Miły uśmiech, okrągłe słowa o wychowaniu, o edukacji, a w rzeczywistości zwykła pazerność. Koalicja 13 grudnia z dniem 1 stycznia 2024 r. doprowadziła do podziału Ministerstwa Edukacji i Nauki na dwa odrębne resorty – Ministerstwo Edukacji Narodowej oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Zamiast dotychczasowych siedmiu członków kierownictwa Ministerstwa Edukacji i Nauki, mamy od miesiąca trzynastu, w tym dwóch ministrów, dziewięciu wiceministrów, dwóch dyrektorów generalnych i o ponad dwa miliony złotych rocznie zwiększone wydatki na ich partyjne synekury.
Tak wygląda reforma administracji Tuska i jego tanie państwo.
W rządzie Mateusza Morawieckiego, w Ministerstwie Edukacji i Nauki te dwa ministerstwa były połączone. Był minister oraz pięciu zastępców, plus dyrektor generalny. Łącznie ministerstwem zarządzało siedmioosobowe kierownictwo. Tymczasem dzisiaj, koalicja 13 grudnia, ignorując postulat taniego państwa, doprowadziła do gigantycznego rozdęcia administracji, powiększając kierownictwo o prawie 100%.
Dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta: aby rodzinom partyjnych dygnitarzy żyło się lepiej i aby w trakcie wyborów samorządowej można było epatować wyborców słowem minister/ministra/ministerka/ministrunia.
Krzysztof Marek Nowacki