W sobotę, 22 lipca br. Wojewoda Warmińsko-Mazurski Artur Chojecki, w obecności Prezesa IPN dr. Karola Nawrockiego ogłosił, że wobec bezczynności Prezydenta Olsztyna Grzymowicza, podjął decyzję o usunięciu olsztyńskich szubienic sławiących Armię Czerwoną. Miejmy nadzieję, że dalsze kroki zostaną wykonane niezwłocznie.
Próby usunięcia tego ponurego monumentu są podejmowane przez środowiska patriotyczne od 1989 roku. Sprawa nabrała jednak rozpędu w lutym 2022 r., po napaści Rosji na Ukrainę. Wobec rosyjskich zbrodni, dysponent monumentu Prezydent Grzymowicz ogłosił, że trzeba go usunąć i złożył do Ministra Kultury wniosek o wykreślenie szubienic z rejestru zabytków. Po kilku dniach radykalnie zmienił zdanie i teraz robi wszystko, aby szubienice nadal straszyły mieszkańców i przyjezdnych.
Zasadniczy przekaz ideowy szubienic jest jednoznaczny: hołd składany państwu sowieckiemu. W dyskusji uzasadniającej usunięcie sowieckiego monumentu z centralnego miejsca Olsztyna padało wiele argumentów:
– estetycznych: pomnik jest upiornie brzydki,
– historycznych: rok 1945 nie przyniósł wyzwolenia Warmii i Mazur i nie ma podstaw mówić o wdzięczności do Armii Sowieckiej. Zamiast wyzwolenia nastał czas zbrodni, gwałtów i zniszczenia, a potem komunistycznej niewoli,
– artystycznych: tytularny autor, Xawery Dunikowski miał znikomy udział w określeniu jego ostatecznego kształtu,
– społecznych: większość mieszkańców jest za jego usunięciem.
Wszystkie te racje zostały znakomicie zebrane w czasie konferencji zorganizowanej 22 lipca przez IPN w Olsztynie w Urzędzie Wojewódzkim.
Chcę jeszcze zwrócić uwagę na jeden aspekt. Działania zmierzające do usunięcia szubienic wywołują pomruki niezadowolenia w Rosji. Nic dziwnego: Rosja podchodzi bardzo poważnie do swoich symboli, a ich usuwanie wywołuje w rosyjskich sercach wielki ból.
Ciekawe jest natomiast, że obok Grzymowicza pierwszą twarzą obrońców szubienic stał się Robert Traba. Od lat związany z interesami niemieckimi w Polsce, a szczególnie na Warmii i na Mazurach. Może ktoś to uzasadniać jego komunistycznymi korzeniami, ale nie o sentymenty i przywiązanie do rodowodu tu chodzi. Traba walczy o pozostawienie szubienic, bo mają one utrwalać fałszywe przesłanie, skierowane do nas Polaków, mieszkających w Olsztynie: swój byt na tej ziemi zawdzięczacie Rosji.
Przecież gigantyczny, granitowy, z gruba ciosany sołdat z pylonu monumentu krzyczy do nas: „Obywatele Olsztyna jesteście tutaj, bo zabraliśmy to miasto Niemcom i daliśmy wam! Musicie być nam wdzięczni. A jeżeli nie będzie się nas trzymać, Niemcy tu wrócą! Przecież to ich ziemia!”.
Kilka dni temu Putin po raz kolejny przypomniał obowiązującą w Moskwie doktrynę: polskie ziemie zachodnie i północne to dar Stalina dla Polski. Zabraliśmy Niemcom, a daliśmy Wam ludowi z priwiślańskiego kraju. Dlatego pamiątki-przypominajki muszą u was stać w centralnych miejscach.
Na słowa Putina Berlin nie reaguje, choć powinien jasno oświadczyć, że granice polsko-niemieckie to zamknięta sprawa. Może uznaje, że tej furtki nie trzeba do końca zamykać, że dzisiaj niech to mówi władca Kremla, a gdy przyjdzie okazja – Berlin słowa te przypomni? Przecież Putin mówi dokładnie to, co chce Berlin. Podtrzymuje niemiecką tezę o krzywdzie im zadanej w wyniku II wojny światowej: utracie ich odwiecznych ziem.
W gruncie rzeczy, to samo mówią obrońcy szubienic, dla których jest to pamiątka naszej trudnej lokalnej historii. To chęć utrwalania w świadomości przekazu, według którego o naszym losie decydują na Kremlu i w Berlinie. A my Polacy powinniśmy siedzieć cicho i nie narażać się ani jednym, ani drugim. Wtedy, póki co, pozwolą nam egzystować tu, gdzie jesteśmy.
Co do Rosji już chyba nikt nie ma złudzeń, że jest to agresywny twór zawsze usiłujący podbić albo podporządkować sobie sąsiadów. Niemcy, to dzisiaj nasz sojusznik, największy partner handlowy. Jesteśmy razem w NATO i UE. Jednak codzienne relacje sielanką nie są. Wystarczy przypomnieć reakcję na wniosek o wypłacenie reparacji za zniszczenia wojenne.
W kontekście relacji polsko-niemieckich na Warmii i na Mazurach warto pamiętać o nieustannie zgłaszanych wnioskach o zwrot nieruchomości przez byłych właścicieli, którzy wyjechali do Niemiec już wiele lat po wojnie. Przypomnę też, że w Konstytucji RFN funkcjonuje art. 116: „Niemcem (…) jest każdy, kto posiada niemiecką przynależność państwową lub kto jako uchodźca lub wypędzony narodowości niemieckiej, jego małżonek lub potomek znalazł przyjęcie na obszarze Rzeszy Niemieckiej według stanu z dnia 31 grudnia 1937 roku”. Wydaje się, że jest to przepis anachroniczny, ale przecież ciągle obowiązujący i nadal stosowany.
I w ten sposób zgodnie splatają się interesy Moskwy i Berlina, również wokół olsztyńskich szubienic.
Jerzy Szmit