Ks. Józef Tischner przedstawił nam według „góralskiej teorii poznania” trzy prawdy. Domorośli filozofowie idą dalej, twierdząc, że każdy ma swoją prawdę. A więc tyle prawd ilu ludzi? Wielce interesującą debatę ks. dr Tischner prowadził z prof. Janem Woleńskim, który wśród różnych definicji „prawdy” wymienił takie: 1) „Prawda jest zgodnością sądu z rzeczywistością.” 2) „Prawda jest przeciwieństwem fikcji.” Ksiądz zgadzając się z tym, dodał: „Prawda jest negacją iluzji i kłamstwa. Iluzja pojawia się na poziomie zmysłów (np. „złamany” kij w wodzie), a kłamstwo na poziomie stosunków międzyludzkich”.[1]
Zabrakło mi (być może mówił o tym przy innych okazjach) przykładu „częściowej prawdy” jako zaprzeczeniu prawdy. „Częściowa prawda” jest gorsza od kłamstwa, ma bowiem pozór prawdy, przez co można innych łatwiej wprowadzić w błąd – zmanipulować.
Wiele prawdy powiedziano przy okazji wystawy zorganizowanej przed Pomnikiem Wdzięczności Armii Czerwonej przez Instytut Północny (dawniej Ośrodek Badań Naukowych) w Olsztynie przy współudziale IPN. „Celem wystawy jest prezentacja dwóch aspektów: mitu historycznego wokół walk i osadnictwa polskiego w Prusach i faktycznego przebiegu walk, zniszczeń, zinstytucjonalizowanego rabunku, stosunku do ludności rodzimej Warmii i Mazur oraz aktywności w tamtym czasie polskiej administracji, w dużej mierze pozbawionej możliwości samodzielnego działania”. Pięknie! Ale na tym „prawda” się skończyła. „Wiele prawdy” wcale nie musi oznaczać prawdy. Prawda jest jedna, niepodzielna i obiektywna. Może być odkryta lub nieodkryta albo zakrywana niecelowo lub celowo. Czyżby to drugie? Szybko zapomniano o „dwóch aspektach” i zaczęło się jej zakrywanie w aspekcie „wdzięczności” dla Armii Czerwonej. Można powiedzieć: nastąpiła totalna obrona „szubienic” (nazwa odzwierciedlająca rzeczywistą „wdzięczność” dla okupanta). I to przez kogo?
Na moje pytanie: Dlaczego prezydent Grzymowicz nie ponosi odpowiedzialności za propagowanie totalitaryzmu komunistycznego – grozi za to kara do dwóch lat pozbawienia wolności – dyrektor Instytutu, dr Jerzy Kiełbik broniąc Grzymowicza, zasłania go paragrafem 3, art. 256 Kk: „Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej.” „Wybitny” artysta Dunikowski, według świadków – robotników przy budowie tego pomnika, widział go może raz czy dwa zamglonymi oczami po libacji z towarzyszem-sowietem Moczarem. Prezydent Grzymowicz chce edukować mieszkańców Warmii i Mazur, i gości, w wyrażaniu wdzięczności dla okupanta? W tym celu przecież ten pomnik został wystawiony. Takich reliktów sowieckich to czerwony towarzysz Grzymowicz nie może kolekcjonować sobie nawet w swoim ogródku. Czy po to dr Kiełbik zdobył tytuł naukowy i został dyrektorem poważnego polskiego Instytutu, by ze wszystkich sił bronić sowieckiej spuścizny? Sowiecka „statuja” nie spełnia jeszcze żadnego z kryteriów, a „polski” naukowiec już dobiera „pasujący” paragraf?!
Wtórują mu redaktorzy: Adam Socha i Bogdan Bachmura. Nawet wystąpili do prezydenta Olsztyna z projektem opisania pomnika na tablicach informacyjnych. Już bardziej kuriozalnego argumentu jaki uroili sobie „intelektualiści Debaty”, nikt nie potrafi wymyślić. Czy widział ktoś kiedyś jakiś pomnik z opisami? Co byłoby wtedy pomnikiem – bryła czy opis? Pomnik musi być prosty, klarowny; treść wyrażać jednoznacznie. Taka to wartość artystyczna statui „wybitnego” artysty, że trzeba ją jeszcze opisywać?! Zakłamany opis chyba nie wchodzi w rachubę, bo zresztą całe „szubienice” stanowią dowód zakłamania: sierp i młot, też sylwetka czerwonoarmisty i sceny chwały oręża zbrodniczej Armii Czerwonej. No to napiszmy prawdę! Ale czerwony towarzysz Grzymowicz już nie zgodził się na wersję proponowaną przez IPN. A koledzy, którzy uwypuklili sierp i młot na czerwono zostali ukarani przez sąd (polski?) wysoką grzywną. Baner, który przedstawiał prawdziwego czerwonoarmistę-gwałciciela, Grzymowicz kazał natychmiast usunąć. I tak „załatwił” „prawdę”. No dobrze, Grzymowicz nie jest wieczny i tablice z „prawdą” otoczyłyby „statuję”. Fajnie! Zaprośmy teraz Putina (sąsiadów się nie wybiera, a stosunki z nimi trzeba jakoś układać), „fana” Armii Czerwonej i niech podziwia „piękny” pomnik! Od wyjaśniania (odkłamywania) historii są nauczyciele, historycy, naukowcy w szkołach, muzeach, skansenach, instytutach. Za wyjątkiem Instytutu Północnego.
Bachmurze marzy się też „historyczny” herb Olsztyna nawiązujący do tradycji Prusów – pogańskiego plemienia. Może prezes Stowarzyszenia Święta Warmia będzie też chciał zmienić jego nazwę na … „Święty gaj”? Wszystko, byleby nie polskie! Z takich pomysłów można go tłumaczyć jego przewodniczeniem Kongresowi Liberalno-Demokratycznemu w Olsztynie. Za bardzo przesiąkł Tuskiem – „polskość to nienormalność”. Strzeżmy się takich pomysłodawców! Swoją drogą mogliby wreszcie odkryć prawdę: prawdy nie da się zakryć!
Przestrzegam też pomysłodawców przeniesienia pomnika na cmentarz. To nie jest pomnik nagrobny! Poza tym, chcą przykładać jeszcze swoje ręce do pomnażania sierpów i młotów?
Skanseny w Kozłówce i Bornem Sulinowie, a dla wielbicieli Dunikowskiego w „Królikarni” – w żadnym wypadku w reprezentacyjnym centrum naszego miasta – tylko czekają na taki okaz.
Najlepszym jednak i najtańszym rozwiązaniem jest zburzenie tego reliktu sowieckiego. Wolne narody od wieków burzą i jeszcze przez wieki będą burzyć pomniki swoich okupantów. Jakim Narodem jesteśmy my?
Antoni Górski
[1] https://tischner.pl/czym-jest-prawda-debata-tischnera-i-wolenskiego/