Pomyślałem że dla oddechu od spraw amerykańskich, warto byłoby zerknąć na nasze europejskiej podwórko. A tu dzieje się nie mniej ciekawie.
1. Podczas lipcowego szczytu w Brukseli, holenderski premier M. Rutte, szantażował wszystkich niderlandzkim vetem – gdyby coś poszło nie po myśli jego kraju.
2. Nikomu w Europie nie przyszło oceniać go, że chce „rozwalenia” Unii Europejskiej. Było trochę o braku solidarności, ale wszyscy rozumieli, że skąpi Holendrzy, nie są szczodrzy w dzieleniu się swoimi pieniędzmi.
3. Co ciekawe, żadnej sile politycznej w Niderlandach nie przyszło do głowy, aby wrzeszczeć że Rutte „rozbija” Europę, czy chce wyprowadzić kraj z UE, wreszcie zdradza Holandię.
4. Przeciwnie, nawet główny „strażnik” jedności europejskiej niejaki – tak, tak, a jakże – H. Timmermans, nie tylko na naskoczył na Ruttego, ale przeciwnie, wspierał go ze wszystkich sił. Nie żeby jakieś tam podwójne standardy czy coś….
5. Dzisiaj kierownictwo UE naruszając ustalenia szczytu lipcowego, usiłuje rozporządzeniem Komisji Europejskiej zmieniać literę Traktatów, bo – rzekomo – inaczej nie uda się uruchomić funduszy na odbudowę.
6. Pomijam na tym miejscu fakt, iż owe fundusze na odbudowę skrojone zostały pod kątem potrzeb, wynikających z konsekwencji pierwszej fali pandemii na wiosnę. A ta jak wiemy, przy obecnej to – kolokwialnie – mały pikuś. Unia ma po prostu taki refleks.
7. A zatem może uda się zareagować na pierwszą falę pandemii środkami pomocowymi jakieś kilka miesięcy po … tak, tak, trzeciej fali pandemii, która przyjdzie wiosną 2021 roku.
8. To pokazuje, że nie chodzi w tej grze o żadne pieniądze i o żadną odbudowę. Chodzi wyłącznie o zmianę traktatów bez zmiany traktatów, w drodze brutalnego dyktatu tych, którzy udają że coś płacą.
9. Niemcy i ich wasale chcą po prostu sfederalizować Unię pod swoim butem, a wszystko inne – pieniądze, gender, LGBTQ, aborcja etc., to po prostu środki do celu.
10. Nasze veto, które mam nadzieję jest oczywiste, to jedyna obrona przed tym, aby zafundowano nam Eurokołchoz bis. Ja już w jednym kołchozie żyłem i mam nadzieję, że do końca mych dni nic podobnego mnie nie spotka.
11. Jest znamienne, że nawet oficjele Unijni mówią wprost, że wprawdzie nie wpisali w swoje propozycje sankcji za „brak praworządności”, bo formalnie chodzi im o korupcję, ale w praktyce wykorzystają ten mechanizm do karania krnąbrnych.
12. Polskie veto będzie miało pozytywne konsekwencje w różnych wymiarach:
a) nauczy realnego szacunku do nas, jako poważnego państwa,
b) da nam przez kolejny rok – dwa lata więcej środków, niż z planowanego budżetu, bowiem Unia będzie musiała rządzić się prowizorium, opierającym się na tegorocznym budżecie – a ten jest dla nas o prawie jedną czwartą korzystniejszy niż to co jest w nowym budżecie,
c) i tak jeszcze przez prawie dwa lata, wydajemy środki z Funduszu Spójności na programy z kończącej się perspektywy – nic się więc praktycznie nie dzieje dla rozpoczętych projektów,
d) na wynegocjowanie i wdrożenie nowych projektów potrzebujemy właśnie jakieś dwa lata, więc i tak mamy czas, aby zmusić Brukselę do rezygnacji z pozaprawnych nacisków, bez szkody dla nas.
13. Wreszcie mrzonką są jakieś opowieści, o funduszy odbudowy z wyłączeniem Polski i Węgier, a może jeszcze innych krajów, które nie będą chciały podporządkować się temu dyktatowi. Za środki które mamy uzyskać i tak musimy zapłacić dodatkowym zadłużeniem Polski, a to będzie wymagało zmiany konstytucji. Nie ma bowiem szans, aby to polskie żyrowanie funduszu odbudowy, odbyło się bez przekroczenia 60% zadłużenia w stosunku do wartości PKB, a to skutkuje taką zmianą konstytucji.
14. Podejrzewam zresztą, że brukselscy macherzy wymyślili, że mamiąc Polaków jakąś iluzoryczną „górą pieniędzy” z Unii, przy okazji niezbędnej zmiany konstytucji w zakresie wysokości długu publicznego, chcieliby nas zmusić do legalizacji aborcji na życzenie czy wstawienia tam związków homoseksualnych i podobnych „osiągnięć” obecnej „cywilizacji europejskiej”.
Dlatego raz jeszcze wyrażam nadzieję, że polskie veto przyniesie Polsce na najbliższych kilka lat same korzyści. Bowiem „europejscy liderzy” tak zapamiętali we wprowadzeniu równych szans dla LGBT oraz tzw. „neutralności klimatycznej”, nie zdążą zauważyć że ich gospodarki właśnie legły w gruzach i skończy się owa „Nowa Europa” zaprojektowana przez komunistycznego aparatczyka z Włoch Spinellego.
15. Stąd za chwilę się okaże, że ten mityczny Recovery Fund, będzie porozumieniem bankrutów niezdolnych do utrzymania się na powierzchni. Lepiej nie bić się z tymi topielcami o dostęp do paru desek z roztrzaskanego właśnie żaglowca.
I to by było na tyle…. 🙂
Grzegorz Górski