Ponieważ ostatni weekend przyniósł decyzję najważniejszych polskich sił politycznych co do ich kandydatów w wyborach prezydenckich, doszliśmy tym samym do momentu, w którym warto rozważyć, co z wyborów w USA wynika dla sytuacji w wyborczej w Polsce.
Wyznaczenie R. Trzaskowskiego przez Tuska, nie jest niespodzianką. Niespodzianką jest jedynie skala dezaprobaty w tym środowisku dla chobielińskiego sołtysa. Wynik Sikorskiego jest dlań druzgocącą katastrofą, która w normalnych warunkach skutkowałaby pozbawieniem go stanowiska rządowego. No bo skoro nawet swoi go tak potraktowali, to jest wystarczający sygnał, iż tego bufona nie trawią nawet jego poplecznicy.
Trzaskowski i jego otoczenie są już przekonani, że wybory są rozstrzygnięte. To nic nowego – w tym środowisku to normalne zjawisko. Są oni przekonani, że nikt Rafałowi nie zagrozi i może nawet uda się wygrać w pierwszej turze. Jak dwa razy w Warszawie. Niech w to wierzą.
Utwierdzają ich w tym przekonaniu ich usłużne media i „sondażownie”. Podobnie jak w Ameryce (ale i np. w Rumunii), od razu „najnowszy sondaż” wykonany przez United Surveys przedstawiła wp.pl .
Warto się temu przyjrzeć, bo płyną zeń ważne lekcje. Oto bowiem w tym „sondażu” w I turze Trzaskowski otrzymał 40,4%, K. Nawrocki 24,5%, S. Mentzen 10,7%, S. Hołownia 9,2%, A. Dziemianowicz – Bąk 7,5%, a M. Jakubiak 2,2%.
Zobaczmy jak sytuacja wyglądała 10 lat temu – to ważny punkt odniesienia.
O tej porze (grudzień – luty) B. Komorowski otrzymywał od 48% do 63% (CBOS), zaś A. Duda od 12 do 25%. IBRiS (powiązany z United) szacował 56 : 23 dla Komorowskiego.
Uprzedzając – żadna sondażowania w 2015 roku nie dała A. Dudzie zwycięstwa w I turze, a jak wiemy wygrał on ją w stosunku 35:32.
Jeszcze ciekawiej porównania te wyglądają odnośnie II tury.
Pierwszy sondaż był tutaj w lutym 2015 roku i niezawodny CBOS prognozował 65:19 dla Komorowskiego.
Dzisiejszy „sondaż” USurveys daje Trzaskowskiemu przewagę 56:34.
Co nam mówią te porównania? Pokazują, że prowadzący od pięciu lat kampanię wyborczą Trzaskowski, nie zdołał osiągnąć takiej pozycji wyjściowej, jaką miał Komorowski. I to mimo tego, że – w moim przekonaniu – miał on lepszą pozycję wyjściową niż były prezydent, który zbierał „owoce” rządów swojej formacji.
Stąd z pewnością start Karola Nawrockiego jest bardzo obiecujący. Jego otwierające kampanię wystąpienie w Krakowie ujawniło olbrzymi potencjał jaki w posiada. To już wkrótce przyniesie owoce. Dlaczego?
Nawrocki trafnie uchwycił kilka elementów definiujących – mam nadzieję – jego kampanię w podobnym kierunku do kampanii Trumpa.
Po pierwsze zatem, zdefiniował się jako ten, który chce dążyć do zakończenia wojny polsko – polskiej. Trzaskowski zaś dąży do jej eskalacji, bowiem zadeklarował jednoznacznie, że chce „skończyć z PiSem”. Jawi się nam zatem wybór pomiędzy kandydatem dążącym do zgody narodowej a człowiekiem, który chce – jak jego poplecznicy – biegać z maczetą i dożynać watahę.
Po drugie, Nawrocki pokazał, że jest kandydatem większości Polaków. Trzaskowski to produkt warszawsko – krakowskiej elity, człowiek, który jest ekspozyturą myślenia ludzi z wielkich miast, którym wydaje się, że są „esencją nowej Polski”. To jakieś 20% mieszkańców Polski, uznających się nie tyle za Polaków, ile za Europejczyków. To nuworysze, którym się wydaje, że są nową, europejską arystokracją, z misją „unowocześnienia polskiego zaścianka”. Nawrocki jest kandydatem zdecydowanej większości zwykłych Polaków, którzy pragną wielkiej Polski, dumnych ze swoich korzeni i tradycji.
Po trzecie, Nawrocki już w pierwszym swoim wystąpieniu politycznym pokazał, że dobrze rozpoznaje troski zwykłych Polaków. Od razu widać, że nie jest to Trzaskowski który, potrafi jednego dnia wygłaszać całkowicie sprzeczne i wzajemnie wykluczające się deklaracje. Trzaskowski, który kłamał już niemal w każdej sprawie, co do której zajmował stanowisko. Na tym tle Nawrocki jest kandydatem, któremu nic takiego nie można zarzucić.
Utrzymanie tych głównych wektorów w kampanii Nawrockiego będzie kluczowe. Jeśli nie zostanie wmanewrowany w niepotrzebny radykalizm i nie wejdzie w okładanie się bejsbolem z Trzaskowskim (tak jak niegdyś zrobił to w Warszawie P. Jaki), to uruchomi kulę śniegowej na wzór tej sprzed 10 lat.
Prof. Grzegorz Górski