Nowa władza jest tak dobra, że jest gotowa protestować sama przeciwko sobie, a nawet stanąć na czele takiego protestu. Tak właśnie zrobił nowy wojewoda warmińsko-mazurski Radosław Król, który mało a ogłosiłby, że protestuje razem z rolnikami przeciw rządowi w Warszawie i w Brukseli.
Rolnicy, którzy przez dwie doby protestowali w Olsztynie, rozbili swój obóz naprzeciw Urzędu Wojewódzkiego. Wyszedł do nich wojewoda i zapewniał, że jest razem z nimi, a ich postulaty przedstawi rządowi w Warszawie. Sęk w tym, że nowa władza składa się przede wszystkim z tych, którzy głosowali za przyjęciem uderzających w rolników przepisów. A funkcjonująca teraz w Warszawie „koalicja 13 grudnia” nie robi nic, żeby w realny sposób zablokować napływ produktów z Ukrainy do Polski.
To jednak nie wszystko. Taką właśnie narracją, która robi z rolników idiotów, epatowały lokalne media, które nie tak dawno zostały przejęte przez totalniacki układ. Choć z pewnym zdziwieniem to jednak trzeba odnotować, że te same argumenty w ten sam sposób przedstawiała również lokalna prasa, która jeszcze nie tak dawno była kojarzona z zachwalaniem działań Prawa i Sprawiedliwości.
Chyba jakaś paranoja mająca wykrzywić rzeczywistość jak w cyrkowej kabinie luster, skłoniła wymyślających nagłówki i tytuły w gazecie do unikania nazwania rzeczy po imieniu. I tak postulat zakazu sprowadzania żywności z Ukrainy był nazywany zakazem sprowadzania żywności ze wschodu. Antyrządowe postulaty były całkowicie pomijane, a rolników przedstawiono jako tych, którzy całą swoją nadzieję pokładają w rządzie premiera Donalda Tuska.
Z wystąpienia wojewody, który wyszedł do rolników, zrobiono główne wydarzenie dnia. Nikt nie zająknął się nawet informacją o tym, że Radosław Król zdążył już zaliczyć mega wpadkę. Poinformowały o niej media ogólnopolskie. Z niewyjaśnionych powodów media lokalne, które przecież powinny uznać tego typu informacje za niezwykle ważną, postanowiły publikować materiałów o tym, że wojewoda olsztyński „ugadał się” z wojewodą gdańskim i jeden drugiemu dał stanowisko w radzie nadzorczej Funduszu Ochrony Środowiska. Trzeba jednak przyznać, że o sprawie w alarmującym tonie informowała Gazeta Wyborcza.
Radosław Król szybko tworzy „nowe” standardy funkcjonowania na swoim urzędzie. Protest rolników na gładko wykorzystał do powołania przez siebie kolejnego, bodajże już dziewiątego pełnomocnika. Tym razem oczywiście do spraw rolnictwa. Bo przecież to załatwi wszystkie bolączki przedsiębiorców rolnych z naszego regionu. To w ramach spełniania „tuskowych” obietnic z kampanii wyborczej o przyjaznym państwie, w którym nie będzie zatrudniania kolesiów „na urzędach”.
Żeby dopełnić dramatyczny obraz cyrkowej rzeczywistości, nadmuchiwanej przez nową władzę, wystarczy zacytować oficjalny komunikat wydany przez służby wojewody.
— Wicewojewoda Mateusza Szauer oraz nowo powołany Pełnomocnik Wojewody ds. Rolnictwa i Wsi Rafał Kiersikowski spotkali się dziś z protestującymi w Olsztynie rolnikami. W tym samym czasie Wojewoda Radosław Król złożył rolnicze postulaty w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Spotkał się również z Podsekretarzem Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Adamem Nowakiem i z przedstawicielami środowiska doradztwa rolniczego województw: warmińsko mazurskiego i podlaskiego — informują rzecznicy Radosława Króla. — Wojewoda powołał kolejnego pełnomocnika, by wzmocnić działania na rzecz poprawy sytuacji rolników z województwa warmińsko-mazurskiego — dodają.
Zakrawa to na komediową mieszanką twórczości Kawki, Barei i Mrożka. Brakuje jedynie gierkowskiego zawołania do rolników: „Pomożecie”? I oczywiście gromkiej odpowiedzi cytowanej z aplauzem przez media podporządkowane nowej władzy: „Pomożemy”!
Oczywiście poprzedni rząd popełnił wiele błędów wobec rolników. Niedawno swoje zarzuty wobec byłego ministra Ardanowskiego głośno wymieniał polemizujący z nim od dawna eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Jurgiel. Jest jednak całkowicie jasne, że nowa ekipa, która swoje rządy zaczęła od przejmowania urzędów za pomocą „silnorękich”, jest całkowicie zdana na Brukselę i nigdy, ale to nigdy nie zrobi nic, co byłoby na przekór Berlinowi.
Blokada, którą w Olsztynie zorganizowali rolnicy była pewnego rodzaju przedsmakiem gniewu, który może spaść na głowy rządzących, o ile nadal będą trzymali się swojej wasalnej postawy wobec unijnych komisarzy. Można jednak mieć pewien niedosyt. Dało się go usłyszeć w rozmowach zwykłych mieszkańców Olsztyna, którzy z zasady solidaryzują się z protestującymi. Była oczekiwana większa skala protestu. Teraz rolnicy zapowiedzieli wjazd do Warszawy. Pytanie czym zakończy się fala protestów, pozostaje otwarte.
Marek Adam
Fot. Warmińsko-Mazurski Urząd Wojewódzki w Olsztynie