„Widziałem w W-wie rowerzystę o niewłaściwym kolorze skóry. Trzymał w ręku, co niewygodne, biało-czerwoną flagę, jakby błagał „nie bijcie”. Smutny znak czasu w niegdyś tolerancyjnym kraju”
—napisał na Twitterze Janusz Lewandowski.
Lewandowski zdradził się ze skrajnie szowinistycznym światopoglądem. Najwyraźniej uważa, że ten rowerzysta nie mógł po prostu manifestować swojego przywiązania do polskości i dumy z bycia Polakiem. Gdyby był biały, sprawa byłaby jasna – patriota. Skoro był kolorowy, to patriotą być nie może. To jest rasistowskie wykluczanie osób niebiałych z polskości. I jeszcze to skandaliczne określenie „niewłaściwy kolor skóry”.
Specjalnie dla ch*** Lewandowskiego i innych szowinistycznych świń krótka lekcja z historii:
Urodzony prawdopodobnie w Kamerunie, trafił do francuskiej armii i wziął udział w I wojnie światowej. Wzięty do niewoli, został przez Niemców osadzony w obozie jenieckim na terenie Wielkopolski, z którego uwolnili go Polacy. Sam Sandi przystąpił do powstańców i wziął aktywny udział w powstaniu wielkopolskim. Ze względu na swoje umiejętności prowadzenia samochodu został przydzielony do 12. eskadry wywiadowczej jako kierowca, a potem przeniesiono go do 3. Eskadry Wielkopolskie
„Murzyn* Sam Sandi wstąpił do wojska polskiego jako ochotnik i walczył na froncie podczas inwazji bolszewickiej jako wzorowy żołnierz. Przyjął obywatelstwo polskie” („Kurier Poznański”, 1935 rok)
Oprócz Sandiego w szeregach Eskadry służył także drugi czarnoskóry żołnierz, niestety nieznany z nazwiska.
Sam Sandi jako ochotnik do Wojska Polskiego
Obecność czarnoskórych żołnierzy na polsko-bolszewickim froncie odnotowały też inne gazety. Autor jednego z artykułów „Ziemi Lubelskiej” podkreślał heroizm szeregowców . „Miała Warszawa w swoich murach dwóch czarnoskórych. Gdy miastu naszemu zagrażać zaczęło niebezpieczeństwo bolszewickie, obaj Murzyni odczuli to równie silnie jak rodzeni warszawiacy. – Gdy się na polskiej ziemi mieszka – powiedział kiedyś jeden z Murzynów – trzeba za tę ziemię walczyć! […] Murzyni z dumą przyozdobili swe piersi biało-amarantową kokardą i zapisali się do armii ochotniczej. W szeregach armii zjednali sobie sympatię kolegów, jako dobrzy żołnierze, jako uczciwi, pracowici i przywiązani do zwierzchników ludzie. – Djabły – mówiono o nich – bo czarni. – Djabły rogate — dodawano—bo w rogatywkach. Gdy jeden z nich znalazł się na froncie, zaczęto o nim opowiadać dziwy. Gdy noc nastawała Murzyn nie mógł siedzieć bezczynnie — rwał się do wycieczek na nieprzyjaciela. Murzyn czarny – mówił – i noc czarna, to jakoś to będzie. I szedł w ciemną otchłań nocy i białe zęby szczerzył do bolszewików”. To nie Lachy, a czorty” .
Sam Sandi służył w eskadrze zapewne do stycznia 1921 roku, czyli od momentu, gdy jednostka została przerzucona na lotnisko w Wilanowie. Zobaczył Łucję i… przepadł. Łucja Woźniak, młoda dziewczyna o rudych włosach i zielonych oczach pochodząca z Gniewkowa, miasteczka nieopodal Inowrocławia. Jej rodzice, wywodzący się ze zubożałej szlachty, prowadzili w tej miejscowości młyn.
18-latka z Gniewkowa i dziesięć lat od niej starszy Afrykańczyk biorą ślub. W tym celu Sandi przyjmuje wiarę katolicką, a na chrzcie wybiera imię Józef. Rodzice panny młodej są wściekli. Łucja zostaje wydziedziczona. Ich miłość jednak kwitnie, a na świat przychodzą dwie córki. Najpierw Gabrysia, a cztery lata później Krystyna. ”
W połowie lat 20. Sam wkracza w świat show-biznesu i sportu. Walczy na ringu, ale z czasem jego prawdziwą specjalnością stają się zapasy. Walki nie zawsze prowadzone były w stylu klasycznym, zwanym wówczas francuskim. Przemysław Gajzler, dziennikarz sportowy Onetu, który pierwszy prześledził karierę Sama Sandiego, porównuje ówczesne zapasy do dzisiejszych walk w klatkach czy gal bokserskich. – To było wielkie widowisko, często pod szyldem cyrku. To właśnie w słynnym Cyrku Braci Staniewskich swoje pierwsze kroki stawia Sam Sandi. Potem do swej grupy bierze go Ślązak Zaremba. Na walki z udziałem Sandiego potrafiło przyjść nawet 2-3 tysięcy osób – opowiada.
W Polsce regularnie gościli znakomici czarni bokserzy i zapaśnicy tacy jak Battling Siki czy pochodzący z Wysp Dziewiczych William Thompson. Z tym ostatnim Sandiemu przyszło nawet zmierzyć się w ringu, chociaż walka została nierozstrzygnięta. Thomspon w jednym z wywiadów przyznał, że Polska zrobiła na nim wrażenie.
„Jestem oczarowany. Wasza rycerskość, która nie pozwala Murzynów traktować jako coś niższego naprawdę, jest czemś bardzo pięknem” (ABC, 9-02-1927)
28 kwietnia wychodzi z mieszkania mieszczącego się nad restauracją przy Półwiejskiej 5. Gdy jest już w bramie, nagle robi mu się słabo, traci władzę w nogach . Ostatkiem sił wytacza się na ulicę i pada na trotuar. Przechodnie, nie mogąc go docucić, zanoszą go do szpitala im. Strusia. Mimo szybko udzielonej pomocy, o drugiej nad ranem lekarze stwierdzają zgon. Przyczyną był wylew krwi do mózgu, można się domyślać, że spowodowany zapaśniczo-bokserską przeszłością.
Nagrobek Sama Sandiego w Poznaniu
Pogrzeb Józefa Sama Sandiego odbył się 1 maja 1937 roku na Cmentarzu Górczyńskim w Poznaniu. Grób jako nieopłacony został zaraz po wojnie wykorzystany powtórnie. Na szczęście, znów dzięki fotografiom, udało się ustalić przynajmniej kwaterę.
Dziś potomkowie Józefa mieszkają w różnych miastach Polski i Europy.
Ostatni Prawdziwy Mężczyzna
* Słowo „Murzyn” jest powszechnie stosowane w języku polskim i wywodzi się najprawdopodobniej od zniekształconego słowa „Maur”. Słownik Języka Polskiego PWN określa je jako neutralne, jednak pojawiają się także głosy, że ze względu na występowanie we frazach o charakterze rasistowskim nabrało negatywnych konotacji. Opinia takich językoznawców jak Jerzy Bralczyk czy Jan Miodek jest jednoznaczna- pozostają oni wierni wykładni SJP i nie przypisują mu automatycznie pogardliwej czy nienawistnej treści.
Źródła: