Powiedzmy wprost, dla nielicznej, ale bardzo hałaśliwej grupy osób udawanie obrońców przyrody to po prostu sposób na łatwe zarabianie pieniędzy. Środki na funkcjonowanie pseudoekologicznych fundacji i stowarzyszeń płyną szerokim strumieniem od wielkich światowych dysponentów ruchów zajmujących się wprowadzanie w życie lewackich ideologii, obrony przed zmianami klimatu, ograniczenia rozwoju gospodarczego. W Polsce, która chce się szybko rozwijać, podnosić poziom życia obywateli ekoaktywiści wypełniają wyznaczone im zadanie blokując budowę infrastruktury transportowej czy atakując sektor energetyczny.
Wracając do Mazur, chce zapytać ekoatywistów: dlaczego żądacie, aby wszyscy dostosowali się do Waszych pomysłów na życie? Dlaczego w imię Waszych interesików mamy godzić się na nasze wykluczenie komunikacyjne, niski poziom życia, śmierć na drodze albo kolizję z dzikiem, jeleniem czy łosiem, kiedy nocą podróżujemy przez Mazury?
Jak to się dzieję, że motorem działań są ludzie, którzy na Mazurach wcale nie mieszkają, a tylko bywają albo od czasu do czasu rezydują? Jeżeli chcecie żyć według swoich przekonań i wartości nikt Wam tego nie broni. Czy my jeździliśmy do Warszawy blokować budowę ekspresówki S2 albo wypowiadamy się na temat zjazdu z obwodnicy w miasteczku Wilanów i rozwiązania drogowego w Wesołej pod Warszawą?
Liberum veto na Mazurach
Jeżeli spojrzymy na działania wąskich grup zaangażowanych w blokowanie budowy drogi S16 to przychodzi na myśl zgubna dla państwa polskiego praktyka liberum veto. Mechanizm jest dokładnie taki sam. W XVII i XVIII wieku jeden poseł mógł paraliżować działania władzy państwowej w interesie wąskich, grup czy nawet jednostek. Co więcej: robił to często na zlecenie i za pieniądze, w tym pieniądze wielkiej krajowej magnaterii albo wprost realizując polecenia jakie przychodziły z obcych dworów Berlina, Wiednia, Petersburga i Paryża.
Czy próba zbudowania dzisiaj praktyki blokowania rządowych inwestycji mających służyć milionom Polaków, przez wąskie, zupełnie odporne na argumenty grupy za nic mające interes publiczny, nie jest dokładnym powtórzeniem tych katastrofalnych schematów? Łącznie z obcymi pieniędzmi, które nadają ton tym działaniom.
Zgłośmy nowy przebieg
W ostatnim czasie ekoaktywiści zaczynają posługiwać się opracowaniami przygotowanymi przez tak zwanych „wybitnych ekspertów i specjalistów”. Oczywiście, wybitność przygotowanych materiałów oraz ich autorów zaczyna się i kończy, gdy przedstawiają materiały zgodne z oczekiwaniami ekoaktywistów. Ponownie warto zapytać o pieniądze. Przygotowanie skomplikowanych, wielostronnych, udokumentowanych ekspertyz, opinii, studiów wymaga zaangażowania dużych zespołów, czasu i pieniędzy. Skąd na to mają ekoaktywiści, skoro tak bardzo podkreślają swoją bezinteresowność i społeczny charakter swojej działalności? A może nowym pomysł, gdy jest potrzebny powstaje w nocy po wypiciu trzech kaw?
Ostatni produkt tego „społecznego działania” to opracowanie, w którym wnioskuje się o przesuniecie S16 równolegle w kierunku południowym. Po pierwsze, ten pomysł nijak się ma do istniejącej sieci dróg i odcina od korytarzy komunikacyjnych środkowe i wschodnie Mazury. Po drugie pozostawia znaczą część obecnego ruchu nadal na starej zupełnie zdekapitalizowanej 16. Po trzecie – najważniejsze – jest to 42 wariant przebiegu tej drogi, który uwaga: wszystkie najważniejsze prace cofa od zera. Czy trzeba to komentować?
S16 to droga nie tylko dla Mazur
Do napaści Rosji na Ukrainę aspekt obronny S16 był podnoszony bardzo nieśmiało. Wojna uzmysłowiła, jak ważna jest ta arteria komunikacyjna dla naszego bezpieczeństwa. Droga biegnie równolegle do granicy z Rosją (Obwodem kaliningradzkim), a zatem będzie mogła stanowić kanał zaopatrzenia stacjonujących w województwie warmińsko-mazurskim wojsk polskich, NATO i amerykańskich.
Dodatkowo w Ełku będą zbiegały się trzy korytarze komunikacyjne: dwa drogowe – Via Baltica i Via Carpatia i kolejowy Rail Baltica. Dopełnieniem tego jakże istotnego węzła od zachodu będzie S16. Szybkie i wygodne połączenie z Europy Zachodniej, Polski z Krajami Bałtyckimi to nie tylko polska racja stanu, ale wzmocnienie pokoju i rozwoju Europy środkowej i wschodniej i Trójmorza. Co więcej nie odkrywam żadnych tajemnic, jeżeli stwierdzę, że również dla możliwości obronnych przesmyku suwalskiego taka opcja jest absolutną oczywistością.
Dzikie pola na Mazurach
Załóżmy przez chwilę, że ekoaktywiści zyskają możliwość pełnego decydowania o losach województwa warmińsko-mazurskiego. Zapomnijmy o drogach, zapomnijmy o kolei, przemyśle i rozwoju. Na obszarze środkowych Mazur stworzą największy w Europie, a może na świecie park narodowy, a w nim możliwie jak najwięcej ścisłych rezerwatów przyrody, gdzie nie jest możliwa żadna ingerencja człowieka.
Łatwą do odgadnięcia konsekwencją będzie wyludnienie się tego obszaru i to jest główny cel ekoaktywistów. Człowiek, który chce normalnie żyć, pracować, rozwijać się, produkować, tworzyć, uruchamiać fabryki, usługi, budować przyszłość i swoją rodzinę i wychowywać dzieci, powinien zniknąć z Warmii i Mazur. Ten obszar ma być tylko miejscem wypoczynku dla tych, którzy swoje bogactwo tworzą w wielkich ośrodkach, w Polsce i poza nią, a wpadają „na Mazury” do swoich enklaw, aby sobie odpocząć i chcą tylko jednego: spokoju. Owszem, przyda się trochę ludzi, którzy zapewnią podstawową obsługę, przypilnują domu, drewna do kominka narąbią, okna przed przyjazdem „państwa” umyją – ale to wszystko. No może jeszcze, niech grzybów, jagód nazbierają i jajka wiejskie dostarczą.
A może przesadzam? Może ekoaktywistom chodzi rzeczywiście o zrównoważony rozwój i harmonijne współistnienie człowieka i przyrody?
Zajrzyjcie w sezonie do Mikołajek
Kto ma wątpliwości zapraszam do Mikołajek w szczycie sezonu. Miasteczko sparaliżowane korkami. Granitowe płyty w marinie na brzegu jeziora w słoneczny dzień podnoszą temperaturę do spotykanych na Saharze. Spaliny z silników spalinowych statków wycieczkowych przybijających i odbijających od nabrzeża portu tworzą upiorny smród, hotel wybudowany wprost na jeziorze w każdej chwili grożący katastrofą budowlaną, gigantyczny Hotel Gołębiewski absurdalnie dewastujący krajobraz, kilkadziesiąt tysięcy ludzi żeglujących po Wielkich jeziorach, motorówki. Nie słyszałem ze strony ekoaktywistów głosów wzywających do roztropnego korzystania z bogactwa przyrody Mikołajek.
Nowi/starzy interesariusze.
W sprawie S16 zgłosił się jeszcze jeden interesariusz. Berliński „Die Welt” na początku lipca opublikował tekst Andreasa Kosserta o Mazurach. Ten niemiecki historyk zajmuje się Prusami Wschodnimi. Pisze jak dzisiaj wyglądają Mazury, o zachodzących tu zmianach, o zagrożeniach jakie dotykają tą piękną, romantyczną, legendarną i pełną nostalgii krainę. Autor opisuje między innymi okazałe „warszawskie” wille wyrosłe w ostatnich latach, szpecące mazurski krajobraz i tożsamość kulturową.
Najważniejsze jednak są dwa wątki: pierwszy o planach budowy S16 i obawach, że realizacja tej inwestycji przyczyni się do zniszczenia mazurskiego krajobrazu kulturowego i przyrody. Drugi jest całkiem optymistyczny, ponieważ mówi o tym, że całe szczęście, że są osoby walczące o zachodzącymi zmianami, budową drogi i jest nadzieja, że uda im się tę inwestycje zablokować.
Powie ktoś, przecież to głos wyartykułowany w wolnych niemieckich mediach, dlaczego ma to nas niepokoić? Tak, nie powinien nas niepokoić, bo co Niemcom do tego, które drogi mamy w Polsce budować, a które nie, zwłaszcza, że Niemcy mają ponad 15 milionów km dróg, a my nieco ponad 1,6 mln km. Przecież mówimy o miejscach odległych od niemieckiej granicy ponad 600 km. Ale przecież wszyscy rozumiemy, że Berlin uwielbia przy pomocy swoich wolnych mediów prowadzić „wolnomediową” politykę.
Ciekawe, że Niemcy nie troszczą się o północną część Prus Wschodnich będącą częścią Federacji Rosyjskiej. Dlaczego Die Weld, Frankfurter Allgemeine Zeitung, czy Bild nie piszą z troską o tamtejszej przyrodzie, dziedzictwie kulturowym, o stanie tamtejszej infrastruktury i poziomie zamożności mieszkańców? Wolne niemieckie media doskonale znają swoją rolą w polityce Republiki Federalnej Niemiec. A zatem koło się zamyka. Warmia i Mazury mają zastygnąć w niezmienionym stanie, mają czekać, na co lub na kogo czekać, na razie nikt nie mówi.
Dla dopełnienia obrazu dodać jeszcze trzeba, że kilkanaście miesięcy temu również w rosyjskiej prasie padały pytania podważające sens budowy S16. Federacja Rosyjska nie życzy sobie, aby Warmia, Mazury szybko się rozwijały i korzystały z powiązań komunikacyjnych Polski i Europą. Tym bardziej że ułatwi to i wzmocni obecność stacjonujących tu wojsk polskich, NATO i amerykańskich. A tego przecież Rosja nie lubi.
Mimo wszystko optymistycznie
Swój tekst chcę zakończyć mimo wszystko optymistycznie. Walenie głową w mur czasami daje rezultat! Samorządy gminne, powiatowe bezpośrednio i pośrednio zainteresowane budową S16 w liczbie 17 podjęły uchwały popierające budowę drogi. Znamienna jest sytuacja w Orzyszu: tam początkowo Burmistrz był w obozie przeciwników jednak po przeprowadzeniu sondy wśród mieszkańców, w której ponad siedemdziesiąt procent opowiedziało się za budową drogi zadeklarowała, że staje po stronie mieszkańców. Podobnego poparcia udzieliła najpoważniejsza organizacja przedsiębiorców w województwie: Warmińsko–Mazurski Klub Biznesu oraz szereg innych środowisk i osób dostrzegających wagę tej arterii komunikacyjnej dla życia, rozwoju, dobrobytu i bezpieczeństwa mieszkańców i osób odwiedzających Warmię i Mazury.
Od kilku miesięcy widać też wyraźną zmianę w opiniach wyrażanych przez lokalnych polityków PO, PSL, Lewicy. Wygląda na to, że wychodzą spod wpływu ekoaktywistów i nie chcą już dalej być identyfikowani z ludźmi, którzy walczą, aby uczynić z naszego regionu poletko doświadczalne ekolandu. Pozostaje się tylko cieszyć, że w tej fundamentalnej sprawie dla regionu zaczyna powstawać front rozsądku i zrozumienia.
Do realizacji inwestycji jeszcze daleka, nomen omem, droga. O powodzeniu tego projektu zadecyduje kompetencja, rozsądek, umiejętności przekonywania, ale również dyplomacja. Z pewnością czeka nas jeszcze wiele trudnych chwil i decyzji, dlatego to co będzie najważniejsze, to konsekwencja i determinacja w dążeniu do celu. Zadecyduje determinacja prawdziwych przyjaciół Mazur.
Jerzy Szmit
Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa w latach 2015-17.
Ps. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Olsztynie po otrzymaniu od Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska Odział w Olsztynie Ujednoliconego Raportu Oddziaływania na Środowisko oświadczyła, że będzie przystępowała do ponownego zbierania opinii i konsultacji. Czy to oznacza, że zaczynamy wszystko od początku?