31 maja pielgrzymi zmierzający do Braniewa na beatyfikację sióstr katarzynek będą mijali w Olsztynie Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej – symbol dominacji i terroru, którego ofiarą padły także męczenniczki. Co na to władze miasta?
Mamy oficjalne potwierdzenie – 31 maja w Braniewie odbędzie się beatyfikacja piętnastu sióstr katarzynek, które zostały zamordowane przez żołnierzy Armii Czerwonej w 1945 roku. Nowy papież Leon XIV w poniedziałek 12 maja potwierdził datę ustaloną jeszcze przez papieża Franciszka.
Uroczystość poprowadzi kard. Marcello Semeraro, a Warmia przygotowuje się na wielkie wydarzenie. To niezwykły powód do radości. Pierwsza beatyfikacja na Warmii sióstr, których zakon jest nierozerwalną częścią historii tej ziemi.
Gdy Warmia szykuje się na historyczną beatyfikację piętnastu sióstr katarzynek, w Olsztynie wciąż stoi pomnik, który jest symbolem ich oprawców. Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej, zwany popularnie „szubienicami”, dumnie góruje nad miastem, jak policzek wymierzany ofiarom.
Czy miasto naprawdę chce, by w drodze na beatyfikację męczenniczek – ofiar Armii Radzieckiej – wierni patrzyli na pomnik, który nadal oddaje hołd żołnierzom tej samej armii? To pytanie wraca z nową siłą, gdy historia świętości spotyka się z cieniem propagandy i zwyklej pogardy dla prawdy.
Pomnik jest świadectwem czasów PRL-u, gdy radzieccy żołnierze byli przedstawiani jako wyzwoliciele. Dziś wiemy, że dla Warmii i Mazur „wyzwolenie” oznaczało gwałty, grabieże i śmierć – w tym męczeństwo sióstr katarzynek. Ich beatyfikacja to przypomnienie, że miłość do bliźniego była dla nich ważniejsza niż życie.
Dlaczego więc w Olsztynie wciąż stoi pomnik wdzięczności wobec ich katów? Władze miasta od lat debatują nad jego losem. Ministerstwo Kultury wzywa do jego usunięcia, historycy IPN tłumaczą, że to symbol fałszu, ale samorząd udaje przysłowiowego durnia. I choć formalnie prezydent Olsztyna Robert Szewczyk zapowiedział likwidację pomnika, konkretów brak.
Prezydent tańczy hołubce, by zaspokoić obietnicę swojego poprzednika Grzymowicza, że obroni pomnik, i najwyraźniej chce tylko zamącić w głowach zwolennikom jego usunięcia. Powstają kolejne komitety debatujące, co z nim zrobić, ale efekt jest jeden – pomnik zostaje. Może kiedyś będzie ulukrowany, by zmylić tych, którzy pamiętają prawdę.
Jak to wytłumaczyć pielgrzymom z całego świata? Czy nie jest to symboliczne odwrócenie wartości? Przypomnijmy, że jeszcze niedawno rosyjski ambasador składał tam kwiaty – gest, który jest dodatkowym niewyobrażalnym policzkiem dla pamięci ofiar.
Czas najwyższy, by Olsztyn podjął decyzję. Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej nie może dalej stać w centrum miasta jako fałszywy świadek historii. Jeśli mamy czcić nasze męczenniczki, musimy mieć odwagę usunąć symbole tych, którzy je zgładzili. Niech Olsztyn będzie miastem pamięci, nie reliktem rosyjskiej, ubranej w czerwień dominacji.
Marek Adam