej lewicowym, olsztyńskim, podwórkowym wydaniu. Była już poseł już witała się z gąską, już była w ogródku. Była już przedstawiana, jako wicewojewoda warmińsko-mazurski. A tu niespodzianka. Nic z tego. Genderowa aktywistka tak się obraziła, że wypisała się z lewicy.
Kilka razy na łamach Opinii braliśmy pod lupę Monikę Falej. Nie dlatego, że nasi czytelnicy lubią pogrążać się w morzu informacji i plotek, kto z kim i dlaczego, ale po prostu ta działaczka skrajnej i katofobicznej lewicy zazwyczaj przekracza standardy obowiązujące nawet w jej zlaicyzowanym, czerwonym i zaciśniętym pięścią świecie.
Ostatnim razem, gdy o niej pisaliśmy, przypomnieliśmy nietypowe wynurzenia lewicowej aktywistki na temat Świąt Bożego Narodzenia. Kto chce, może je przeczytać tutaj. Teraz nową informacją jest wieść o wielkim pożegnaniu Falej z Nową Lewicą.
Z doniesień medialnych wiadomo tylko, że Falej, która bez powodzenia ubiegała się o reelekcję i przegrała w wyborach, miała zostać wicewojewodą. Miała to być pewna sprawa. Jednak tuż przed zaprzysiężeniem, dowiedziała się od dziennikarzy, że ktoś inny otrzymał tę posadę, która miała być zarezerwowana właśnie dla niej.
”Monika” słynie z temperamentu, dlatego zareagowała bardzo radykalnie. Wypisała się z partii, w której działała przez wiele lat i którą reprezentowała jako posłanka w poprzedniej kadencji Sejmu. Obrażalska działaczka ogłosiła, że wraca do aktywności lokalnej. Bo jak to możliwe, że nie została nagrodzona posadą, która miała zostać jej przyznana przez koalicję 13 grudnia?
Przy tej okazji w Olsztynie pojawiły się plotki na temat prawdziwego powodu odsunięcia jej od ostentacyjnych funkcji w ugrupowaniach lewicowych. Mówi się wiele o tym, jak bardzo olsztyńska lewica ucierpiała przez jej współpracę z Januszem N., który już od trzech lat przebywa w areszcie, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji.
„Opinie” przypomniały kilka miesięcy temu szczegóły dotyczące tego delikwenta. Można je przeczytać tutaj. W skrócie, ten aktywista z Olsztyna, który działał wcześniej w Ruchu Palikota, startował w wyborach samorządowych z listy PSL, a potem kręcił się wokół różnych ugrupowań lewicowych i organizował referendum w Olsztynie.
Lubił również zapraszać wielu polityków, na przykład na wyjazdy do Brukseli. Został zatrzymany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji i organizowania tzw. agentury wpływu. Zasłynął z organizacji wyjazdu polskich polityków, w tym ówczesnego wicemarszałka Senatu Jerzego Wcisły, do Odessy, gdzie występowali w obronie Rosjan przed Ukraińcami.
Oczywiście nie ma żadnych oficjalnych informacji dotyczących tzw. wirówki czy sprawdzania kontaktów osób ubiegających się o stanowiska państwowe, takie jak funkcje wicewojewodów, przez służby. Nie można więc jednoznacznie stwierdzić przyczyny odrzucenia kandydatury Moniki Falej na to stanowisko. Pozostają tylko domysły i plotki…I to, co mówi tzw. ulica.
Jest jednak możliwe, że powodem jest trudny charakter byłej posłanki. Poświadczyli to organizatorzy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Monika Falej przez wiele lat była szefową Orkiestry w Olsztynie, ale teraz już nią nie jest. Aktywiści WOŚP w specjalnym komunikacie napisali, że „Pani Falej sama zrezygnowała, kiedy dowiedziała się, że w tym roku nie zostanie szefową”.
Z treści profilu „czerwonej Moniki” na Facebooku można wnioskować, że ta nie zamierza jednak rezygnować ze swojej „rewolucyjnej” aktywności. Możliwe, że będzie kandydowała na stanowisko prezydenta Olsztyna w zaplanowanych na kwiecień wyborach samorządowych. No i oczywiście, jako skrajna katofobka, zapowiada walkę z religią w szkołach, którą chce zastąpić promowaniem LGBT.
Marek Adam