— Panie Prezesie, promuje Pan ideę „Metropolia Olsztyn”. Czy chce Pan przerobić Olsztyn na milionową aglomerację? A może, chce Pan przyłączać sąsiednie gminy?
— Olsztyn potrzebuje nowych impulsów rozwojowych. Od kilkunastu lat systematycznie spada liczba ludności, przedsiębiorcy omijają miasto i lokują się w sąsiednich gminach, a maturzyści wyjeżdżają na studia do innych ośrodków i już nie wracają. Brakuje też efektywnej współpracy Olsztyna sąsiednimi samorządami. Przegrywamy rywalizację o to co najważniejsze: o ludzi.
W projekcie „Metropolia Olsztyn” rozmawiamy o tym, jak uczynić z naszego miasta i jego otoczenia spójny, połączony funkcjonalnie ośrodek. Atrakcyjny do pracy i życia.
— W spotkaniach, które odbywają się pod hasłem Metropolia Olsztyn, uczestniczą specjaliści wielu dziedzin, ale zawsze obecni są przedstawiciele ościennych wobec Olsztyna samorządów. To przypadek?
— To nie jest przypadek. To tworzenie płaszczyzny do identyfikacji problemów, które stoją na drodze we współpracy między Olsztynem a przyległymi gminami. To niezbędne dla wspólnego funkcjonowania. Nic dziwnego, że budzi zainteresowanie wśród przedstawicieli władz ościennych gmin.
Atutem Olsztyna nie powinny być tylko dobrodziejstwa wspaniałej warmińskiej przyrody. Twórzmy możliwość rozwoju zawodowego i dobrych zarobków. Potrzebujemy bogatej oferty kulturalnej, sportowej, medycznej, naukowej, komunikacyjnej, które są warunkiem oddziaływania na przyległe gminy.
Dlatego też rozmawiamy z wieloma środowiskami o tym, jak w stolicy województwa tworzyć funkcje metropolitalne i budować instytucje, które są do tego niezbędne.
— Ale konkretnie: przecież według definicji metropolie to ośrodki powyżej 300 tys. mieszkańców? Olsztyn ma dzisiaj mniej niż 170 tys.
— Z tej definicji nic nie wynika. Zresztą Olsztyn razem z powiatem olsztyńskim liczy właśnie około 300 tys. mieszkańców. Dlatego patrzenie na Olsztyn w oderwaniu do otoczenia (nie tylko najbliższego) jest błędem.
I tu pierwszy przykład: inwestycje w infrastrukturę kolejową wykonane w ostatnich latach przez PKP PLK.SA. Nowe przystanki, generalna modernizacja stacji Olsztyn Główny, nowy dworzec tworzą warunki do uruchomienia kolei aglomeracyjnej. Połączyłaby ona Olsztyn z otoczeniem szybkim, wygodnym i tanim środkiem transportu.
Kolejny przykład: szpital miejski ma ponad 150 lat, a dzisiejsza medycyna potrzebuje nie zabytkowych obiektów, a nowoczesnej infrastruktury n. Najwyższy czas, aby zamiast Wydziału Lekarskiego posiadać Uniwersytet Medyczny w Olsztynie.
— Pojęcie metropolii nieodłącznie kojarzy się z kulturą. I to na wysokim poziomie…
— Właśnie. Postulat utworzenia drugiego teatru dramatycznego to kolejny przykład. Czy miasto uniwersyteckie i wojewódzkie nie powinno mieć ambicji posiadania choćby dwóch scen? Tworzenia teatru nie trzeba zaczynać od budowania pałacu za dwieście czy trzysta milionów złotych. Teatr to grupa aktorów i publiczność, która chce ich oglądać. Przypomnijmy, że gdy budynek teatru im. Stefana Jaracza był w remoncie, zespół występował w klubie na osiedlu Kormoran. Dlaczego nie mamy budować np. sceny muzycznej, teatru muzycznego, a kiedyś może opery?
— Jakie są skutki polityki obecnych władz Olsztyna wobec inwestycji w Olsztynie?
— Dzisiaj odczuwamy skutki polityki Prezydenta Grzymowicza, który wiele lat twierdził, że przemysłu tu nie będzie. Olsztyn omijają inwestorzy. W ubiegłym roku Prezydent domagał się od rządu 250 milionów na uzbrojenie terenów pod inwestycje przemysłowe. Tyle że na co dzień robi co może, aby zniechęcić inwestorów do zaangażowania w Olsztynie. Co więcej, uczynił wszystko, co mógł, aby planowana przez GDDKiA północna obwodnica Olsztyna przebiegała po drugiej stronie miasta i omijała potencjalne tereny inwestycyjne.
— A co ze sportem?
— Stadion miejski, na którym Stomil Olsztyn walczy o prestiż miasta, potocznie nazywany jest La Gruz. Jesteśmy niechlubnym wyjątkiem wśród polskich miast, jeżeli chodzi o warunki do uprawiania i oglądania sportu. Kibice, zawodnicy, sponsorzy, działacze nie oczekują cudów. Chcą obiektów, których po prostu nie będziemy się wstydzić.
Można jeszcze długo wymieniać…
— No dobrze, piękne plany, ale z czego je realizować? Przecież w Olsztynie brakuje pieniędzy nawet na podstawowe potrzeby.
— Tak twierdzi ekipa Grzymowicza i Małkowskiego rządząca Olsztynem od ponad dwudziestu lat. Prawda jest zupełnie inna. Budżet Olsztyna w tym roku zbliży się do dwóch miliardów złotych. I co roku wyraźnie rośnie. Po drugie, jeżeli spojrzymy na dochody własne na jednego mieszkańca, to jesteśmy w środku stawki miasta wojewódzkich. Wyprzedzamy: Białystok, Kielce czy Lublin. Twarde dane obalają kłamstwa, że Olsztyn jest ubogim miastem.
— Jednak miasto prowadzi wiele inwestycji…
— Pozwoli Pan, że będę kontynuował i zaraz do tego dojdziemy. Po trzecie, inwestycje prowadzone przez miasto nigdy nie są oddawane w terminie i zawsze kosztują o wiele więcej, niż pierwotnie zakładano. Po czwarte podejmowane inwestycje nie kreują zwiększenia dochodów, ale powiększają koszty funkcjonowania miasta. Przykładem jest budowa kolejnych linii tramwajowych, które obciążą budżet teraz i w przyszłości, a tylko pogłębiają problemy komunikacyjne.
A tak przy okazji, po co Prezydent Grzymowicz wydał kilkadziesiąt milionów złotych na linię tramwajową do Kortowa, skoro od trzech lat jest zamknięta i rdzewieje?
— W powietrzu wiszą potężne podwyżki, np. za wodę. To prawda?
— Wodociągom Wody Polskie nie chce zatwierdzić podwyżek cen, bo nie mają ekonomicznego uzasadnienia. Nie wiemy, ile będzie nas kosztowała arcydroga spalarnia odpadów ani jakimi kosztami obciąży mieszkańców jej budowa i eksploatacja. Nie wiemy, bo umowa na budowę i użytkowanie jest tajna.
Z jednej strony na nic nie ma pieniędzy, a z drugiej pokazuje to beztroskie marnotrawstwo i przerzucanie skutków błędnych decyzji lokalnej władzy na mieszkańców. Co więcej, Grzymowicz nie jest w ogóle zainteresowany zwiększaniem wpływów do budżetu. Przedsiębiorców i inwestorów tworzących dochody miasta traktuje jak zbędny balast.
— Olsztyn jest znany w Polsce jako miasto, którego prezydent prowadzi otwartą wojnę z rządem. Czy to hamuje możliwości rozwoju?
— Podczas gdy inni wójtowie, burmistrzowie i prezydenci współpracują dla osiągnięcia ogromnych korzyści dla swoich mieszkańców, Grzymowicz robi wszystko, aby być liderem fanatycznej, antyrządowej opozycji. Robi to wbrew interesom mieszkańców Olsztyna.
Dlatego uważam, że budowanie funkcji metropolitalnych we współpracy z ościennymi gminami jest dla nas szansą na rozwój i dobrobyt, a pieniądze jak jest dobry plan — zawsze się znajdują. Ten plan to nasza przyszłość.
Marek Adam
Wywiad ukazał się w biuletynie „Metropolia Olsztyn”,
który będzie kolportowany na terenie miasta Olsztyna i ościennych gmin.