Po 1945 r. władza komunistyczna w stosunku do Kościoła rzymskokatolickiego stawała się coraz bardziej agresywna i arogancka.
Inwigilowano wszystkie obszary działań Kościoła, ograniczając działalność duszpasterską. Kościół po II wojnie światowej poniósł ogromne straty. W 1953 r. pozbawiono wolności biskupów: Stanisława Adamskiego, Juliusza Bieńka, Herberta Bednorza, Eugeniusza Baziaka, Stanisława Rosponda, Lucjana Bernackiego, a biskupowi Czesławowi Kaczmarkowi wytoczono pokazowy proces. W latach 1945-1953 duchowieństwo w Polsce poniosło ogromne straty: 37 zabitych, 260 zmarło lub zaginęło, 350 zesłano, 700 uwięziono, 900 wygnano; straty duchowieństwa zakonnego: 54 zabitych, 200 zesłano, 170 uwięziono, 300 wygnano. Liczba kościołów i kaplic zmniejszyła się o 2143, domów zakonnych męskich o 150, domów zakonnych żeńskich o 608, liczbę szkół konfesyjnych ograniczono do 50, zlikwidowano 3900 dzieł charytatywnych, prawie wszystkie drukarnie i księgarnie zamknięto (150), liczba czasopism spadła do 29 tytułów, skonfiskowano 80% dóbr kościelnych.
Jesienią roku 1956 po trzech latach zwolniono z więzienia kard. Stefana Wyszyńskiego. Przez te trzy lata umocniły się wartości katolickie, zarówno wśród młodzieży, jak i dorosłych. Prymas Polski stał się niekwestionowanym autorytetem moralnym w Polsce na długie lata. Ważnym wydarzeniem w dziejach powojennych życia religijnego w podtrzymywaniu ducha narodowego były Śluby Jasnogórskie złożone 26 sierpnia 1956 r., w 300. rocznicę Ślubów Lwowskich Jana Kazimierza. Autorem tekstu był kard. Stefan Wyszyński, Prymas Polski.
Obrona życia dzieci nienarodzonych
Był to program moralnej i duchowej odnowy narodu polskiego. Ogromna rzesza wiernych zgromadzona na placu przed Jasną Górą ślubowała, że będzie bronić życia dzieci nienarodzonych: „Święta Boża Rodzicielko i Matko Dobrej Rady! Przyrzekamy Ci z oczyma utkwionymi w Żłóbek Betlejemski, że odtąd wszyscy staniemy na straży budzącego się życia. Walczyć będziemy w obronie każdego dziecka i każdej kołyski równie mężnie, jak Ojcowie nasi walczyli o byt i wolność Narodu, płacąc obficie krwią własną. Gotowi jesteśmy raczej śmierć ponieść, aniżeli zadać śmierć bezbronnym. Dar życia uważać będziemy za największą łaskę Ojca wszelkiego życia i za najcenniejszy skarb Narodu”. Po 65 latach możemy rzec z całą odpowiedzialnością. Jako naród mający ponad 1055 lat swych dziejów ponieśliśmy klęskę. Nie udało się nam obronić życia ogromnej rzeszy dzieci nienarodzonych. Jeszcze przed Ślubami Jasnogórskimi proces zabijania dzieci nienarodzonych w Polsce trwał w najlepsze.
Przed II wojną światową na polskiej ziemi pierwszą placówkę aborcyjną otwarto w 1931 r. w Warszawie. Do roku 1935 r. w kolejnych miastach powstawały oddziały placówek aborcyjnych. Łącznie było ich 14., m.in. w Łodzi, Radomiu, Krakowie, Jedliczu, Gorlicach, Poznaniu, Kaliszu i Lublinie. Do wybuchu II wojny światowej na polskiej ziemi zabito około 3 mln nienarodzonych dzieci. W Generalnej Guberni w czasie II wojny światowej Polki skazały na śmierć około 2,5 mln swoich nienarodzonych dzieciach. W latach 1945-1956 zabito kolejne dzieci nienarodzone, około 3 mln. Ale to najtragiczniejsze było jeszcze przed nami. Otóż Ustawa z 1956 r. pozwalała na zabijanie dzieci prawie bez ograniczeń. W latach 1956-1990 dokonano zabójstw około 25 mln dzieci nienarodzonych. Łącznie na polskiej ziemi zabito około 33,5 mln dzieci nienarodzonych.
Jak dziś wyglądałaby Polska z taką rzeszą młodych i dynamicznych ludzi. Nie byłoby potrzeby zamykania szkół i przedszkoli. Bylibyśmy młodym dynamicznym i kreatywnym narodem mającym przyszłość przed sobą. Ale na tym nie koniec naszych dramatów demograficznych. W roku 1966 w Polsce wprowadzono do sprzedaży pigułkę antykoncepcyjną, która spowodowała w dziejach Polski największą zapaść demograficzną. W ciągu 60 lat współczynnik dzietności pomniejszył się dwukrotnie, z 2,98 spadł do 1,4. Dziś już wiemy, że antykoncepcja na polskiej ziemi pozbawiła albo niedopuściła do życia około 115 mln dzieci. Cywilizacja śmierci pozbawiła nas 148,5 mln osób. Daliśmy się zwieść propagandzie radykalnych feministek i socjalistom różnych barw, że życie bez dzieci przyniesie nam szczęście i radość. A obecnie doświadczamy dramatu depopulacyjnego. Nie ma rąk do pracy, mieszkania, wioski i miasteczka pustoszeją. Wyludniają się na potęgę. Oszukano nas, i to zrobili ci, którzy dziś oskarżają nas o wszelkie zło na świecie.
Nierozerwalność małżeństwa
Ale cóż jeszcze Polacy 26 sierpnia 1956 r. przyrzekali na Jasnej Górze Panu Bogu. Ponadto ślubowano, bronić małżeństwa: „Matko Chrystusowa i Domie Złoty! Przyrzekamy Ci stać na straży nierozerwalności małżeństwa, bronić godności kobiety, czuwać na progu ogniska domowego, aby przy nim życie Polaków było bezpieczne”. I tu kolejna klęska. Po II wojnie światowej na 15 mln zawartych małżeństw 3 mln rozwiodły się, a rozpadło się co piąte. Obecnie rozpada się co trzecie, a wielu młodych kontestuje związek małżeński na rzecz wolnych związków bez odpowiedzialności i zobowiązań. Rozwody i związki cywilne zafundowali nam socjaliści komunistyczni po II wojnie światowej. Od początku państwowości, od 966 r. do 1946 r. na polskiej ziemi nie było rozwodów i związków cywilnych, małżeństwo cieszyło się stałością i nierozerwalnością, z małym wyjątkiem za czasów Napoleona w wieku XIX. Destabilizację małżeństwa próbowano wprowadzać pod zaborem pruskim. Ale bogobojne i pobożne rodziny polskie przeciwstawiały się tym zakusom zła. Niestety, okres po II wojnie światowej stał się dla nas dramatyczny. Dokonano destabilizacji życia rodzinnego i małżeńskiego na skalę masową.
Dekatolizacja życia społecznego doprowadziła do zapaści duchowej i moralnej życia rodzinnego w Polsce. Podobny proces miał miejsce w starożytnej Grecji i Rzymie. Po zanegowaniu wiary w bóstwa, w starożytnej Grecji czy Rzymie, przyszedł czas na niszczenie małżeństw i rodzin. Wprowadzono rozwody oraz związki cywilne, a ostatecznie zaakceptowano wolne związki, życie bez zobowiązań. Był to kolejny krok wyniszczający każdą cywilizację. Stabilność małżeńska i rodzinna była jednym z mocniejszych fundamentów każdej cywilizacji. Zepsucie moralne w małżeństwach i rodzinach było powodem deprawacji dzieci i młodzieży. Co z czasem przeradzało się w demoralizację życia społecznego i politycznego.
Młodzież wierna Chrystusowi
Cóż jeszcze przyrzekali nasi ojcowie i dziadkowie na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r. Ślubowano, że wychowamy „(…) młode pokolenie w wierności Chrystusowi”, i że (będziemy je ) „(…) bronić przed bezbożnictwem i zepsuciem i otoczymy czujną opieką rodzicielską”. I tu pojawia się kolejna klęska, przede wszystkim w ostatnich trzech dekadach. Wprawdzie podejmowano próby deprawacji dzieci i młodzieży znacznie wcześniej, ale zdrowa duchowo, moralnie i biologicznie rodzina była w stanie obronić swe dzieci przed propagandą bezbożnictwa i deprawacji. Młodzież tak wychowana w polskich rodzinach w roku 1984 potrafiła bronić krzyża zdjętego ze ścian internatu w Miętnym czy we Włoszczowej. Była z tego powodu prześladowana i pozbawiona dobrego imienia przez socjalistów komunistycznych, ale zachowała swą godność, płacąc wysoką cenę tak jak ich opiekunowie duchowni ks. M. Łabuda i ks. A. Wilczyński. Po niespełna czterech dekadach kolejne pokolenie młodzieży , również wychowane w polskich rodzinach, o zgrozo! profanuje krzyże na cmentarzach, niszczy figury Matki Bożej przy drogach lub dokonuje zbezczeszczenia świątyń katolickich.
Czynnikiem osłabiającym populację Polaków była demoralizacja dzieci i młodzieży przez nowe mody i style zabaw na dyskotekach i w klubach nocnych rozsianych po całej Polsce. Przez kolejne trzy dekady przybrało to skalę masową. Lansowana zabawa związana była z alkoholem, narkotykami, rozwiązłością seksualną i muzyką, niosąc idee demoniczne. Grzegorz Kasjaniuk zwraca na to uwagę, pisząc: „Dziś już nie ma pojęcia tylko dobra muzyka. Muzyka, w której bezpośrednio oddaje się cześć szatanowi, demonom, jest bardzo dobra brzmieniowo, aranżacyjnie. Wyprodukowana perfekcyjnie. Dziś ważna jest intencja z jaką tę muzykę się produkuje, nagrywa i sprzedaje. Są stylistyki muzyczne, gdzie samo brzmienie jest zagrożeniem duchowym. Nie potrzeba tekstu. Są też takie stylistyki, gdzie ich ludyczny charakter, mniej wyrafinowany, też jest nośnikiem antychrześcijańskich treści, uderzających w Dekalog. Zagrożeniem duchowym w muzyce nie musi być satanizm czy okultyzm. Jest nim alkoholizm, seksoholizm, narkotyki, czy idący często z nimi w parze hedonizm”. Relatywizm moralny i deprawacja lansowana od trzech dekad doprowadziła młode pokolenie Polaków do apostazji, odrzucenia małżeństwa sakramentalnego i do depopulacji.
Od roku 2015 jesteśmy społeczeństwem bardzo starym, z małym potencjałem młodego społeczeństwa. A to, które wzrasta stało się w ogromnym procencie zdemoralizowanym i zniewolonym przez grzech. Mogliśmy to obserwować po 22 października 2020 r. gdzie na ulicach miast dzieci i młodzież mająca po kilkanaście lat, zmanipulowana przez ośrodki lewicowe i feministyczne profanowała kościoły, niszczyła miejsca święte dla Polaków niszcząc pomniki i krzyże. Duch nienawiści i wulgaryzmów był podsycany przez media lewicowe, przeciwko Kościołowi rzymskokatolickiemu i narodowi polskiemu. Media lewicowe, finansowane przez ośrodki zagraniczne, przez cały czas niszczą autorytet Kościoła w Polsce, niszcząc dobre imię pasterzy. „Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada” (Mt 26, 31).
***
Nie udało się dotrzymać przyrzeczeń złożonych przez przedstawicieli Polski Panu Bogu na Jasnej Górze w 1956 r. Daliśmy się zwieść propagandzie cywilizacji śmierci wyzbywając się około 148,5 mln osób. Rozwody i związki cywilne doprowadziły do zapaści duchowej, moralnej i biologicznej rodziny polskiej. A deprawacja dzieci i młodzieży na skalę masową doprowadziła do dekatolizacji, demoralizacji, demonizacji i depopulacji Polaków. Bez powrotu do Pana Boga nie ocalejemy.
Ks. dr hab. Krzysztof Bielawny