Faryzejstwo, czyli dwulicowość, hipokryzja, obłuda, fałszywość, zakłamanie połączone z zadufaniem w sobie znowu dało znać u czerwonego towarzysza Grzymowicza w ostatnim czasie.
15 sierpnia to dzień Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i Święto Wojska Polskiego, obchodzone w rocznicę „Cudu nad Wisłą”, wielkiego zwycięstwa Polaków nad bolszewikami – „czerwoną zarazą” zalewającą nasz Kraj.
Pod patronatem Prawa i Sprawiedliwości główne uroczystości w Olsztynie odbyły się na Placu Solidarności przed Pomnikiem Wolności Ojczyzny. Wzięli w nich udział przedstawiciele pana Wojewody, Policji, Straży Pożarnej, Inspekcji Drogowej, kombatanci, przedstawiciele stowarzyszeń patriotycznych oraz mieszkańcy naszej pięknej Ziemi.
Natomiast prezydent Olsztyna obchodził święto składając kwiaty pod kolumną Orła Białego na placu Konsulatu Polskiego w towarzystwie wiceprezydent(ki?) i przewodniczącego Rady Miasta. No i jeszcze członka Straży Miejskiej niosącego wieniec. Jakie święto obchodził prezydent Olsztyna do końca nie wiadomo. Mówił: „Wtedy jeszcze nie do końca byliśmy zorganizowani a jednak potrafiliśmy, eee … jako Polacy, eee… przeciwstawić się najeźdźcy sowieckiemu”. Na facebook’u dodał, że to „Rocznica zwycięskiej wojny z bolszewikami z 1920 roku”. Enigmatyczna wzmianka o jakichś „bolszewikach” i „sowietach”. Których już … nie ma!? Wylecieli w kosmos?! No, przecież nie wszyscy! Czerwonemu towarzyszowi Grzymowiczowi jakoś przez gardło nie chcą przejść słowa o czerwonej Rosji Sowieckiej i o zbrodniczej Armii Czerwonej. Tuba propagandowa Grzymowicza, Gazeta Olsztyńska też jakoś rozmywa to święto, dywagując o słuszności tej daty.
Prezydent Grzymowicz przecież nie będzie obchodził żadnych świąt ze znienawidzonym Prawem i Sprawiedliwością, chociaż usadawia się z nim w Katedrze, w pierwszej ławce. A powody ma ważne, fundamentalne, bo przecież „czyha na jego życie”!? „Miłujący” Grzymowicz rzuca to oskarżenie pod adresem partii rządzącej, twierdząc, że „ PiS podsyca nienawiść”, która „znajduje ujście w tego typu zachowaniach”. Zarzuca PiS-owi „nieustanne szczucie na siebie ludzi i dzielenie ludzi”, bo „w TVP Info na paskach widzi: Trzaskowski zrobił to, Tusk zepsuł to”. Czy Grzymowicz sam siebie słyszy? Ale to nie ważne! Ważne aby kłamstwa („mogą doprowadzić go przed sąd”) poszły w eter. Nauczył się tego od swojego nowego idola, Tuska.
Oczywiście „tuba” nie omieszkała rozdmuchać tematu. Przypominając, między innymi, śmierć Pawła Adamowicza, grzmi dalej: „Rośnie lista samorządowców, którym nieznani sprawcy grożą śmiercią”. A PO sama opluwała Adamowicza, niegdyś swojego członka. Znikąd nie wylało się tyle jadu wobec Adamowicza co z totalnej opozycji oraz TVN i Gazety Wyborczej, bo był kontrkandydatem Jarosława Wałęsy z PO. Sławomir Neumann, prominentny działacz Platformy rzekomo Obywatelskiej był się wyraził: „Jedynym gościem jest Adamowicz, który ma absolutnie mega twarde rzeczy, które mogłyby go wyprowadzić w kajdankach”. Zresztą Neumann wymieniając nazwiska włodarzy miast, zapewniał że „zarzuty nie zaszkodzą im, bo będą traktowane przez wyborców jako ataki PiS-u”. Jarosław Wałęsa zarzucał Adamowiczowi korupcję, gdyż jako zarządzający miastem, posiadał akcje firmy deweloperskiej, która „dużo w Gdańsku buduje”. W opluwaniu Adamowicza przebił wszystkich twierdząc, że dziadek ze strony żony „przywiózł walizkę pieniędzy z … robót przymusowych w Niemczech”[sic!]. To jest już „pomroczność jasna”!
Zastanawiające jest, że najbrutalniejszy atak pochodził od strony „swoich”. Rację może mieć komentator artykułu Gazety Olsztyńskiej: „Sprawa [śmierć Adamowicza – A.G.] śmierdzi na kilometr od szemranych spraw. Teraz każdy się lansuje, wielu nie ma czym, więc plotą bajki, że chcą ich zabić. Ten olsztyński pewnie ma wrogów, ale jak się było w PZPR to nie dziwo”.
Czerwoni towarzysze, których mnóstwo schroniło się w Platformie dla zmylenia zwanej Obywatelską, tak już mają. Przykładów oskarżania innych o czyny, których sami się dopuścili jest mnóstwo. To taka makabryczna czerwona tradycja. Stalin niósł trumnę i płakał na pogrzebie Kirowa, którego sam zabił. Nowotkę i Mołojca – „Dąbrowszczaka”, pierwszego dowódcę GL i też specjalistę od mokrej roboty zabili „swoi”. Nie mówiąc o wycięciu „swoich” komunistów przez Stalina. Sam Bierut, który szczęśliwie uniknął rzezi, bo w tamtym czasie siedział w polskim więzieniu, pojechał „umrzeć” do … Moskwy. Bohater ZSRR gen. Czerniachowski „został zabity przez Niemców”, którzy byli już w Braniewie odległym o 25 km od miejsca śmierci?! Musieli mieć „niezłego cela”. Pop (pełniący obowiązki Polaka) gen. Świerczewski zginął z rąk „bandytów”, zastrzelony z kilku kilometrów?! Snajper musiał mieć niezłe oko i wyborową broń na miarę XXI wieku. Sami się wycinają.
Przeto Piotrze Grzymowiczu, przestańcie być czerwonym towarzyszem i „szubienice”, Pomnik Wdzięczności zbrodniczej Armii Czerwionej, symbol lewactwa zburzcie wreszcie!
Antoni Górski