„Niebywała zbrodnia komunisty. Ksiądz zastrzelony na ambonie” – tak „Gazeta Lwowska” (nr 47) z 1938r. zatytułowała krótką notatkę, w której czytamy, że 27 lutego „(…) został zamordowany w Luboniu pod Poznaniem w tamtejszym kościele miejscowy proboszcz ks. Streich (…). W chwili, gdy Streich po mszy św. odprawionej dla dzieci wstępował na ambonę, padł nagle strzał, który ugodził księdza w prawą skroń, kładąc go trupem na miejscu. Sprawcę zbrodni ujęto. Jest nim 47-letni Wawrzyn Nowak. Władze prowadzą dochodzenie, którego szczegóły nie mogą być tymczasowo ujawnione.”
Mężczyzna w czarnym płaszczu
Mimo zastrzeżenia o nieujawnianiu szczegółów ze względu na dobro śledztwa, przez szpalty gazet szybko przewinęły się dodatkowe informacje na temat zbrodni… Według świadków, 27 lutego w kościele parafialnym św. Jana Bosko w Luboniu w niedzielnej mszy św. o godz. 10.30 uczestniczyło ok. 200 dzieci. Przybyli także rodzice oraz inni dorośli. Jednym z nich był siedzący na stopniach prowizorycznej ambony mężczyzna w czarnym płaszczu, nerwowo sięgający ręką do zanadrza okrycia. Gdy ks. Stanisław Streich chciał wejść na ambonę, mężczyzna wstał, wyciągnął broń i kilkakrotnie nacisnął spust. Jedna z kul trafiła duchownego w twarz, druga utkwiła w ewangeliarzu. Morderca oddał jeszcze dwa strzały w plecy księdza. Kapłan upadł. Późniejsza sekcja zwłok wykazała, że śmierć spowodowały strzały w głowę i w płuco.
„Niech żyje komunizm”!
Tymczasem sprawca korzystając z zamieszania wskoczył na ambonę, gdzie krzyknął „Niech żyje komunizm! Wynoście się z kościoła, to za waszą wolność!” po czym zaczął przeciskać się przez przerażony tłum do wyjścia. Sytuację tę zapamiętał kościelny Franciszek Krawczyński. Wybiegł z zakrystii natychmiast, gdy usłyszał strzały i zdążył chwycić zamachowca za uzbrojoną rękę. W czasie szamotaniny padły kolejne strzały. Dwa z nich trafiły kościelnego w prawą skroń i lewy bark. Rany został także uczeń Pacyński.
Korzystając z zamieszania Nowak próbował uciekać, został jednak otoczony w niewykończonej nawę głównej przez ciżbę wiernych. Początkowy zamęt przeradzał się w oburzenie! Odebrano mu broń, tłum próbował ponoć natychmiast ukarać zbrodniarza. Pojawiła się policja, mężczyznę skuto kajdankami i pociągiem odwieziono do Poznania. Rozpoczęło się śledztwo…
Dlaczego ks. Streich?
W prasie informowano, że zabójca był komunistą, który 3 lata wcześniej przybył do Polski ze Związku Sowieckiego. Na Wołyniu zabił polskiego urzędnika i postanowił ukryć się w rodzinnym Luboniu, gdzie przystąpił do organizowaniu komunistycznej jaczejki.
Ofiara zbrodni – proboszcz od kilku lat zaangażowany w budowę lubotyńskiego kościoła – uczestniczył w szeroko rozumianą działalności społecznej. Starał się też przeciwdziałać komunistycznej agitacji Nowaka, co być może było bezpośrednią przyczyną zamachu. Prawdopodobnie komunistyczny aktywista planował też zamordowanie także drugiego miejscowego kapłana, wikarego ks. dr. Koperskiego. Widać więc wyraźnie, że ofiarą zbrodni miał być ksiądz, postrzegany przez Nowaka, jako główne zagrożenie dla głoszonych idei. Miarą nie tylko tamtych czasów było absurdalne przekonanie sprawcy, że jako ateista morduje księdza w imię wolności osób wierzących! Pośrednio zwracał na to uwagę „Dzwon niedzielny” z 13 marca 1938r. „I nie szaleniec to wcale. Zbrodni swej nie dokonał w chwili niepoczytalności. Przeciwnie; z całym rozmysłem spełnił mord według zasad wojującego bezbożnictwa komunistów moskiewskich, którzy każą najlepszych zniszczyć.
Ciąg dalszy…
Pod koniec marca 1938r. już bardzo lakonicznie prasa wracała do zbrodni: „Wawrzyniec Nowak został skazy przez sąd okręgowy w Poznaniu na karę śmierci za zamordowanie ks. Streicha w Luboniu”. Co innego przesłaniało tamtą sprawę. Uwagę mediów coraz bardziej przyciągało już widoczne napięcie międzynarodowe. Ale o ks. Stanisławie Streichu nie zapomniano. Od kilku lat rwa proces beatyfikacyjny duchownego…
dr Waldemar Brenda