W mediach pojawiła się informacja o tym, że jest zielone światło na budowę ogromnego centrum logistycznego Lidla w Gietrzwałdzie. Zdaniem przeciwników tej inwestycji to wierutne kłamstwo i zwyczajna manipulacja. Obrońcy miejsca, gdzie blisko 150 lat temu objawiła się Matka Boża, nie składają broni.
Protest przeciwko budowie centrum logistycznego Lidla w Gietrzwałdzie nie wygasł, lecz wręcz nabiera na sile. Mieszkańcy oraz wierni nie zgadzają się na inwestycję, która ich zdaniem narusza sakralny charakter miejsca, ale także warmiński krajobraz okolicy, który jest chroniony prawem.
Przeciwnicy podejmują wszelkie możliwe działania prawne, aby powstrzymać budowę. Na czele protestu od samego początku stoi Jacek Wiącek, który nie ustępuje w walce o zachowanie Gietrzwałdu takim, jakim jest.
– Mamy do czynienia z ewidentną manipulacją opinią publiczną – zaznacza Jacek Wiącek. – W mediach pojawiły się informacje o tzw. zielonym świetle dla inwestycji Lidla, co jest nieprawdą. Decyzje urzędników były negatywne dla nas, jednak żadna z nich nie daje Lidlowi prawa do budowy, o ile nie spełni wymaganych norm – wyjaśnia Wiącek. Dodaje też, że brak drogi o odpowiedniej nośności i odpowiednich parametrach technicznych uniemożliwia rozpoczęcie prac.
Przypomnijmy. Jacek Wiącek, jako pełnomocnik jednego z mieszkańców, którego posesja graniczy z planowaną inwestycją, odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w związku z odstąpieniem przez gminę od wykonania oceny oddziaływania na środowisko dla tej inwestycji. SKO odrzuciło odwołanie, ale możliwa jest dalsza droga prawna. Wiącek zapowiada, że niebawem zaskarży decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA), a jeśli będzie trzeba, to także do Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA).
Inwestor, mając pozwolenie na budowę, może je co prawda realizować na własne ryzyko. Jeżeli zaskarżenia do sądów administracyjnych zostaną uwzględnione, będzie musiał przywracać stan poprzedzający rozpoczęcie prac. A w sprawie jest nadal wiele kontrowersji, w tym dotyczące uwarunkowań środowiskowych. Zdaniem Wiącka zostały wyłudzone od instytucji takich jak Wody Polskie.
Nie jest to jedyny problem. Droga, która miałaby prowadzić do przyszłego centrum logistycznego, zdaniem protestujących, nie spełnia wymogów – jest zbyt wąska, a dwa ciężarowe samochody nie mogłyby się na niej minąć. Jak dodaje Wiącek: mamy również problem z odrolnieniem gruntu, a konserwator zabytków wydał decyzję, która blokuje budowę drogi niezbędnej dla inwestycji. – Każdy z tych elementów jasno wskazuje, że żadnego zielonego światła nie ma – stwierdza.
Cała procedura związana z budową tego typu inwestycji jest bardzo skomplikowana. I choć decyzja o pozwoleniu na budowę została potwierdzona przez wojewodę, to Jacek Wiącek odwołał się także od tej decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA).
Jedną z osób, która bardzo mocno zaangażowała się w walkę o zachowanie obecnego charakteru tak ważnego dla milionów Polaków miejsca, jest Jerzy Szmit. Prezes Fundacji im. Piotra Poleskiego i były wiceminister infrastruktury, już rok temu apelował o odstąpienie od budowy centrum dystrybucyjnego Lidla w Gietrzwałdzie.
Zapowiedział także pełne wsparcie dla przeciwników inwestycji – Jako wiceminister infrastruktury wielokrotnie spotkałem się z różnymi metodami opóźniania, utrudniania lub uniemożliwienia przeprowadzenia inwestycji. Znam je i nie zawaham się ich zastosować wobec budowy wielkiego Centrum Dystrybucyjnego wraz z gigantyczną sortownią śmieci Lidla w Gietrzwałdzie – stwierdził wówczas Jerzy Szmit.
Według przekazanych przez prezesa Fundacji im. Piotra Poleskiego informacji, największą kontrowersję wzbudza zapowiedź budowy magazynów i placów do gromadzenia odpadów w centrum dystrybucji. – W Gietrzwałdzie Lidl planuje budowę centrum dystrybucji towarów i odpadów. Przede wszystkim powinniśmy zwracać uwagę na odpady. To 150 tys. ton odpadów, które mają rok rocznie trafiać do Gietrzwałdu, w tym blisko 4 tys. ton towarów niebezpiecznych. Nie możemy na to pozwolić – informował prezes fundacji.
Jerzy Szmit także teraz potwierdza wypowiedziane rok wcześniej słowa. – Trzeba wykorzystać wszystkie możliwe drogi prawne, żeby powstrzymać budowę tego gigantycznego centrum połączonego przecież z wysypiskiem śmieci. Od samego początku apeluję o opamiętanie i powstrzymanie tej inwestycji, która zupełnie nie pasuje do charakteru miejsca, jakim jest Gietrzwałd – mówi.
Do sprawy odniósł się także Grzegorz Braun, znany polityk Konfederacji, który podczas konferencji prasowej poprzedzającej przedpremierowy pokaz filmu „Gietrzwałd 1877. Wojna światów” powiedział: Nie możemy dopuścić, aby komercyjne inwestycje niszczyły miejsca o tak głębokim znaczeniu duchowym. Sytuacja jest monitorowana, a ja sam podjąłem kroki, aby chronić Gietrzwałd przed takimi zagrożeniami.
– Staram się otworzyć urzędnikom oczy, wskazując konkretne przepisy, które zostały złamane, ale oni zdają się, jak do tej pory, tego nie zauważać – tak swoje obecne działania relacjonuje Jacek Wiącek.
Jest też inny ważny aspekt. Kilkanaście miesięcy temu społecznicy sprzeciwiający się budowie nie mogli liczyć na poparcie Kościoła. Sanktuarium jest zarządzane przez Kanoników Regularnych Laterańskich, którzy krytycznie odnieśli się nie do inwestycji a do protestujących. Jednak, jak się okazuje, jest w tym względzie możliwa zmiana. Metropolita warmiński wymienił proboszcza z Gietrzwałdu.
– Niebawem mam nadzieję spotkać się z nowym proboszczem. Będę go przekonywał do naszych argumentów – mówi Jacek Wiącek. – Po ostatnich doniesieniach medialnych mamy wielkie wsparcie specjalistów ze wszystkich możliwych dziedzin. To eksperci, którzy chcą pomóc w zachowaniu dotychczasowego charakteru Gietrzwałdu, do którego codziennie zmierzają pielgrzymi z całego kraju, a nawet całego świata – dodaje.
Marek Adam