Obecne święta (jakie?) dla wielu są inne. Nawet kartki, które wysyłał Rafał Trzaskowski, zamiast stajenki i żłóbka miały półksiężyc i pałac Stalina. Ze względu na okoliczności w jakich się znaleźliśmy, mogą tak mówić wszyscy, ale nie chrześcijanie. A to dlatego, że istotą Świąt Bożego Narodzenia jest zawsze i niezmiennie maleńka Istota przychodząca do serc ludzi, którzy tego pragną.
Bóg przychodzi przede wszystkim do ludzi ubogich, w „lichej stajence”. „Opuścił śliczne niebo, obrał barłogi”, by swoją wielkością nie onieśmielać ludzi. Inna rzecz, że niektórych ośmielił zanadto. Mała bezbronna Istota a potężna. Chce, by ludzie tak Go traktowali. By dbali o Niego, chronili to kruche Życie, a jednocześnie mieli pewność, że On będzie się opiekował nimi. Jak w pieśni:
„ …
Mój Bóg wykuwa słowem wieki,
a chwila rani Go jak mieczem.
Mój Bóg straszliwy i daleki,
a bliski jak płaczące dziecię.
Mój Bóg depczący z wzgardą trony,
a kłosom zstępujący z drogi.
Jak groźny sędzia przeraźliwy,
jak żebrak smutny i ubogi.
…”
Nie ma w tym żadnej sprzeczności, gdyż jak pisał Św. Paweł: „Moc bowiem w słabości się doskonali”.[2Kor 12,9]
Szczęśliwie się składa, że tak jak z Nadzieją przychodzącą w betlejemskiej stajence następuje przesilenie i jasność staje się coraz większa, tak wraz z dostępną już szczepionką wlewa się w nasze serca nadzieja na pokonanie światowej zarazy. I powrócimy do normalnego życia … ciut lepsi?
Na te Święta Bożego Narodzenia życzmy sobie tego nawzajem.
Antoni Górski