Dziś przeżywamy sprawdzian, o którym mówił w Nowym Jorku św. Jan Paweł II: „Troska o dziecko, jeszcze przed jego narodzeniem, jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka”.
To nie Jezus potępi mnie w dniu sądu, a ja sam siebie potępię i poprzez niewybaczenie sobie odrzucę Jego miłość, wybiorę ciemność i skażę się na potępienie wieczne. I nie ma co wplątywać samego Boga w argumentację, czy dać wybór kobiecie, czy nie, czy zabić dziecko, czy nie. Przy stworzeniu Bóg dał wolność człowiekowi, wolność, która może doprowadzić do wiecznego szczęścia lub na wieczne potępienie.
Dając stworzeniu wytyczne, jak żyć, usłyszeliśmy: „Nie zabijaj”. To przykazanie Jezus jeszcze bardziej wzmacnia, rozszerza podczas Kazania na Górze, kiedy mówi, iż zabijaniem są nie tylko czyny, ale i myśli rodzące gniew, niechęć, nienawiść między ludźmi, myśli i knowania, które rodzą nieporozumienia i konflikty, wzbudzają pogardę i złorzeczenia wobec drugiego człowieka. W tym świetle okazuje się, że jakże łatwo jest wierzyć w Jezusa Chrystusa, a jakże trudno jest wierzyć Jego nauce, nie wypaczać jej, nie interpretować na ludzki sposób. „Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni”, powiedział Chrystus. A współczesny człowiek zmienia wszystko, wypacza czystą Bożą miłość, rysuje w wyobraźni wypaczony obraz Jezusa, który nie potępia aborcji, wręcz dopuszcza ją, jako wolny wybór człowieka. Nie wiecie, o czym mówicie, bo to wy sami się potępicie, kiedy staniecie przed Nim, sami wydacie na siebie wyrok i żadna Boża miłość nie będzie w stanie zmienić waszego losu w wieczności, kiedy potępiając siebie odrzucicie Jego przebaczenie, Jego miłość.
Szatan jest o wiele inteligentniejszy niż człowiek. Zwiedzie każdego z nas, jeśli tylko przestaniemy wierzyć nie w Jezusa (bo w Niego jest wierzyć łatwo), a w Jego słowa, w prawdę objawioną. Dlatego dziś toczy się walka o ludzkie dusze, o czystą mowę „tak” i „nie”, bo inna od złego pochodzi.
Dziś przeżywamy sprawdzian, o którym mówił w Nowym Jorku św. Jan Paweł II: „Troska o dziecko, jeszcze przed jego narodzeniem jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka”. I te słowa odpowiadają na pytanie dotyczące kondycji duchowej młodego pokolenia, których przedstawiciele – nastolatkowie – wychodzą na ulice niszcząc tradycję, świętości, wznosząc haniebne wulgaryzmy, tak niepasujące do ich wieku.
Niszcząca postawa pełnego konsumpcjonizmu zabija solidarność międzyludzką, współczucie, empatię, poszanowanie godności drugiego człowieka. Bo dziś trzeba spełniać swoje zachcianki, trzeba spełniać się materialnie. Możesz mieć wszystko, kupując dziś, a dopiero za pół roku płacąc pierwszą ratę. Bogiem stały się młodość i witalność, szczupła wysortowana sylwetka i wypełnione usta, chwila przyjemności i poczucie, że jest się bogiem, że nade mną nie ma innych, że jam jest bóg. Dziś cierpienie nie ma wartości, stało się niepożądanym dodatkiem do życia, a przecież ono tak często jest źródłem heroicznej miłości. Nie zrozumie tego ten, kto tego nie doświadczył.
Wydaje się, że jesteśmy w samym środku wojny cywilizacyjnej, której stawką jest życie w ogóle. Dziś młodzi opowiadający się za śmiercią nienarodzonych dzieci, jutro będą wprowadzać przepisy pozwalające na eutanazję, na zabicie swoich niesprawnych z powodu wieku rodziców. Tu nie o wyroki Trybunału Konstytucyjnego chodzi, nie o prawo ustanowione przez ludzi, a o największą wartość, jaką jest godne życie ludzkie od poczęcia po śmierć.
Trzeba mieć świadomość tego, że słowa Jezusa nie usłyszą ludzie bezwolni i leniwi umysłowo. Jego nauka jest zbyt piękna, by ją posiąść bez trudu. Jak świadczą słowa św. Jana Pawła II: „Wymagajcie od siebie, choćby inni nie wymagali”, wymaga ona ofiar i poświęcenia. Wydaje się więc pewne, że trzeba oddać życie za czystość swojej wiary, by szarości tego świata nie zasłoniły światła, jakim jest Ewangelia.
„Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo.” (Pwt 30,19).
Przez wieki chciano złamać Polaków, odwieźć ich od Kościoła, narzucić nowe wartości, uprzykrzyć im tradycję – wszystko po to, aby czuli się zacofani, gorsi, słabsi, niezasługujący na bycie wolnym narodem. Dziś ta walka przeniosła się do dusz ludzkich. Dlatego my nie potępiajmy, módlmy się przed świątyniami, stójmy murem za życiem, bo świat nas „w piorunowe ciska ramiona”.
Korneliusz Niemota