Jest taka piosenka W. Młynarskiego o „polskiej partii piłowania”. Prorok to był, kiedy śpiewał: „Po co program? Nas pochłania proszę Pana sama czynność piłowania”. „Piłowania gałęzi, na której siedzimy.”
Trzeba było tylko pospołu akcji Łukaszenki i zlotu Trzaskowskiego, żeby już wiedzieć z pewnością, że program „POlskiej partii piłowania” ujawnia się na naszych oczach w całej okazałości.
- Rozszczelnianie granicy, aby stała się sitem przez które przejdzie kto chce,
- Ataki na wojsko, policję, SG, aby zniszczyć zaufanie społeczne do podstawowych instytucji państwa,
- Usunięcie z urzędów sędziów powołanych przez Prezydenta RP, bo nie dają gwarancji (w przeciwieństwie do tych, których powołała Rada Państwa PRL),
- „Piłowanie” (tu już nawet nie ma próby kamuflażu słownego) nie tyle nawet Kościoła, ile Katolików, którzy są dla nich ludźmi drugiej kategorii,
- Likwidacja 90 % szpitali, no bo po co – zwłaszcza w czasie pandemii – leczyć wyborców przeciwnika (to taki sposób na przypiłowanie Katolików) i spowodowanie, że będą w upragnionej mniejszości),
- Wyjący zza pleców trolla z Brukseli Balcerowicz, który przebiera nogami aby wcielić raz jeszcze w życie swoją „ozdrowieńczą kurację” dla polskiej gospodarki,
- Aplauz dla Kramka i Lempart, dążących po raz kolejny do „wyłączenia państwa PiS-u”.
Pozostańmy przy tym, i tak już imponującym skalą niszczycielskiej furii zestawieniu „programu piłowania”. Piłowania „gałęzi, na której siedzimy”. To już są nawet postacie 1 : 1 przeniesione z „Biesów” Dostojewskiego.
Jedyne co w tym wszystkim jest interesujące, to pytanie dlaczego ci pilarze zdecydowali się to wszystko ujawnić już teraz. Właściwie to szacun, bo ani Zapatero, ani duo egzotyczne Biden-Harris nie posuwali się aż do takiej szczerości, na tak długo przed wyborami. A tu proszę – kawa na ławę, zero gry wstępnej tylko wywalają cały swój destrukcyjny szał, i to na wyścigi.
Pan Bóg czuwa jednak nad Polską, dając czas żeby każdy Polak miał naprawdę dużo czasu na przemyślenie programu POlskiej partii piłowania.
Grzegorz Górski