Boris Johnosn, premier Wielkiej Brytanii, który dzisiaj na oddziale intensywnej opieki medycznej Szpitala Św. Tomasza w Londynie walczy o życie już wie, że jego plan wyjścia z Unii Europejskiej jest nie do zrealizowania. Epidemia koronawirusa pokazała, jak słabo do rozwodu z Brukselą przygotowane jest i Królestwo, i jego własny rząd. O francuski paszport wystąpił ojciec Borisa Johnsona i w ciągu kilku tygodni ma otrzymać obywatelstwo Francji.
Nawiasem mówiąc cała rodzina Borisa Johnsona w referendum dotyczącym brexitu opowiedziała się za pozostaniem – przynajmniej na razie – w Unii Europejskiej. I większość jej członków rozważa przyjęcia podwójnego obywatelstwa.
Johnosn zawsze lubił, a zdarzało się, że cytował, aforyzm Woody Allen’a „jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach”. Jednak nigdy nie sądził, że słowa amerykańskiego filmowca dotkną go tak boleśnie. Dzisiaj w szpitalu podejmuje najważniejsze decyzje, choć słuszniej byłoby powiedzieć, że doradza te decyzje zastępującemu go w roli premiera Dominicowi Raab’owi, szefowi brytyjskiej dyplomacji. Raab to również twardy zwolennik brexitu – warto pamiętać, że w ramach protestu przeciwko zbyt daleko idącym ustępstwom w negocjacjach z Unią Europejską opuścił rząd Theresy May kilka miesięcy przed upadkiem gabinetu. I choć zajął się obowiązkami Johnosna, formalnie wciąż nie ma tytułu pełniącego obowiązki premiera Zjednoczonego Królestwa. Media są przekonane jednak, że jest to kwestia czasu – jeżeli stan zdrowia Johnosna nie poprawi się, Raab ukoronuje swoją dotychczasową karierę siadając na fotelu premiera podczas obrad brytyjskiej rady ministrów. Obrad od wielu tygodni coraz trudniejszych, bowiem epidemia koronawirusa, która tak dramatycznie – w ciągu doby w Zjednoczonym Królestwie umiera na Covid-19 grubo ponad 500 osób – rozwinęła się na Wyspach Brytyjskich na życzenie rządu i zbyt później rezygnacji z opcji tzw. zbiorowej odporności na wirusa.
Wyrzucane pielęgniarki
Poważne problemy z brexitem rozpoczęły się, kiedy rząd ogłosił, że to pandemia będzie teraz priorytetem dla rządu z Downing Street. Kwestia dopracowania systemu przyznawania statusu osiedleńców została przesunięta na dalszy plan, co boleśnie uderzyło pracowników brytyjskiej służby zdrowia, pełniących teraz najważniejszą rolę w Albionie. Kilka tysięcy pielęgniarek i lekarzy stanęło przed problemem konieczności natychmiastowego wyjazdu z kraju, w którym spędzili ostatnie kilka lat życia.
Rząd musiał więc w trybie pilnym poradzić sobie z topniejącą kadrą publicznej i prywatnej służby zdrowia, co nie pozostało poza znaczeniem dla innych grup zawodowych, których problem wadliwie i z opóźnieniami działającego systemu nadawania statusu osiedleńców, dotyczył w niemniejszym stopniu. Okazało się bowiem, że inne gałęzie gospodarki na braku siły roboczej w związku z radykalnymi ograniczeniami wprowadzonymi przez rząd, ucierpią równie poważnie.
Wystarczy zauważyć, że w związku z epidemią brytyjskie gospodarstwa rolne utraciły łącznie dostęp do 90 tys. pracowników (98 proc. siły roboczej), co zmusiło rolników do szukania rozwiązań we własnym zakresie. – Niezatrudnienie jak najszybciej pracowników doprowadzi bowiem do strat w rolnictwie, które skończą się dramatycznym wzrostem cen i klęską urodzaju w brytyjskich gospodarstwach rolnych – pisali do rządu.
To dlatego organizacje rolnicze takie, jak British Summer Fruits rozpoczęły publikowanie wirtualnych map, na których wyświetlają się aktualne miejsca pracy dla pracowników z Unii Europejskiej. Co więcej, rolnicy – żeby przyspieszyć proces rekrutacji – będą czarterować i wysyłać do krajów UE samoloty, które będą zabierać i przywozić na Wyspy Brytyjskie pracowników sezonowych. Na opłacenie darmowych dla nowo pozyskanych pracowników samolotów będą się składać rolnicy zrzeszeni w British Summer Fruits, National Farmers’ Union oraz Association of Labour Providers.
Cena nie gra roli
Nie ważne, że czartery samolotów stają się coraz droższe i coraz trudniej znaleźć lotniska, jakie przyjmą samoloty z Albionu. – Jeżeli tego nie zrobimy, jeśli nie znajdziemy pracowników, latem w sklepach zabraknie świeżych produktów – informują organizacje rolnicze.
Po pracowników z Unii samoloty wysyłać chce również agencja pracy Concordia, jedna z największych agencji pracy tymczasowej na Wyspach. Przy czym – przestrzega agencja – nie jest wcale pewne, że pracowników da się pozyskać. W związku z wysoką śmiertelnością na Covid-19 i jednym z najwyższych na świecie wskaźników dobowych zachorowań pracownicy mogą odwrócić się od brytyjskiego rynku pracy. Szczególnie, że podobne rozwiązania, czyli wysyłanie wyczarterowanych samolotów po pracowników z Europy Środkowej i Wschodniej wprowadzili także Niemcy. Chcą oni możliwie najszybciej ściągnąć na plantacje szparagów sezonowych pracowników z Polski, Rumunii i Bułgarii. W polskich serwisach społecznościowych pojawiły się już pierwsze ogłoszenia pracodawców z niemieckiego rynku. Z dnia na dzień zaczną oni proponować coraz lepsze warunki.
Pewne jest, że okres przejściowy, podczas którego Wielka Brytania korzysta ze wspólnego rynku UE oraz płaci składki do unijnego budżetu pozostając bez prawa głosu podczas najważniejszych europejskich głosowań, zostanie przedłużony poza koniec 2020 roku. Chcą tego negocjatorzy obu stron, którzy wstrzymali negocjacje w związku z wybuchem epidemii.
Paweł Pietkun