Mówi się: sen mara, Bóg wiara. Powiedzenie to wskazuje nam, że w sny nie należy wierzyć, bo dla Katolików źródłem wiary jest Bóg. Są jednak takie sny, które możemy potraktować jako coś wartościowego. Mogą zmienić życie, utwierdzić w dokonanych wyborach, umocnić w chwilach trudnych. I mogą być bodźcem do działania. Niech każdy interpretuje jak chce.
Rzadko miewam sny, a jeśli już, to zapominam o nich już w chwili przebudzenia. Ten jednak zapamiętałem bardzo dobrze. Dał mi dużo do myślenia. Nie był to sen o jakichś głupotkach, czy niestworzonych rzeczach. Był bardzo realistyczny i po przebudzeniu chciałem dalej śnić na jawie.
A było to tak:
Mam do wykonania bardzo ważne zadanie.
Wchodzę do pokoju, gdzie oprócz gospodarzy za stołem siedzi Tusk … Donald. Wiemy jak często „lubiał” się gościć „na Krzysia” po obcych domach. Raz (a może i nie jeden) synek gospodarzy nawet wygadał się Tuskowi, że jak rodzice dowiedzieli się, że ma do nich przyjść, to szybko schowali pieniądze. No więc podchodzę do stołu, chwytam za blat, odciągam go od Tuska i mówię:
– Tusk, jesteś aresztowany! Wstawaj!
Przyjąwszy postawę Johna Wayne’a – nogi szeroko, lewa ręka swobodnie wzdłuż tułowia, prawa dłoń rozwarta przy prawym biodrze – bez zapowiedzi, donośnie zaczynam odliczanie:
– Raz … dwa …
Nie musiałem doliczać do trzech. Tusk z pochyloną głową ociągając się, wygramala się zza stołu. Biorę go za kark i w asyście jeszcze jednego wyprowadzamy go na dwór. Po drodze, trzymając prawe ramię na jego karku trzepię go prawą ręką po mordzie z prawej strony dwa razy (Tusk jako „przekonany” katolik nie powinien oddać mi po drugim policzku), mówiąc:
– To za twoją podłość!
Przemierzywszy spory trawnik, wchodzimy do budynku.
– Weź, zaprowadź go na górę! – polecam temu drugiemu. Sam mam coś do zrobienia na parterze.
Nagle, z przerażeniem zdaję sobie sprawę, że Tusk może czmychnąć. Pędem wbiegam po prostych, wąskich schodach na górę i z obawą otwieram drzwi.
– Uff, jest!
Siedzi na krześle ze spuszczonym łbem. Przed nim ustawione półkolem w dwóch rzędach kilkanaście krzeseł. Po jakiejś chwili do pokoju (sali) wchodzi kilkunastu „silnych” mężczyzn w swetrach i we flanelowych koszulach w kratę i zajmują miejsca. Zaczyna się rozprawa nad Tuskiem. Jeden przez drugiego – są bardzo wzburzeni – przedstawiają mu niezliczoną ilość jego niecnych postępków.
Werdyktu, niestety, nie doczekałem, bo …
Się obudziłem.
Piękny sen miałem. Czy się spełni?
Poza tym, szubienice, sowieckie/rassijskie ścierwo, Pomnik Wdzięczności [zbrodniczej] Armii Czerwonej – czerwonych bydlaków z Katynia i Smoleńska, Buczy i Izumia, okupanta Polski, których tak żarliwie broni lewactwo na czele z czerwonym towarzyszem Grzymowiczem, w Olsztynie należy zburzyć! Od wieków wolne narody burzą pomniki swoich okupantów.
Antoni Górski