W styczniu 2021 r. ruszył nabór wniosków o wsparcie dla gmin popegeerowskich z przeznaczeniem na inwestycje i zakupy inwestycyjne realizowane w miejscowościach, w których funkcjonowały państwowe przedsiębiorstwa gospodarki rolnej.
Na Warmii i Mazurach do 1990 roku funkcjonowało ponad 200 Państwowych Gospodarstw Rolnych (PGR), w których dyspozycji było prawie pół miliona hektarów ziemi. Ich areał obejmował 20% obszaru naszego województwa.
Rządowy Funduszu Inwestycji Lokalnych przyznał, dla 47 spośród nich, wsparcie w kwocie 47 milionów złotych. Przyznane środki pozwolą gminom sfinansować modernizację i rozbudowę stacji uzdatniania wody, a także kanalizację sanitarną. Dotacje będzie można przeznaczyć też na budowę dróg, chodników, obiektów użyteczności publicznej, obiektów sportowych czy świetlic. Środki z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych pomogą zniwelować wieloletnie zaniedbania, które pojawiły się w gminach po likwidacji PGR ów.
Likwidacja w latach 90-tych PGR-ów to była likwidacja jedynych organizatorów życia społecznego ówczesnej warmińskiej i mazurskiej wsi, bo taką w istocie funkcję pełniły też te gospodarstwa. Przedszkola wiejskie, świetlice, kluby, punkty biblioteczne, ochotnicze straże pożarne, organizacja tzw. ,,białych niedziel” czy zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych pracowników to były zadania, które realizowały przedsiębiorstwa rolne.
Przemiany polityczne związane z tzw. wyborami kontraktowymi z roku 1989 doprowadziły do wdrożenia reform gospodarczo-ustrojowych mających na celu przejście z gospodarki socjalistycznej do gospodarki rynkowej. Reformy były związane z funkcjonującą wówczas doktryną liberalną, której propagatorami byli ówcześni politycy: Tadeusz Mazowiecki (pełniący funkcję premiera) oraz Leszek Balcerowicz (będący w rządzie tego pierwszego wicepremierem i ministrem finansów). Plan, który przeszedł do historii pod nazwą „Planu Balcerowicza” był realizowany nie tylko przez Balcerowicza i Mazowieckiego, ale po upadku rządu tego ostatniego przez kolejnego liberała Jana K. Bieleckiego.
Likwidacja ponad 1,5 tysiąca PGR-ów w Polsce (z tego ponad 200 w naszym województwie) wywołała katastrofalne skutki dla prawie 400-tysięcznej rzeszy zatrudnionych tam pracowników i ich rodzin. Na przestrzeni zaledwie kilku lat zlikwidowano praktycznie wszystkie PGR-y w imię liberalnej ideologii likwidującej wszystko to, co państwowe w gospodarce. Z początkiem lat 90-tych wszystkie PGR-y zostały postawione odgórnie w stan likwidacji. Zlikwidowano nawet te, które wygospodarowywały zysk, jak i te, które dosłownie rok czy dwa lata wcześniej przeprowadziły duże inwestycje mogące przynieść w niedalekiej przyszłości zyski. W imię liberalnej doktryny, realizowanej za akceptacją ówczesnych premierów: Tadeusza Mazowieckiego, potem Jana K. Bieleckiego, usiłowano ograniczyć rolę państwa w gospodarce do funkcji „stróża nocnego”.
Plan Balcerowicza doprowadził do załamania popytu wewnętrznego, zalania rynku krajowego importowaną produkcją, która zdusiła polską gospodarkę. Plan Balcerowicza i stojących za nim dwóch pierwszych premierów III RP to upadek i sprzedaż państwowych przedsiębiorstw oraz pauperyzacja społeczeństwa, a także czas skokowego wręcz wzrostu bezrobocia. Skutkiem planu było stworzenie możliwości przeprowadzenia prywatyzacji majątku państwowego w formule latynoamerykańskiej – w postaci wyprzedaży mającej często cechy grabieży.
Likwidacja PGR-ów z inicjatywy wspomnianych liberałów, będących po dzień dzisiejszy dla liderów obecnej totalnej opozycji gospodarczymi autorytetami, to przykład skandalicznej niegospodarności torującej drogę do powstania w Polsce „dzikiego” kapitalizmu. Doprowadziło to do likwidacji setek gorzelni, browarów, suszarni, masarni, rzeźni, mieszalni pasz, młynów, sklepów, magazynów zbożowych. Istne tsunami przeszło przez wioski i osady województwa warmińsko-mazurskiego. Najlepsze kąski z tego ogromnego majątku zostały sprywatyzowane.
Okres rządów poprzedników dzisiejszej Platformy Obywatelskiej to likwidacja PGR-ów, która spowodowała pauperyzację wielu wsi. Ich mieszkańcy zostali zostawieni sami sobie. Równocześnie z likwidacją PGR-ów nastąpiła likwidacja lub ograniczanie infrastruktury służącej zaspokajaniu potrzeb życiowych mieszkających tam ludzi. Linie kolejowe miejscowego znaczenia, Państwowa Komunikacja Samochodowa, małe szkoły, urzędy pocztowe, świetlice wiejskie, punkty biblioteczne, gminne spółdzielnie zostały zlikwidowane. Jakby tego było mało, byłych pracowników PGR-ów i ich rodziny stygmatyzowano przy pomocy zaczadzonych gospodarczym liberalizmem środków masowego przekazu. Pracowników byłych PGR -ów przedstawiano jako nierobów, złodziei, alkoholików, niedorajdy życiowe, ludzi wręcz niesamodzielnych, niewykształconych, godnych pogardy.
Ówcześni rządzący zrzucali odpowiedzialność za katastrofę po likwidacji PGR ów z siebie na same ofiary tego liberalnego eksperymentu. To nie Mazowiecki, Balcerowicz czy Bielecki mieli być temu winni Według liberałów winnymi byli sami ludzie pracujący w PGR -ach i zamieszkali w popegeerowskich wsiach.
Według ówczesnej medialno- rządowej narracji, wystarczyło się przecież zorganizować samemu, wykorzystać daną wędkę, założyć spółkę albo spółdzielnię, wziąć w dzierżawę ziemię, wykorzystać opuszczone budynki, wziąć swoje sprawy w swoje ręce itp. W propagandzie tej wyolbrzymiano lub nawet sztucznie wykreowano patologiczne zachowania, a równocześnie pomijano całokształt okoliczności, które powodowały upadek moralny niektórych popegeerowskich społeczności.
Każdy, kto trochę zna ówczesną rzeczywistość, dobrze wie, że to nie społeczność pegeerowska doprowadziła swoje zakłady do upadku, lecz ówcześni politycy Ich apologeci ciągle usiłują przedstawić tamten czas i tamte decyzje w krzywym zwierciadle. Służyć to ma tylko jednemu – zdjęciu odpowiedzialności za ludzka krzywdę, która została dokonana przez liberalnych doktrynerów, będących po dzień dzisiejszy zapleczem intelektualnym totalnej opozycji.
Keram