Kiedy w 1960 roku Robert Schuman, bardzo już schorowany, zrezygnował z funkcji pierwszego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, parlamentarzyści postanowili nadać mu tytuł przewodniczącego ad honorem, jako „Ojca Europy”. Ten wyraz wdzięczności miał miejsce w Luksemburgu 9 maja 1960 roku, a więc dziesięć lat po Deklaracji, która dała początek Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali. Ale kim był Robert Schuman?
Robert Schuman, urodzony w Luksemburgu Lotaryńczyk , obywatel niemiecki
Już przez swoje narodziny, Robert Schuman staje się człowiekiem, którego powołaniem jest przekraczanie granic. Przychodzi na świat 29 czerwca 1886 roku w Clausen w Luksemburgu, gdzie jego ojciec Jean-Pierre osiedlił się 1873 roku. Ojciec Roberta, odbył służbę wojskową w armii francuskiej podczas wojny francusko-pruskiej 1870 roku, był więźniem po bitwie pod Thionville. Postanowił opuścić swoją rodzinną ziemię (Evrange w departamencie Mozeli), zabraną przez Niemcy podczas aneksji Alzacji-Mozeli. W 1884 roku Jean-Pierre Schuman poślubił Luksemburkę Eugenię Duren, która miała zaledwie 20 lat, podczas gdy jej mąż miał już 47 lat.
W ten sposób Robert Schuman rodzi się Niemcem: jego ojciec stał się nim w 1870 roku, a matka, pochodząca z Luksemburga, została obywatelką Niemiec w dniu ślubu. Od wczesnego dzieciństwa rozmawia z rodzicami dialektem luksemburskim, potem uczy się niemieckiego w szkole powszechnej, zanim zostaje uczniem szkoły Athénée w Wielkim Księstwie – ma wtedy 10 lat – gdzie lekcje odbywają się głównie po niemiecku w niższych klasach, a po francusku w wyższych. Jak większość Luksemburczyków jest trójjęzyczny. Następnie podczas studiów wzbogaca swoją wiedzę, ucząc się łaciny, greki i angielskiego[1].
Z maturą w kieszeni, młody Schuman wybiera karierę prawniczą i zamierza osiedlić się w Lotaryngii. W 1903 roku zaczyna naukę w Cesarskim Liceum w Metz. Rok później uzyskuje dyplom, który umożliwia mu wstąpienie na niemieckie uniwersytety w Bonn, Monachium czy w Berlinie, gdzie uzyska również dyplom z filozofii. W roku 1908, w Strasburgu, otrzymuje dyplom państwowy i rozpoczyna praktyczną część aplikacji prawniczej.
Od roku 1904 Schuman dołączył do grona około setki studentów katolików, których dewiza „In necessariis unitas, in dubiis libertas, in omnibus caritas»[2] (w konieczności jedność, w wątpliwościach wolność, ale we wszystkim miłość) jest niesłusznie przypisywana św. Augustynowi. Uczestnictwo w tej grupie z pewnością przyczyniło się do pogłębienia wiary młodego Schumana, a zwłaszcza chęci służenia Kościołowi, który liczy na świadectwo gorliwości i wyrazistości ze strony świeckich.
W Metz Robert Schuman doświadcza na co dzień wzajemnego niezrozumienia panującego między wspólnotami francuską i niemiecką. Z jednej strony, są tu dawni mieszkańcy Metz, którzy mówią po francusku i żyją pamięcią o francuskiej Lotaryngii, a z drugiej strony są niemieccy imigranci, których pociąga program urbanizacyjny, jaki nadaje miastu typową architekturę niemiecką, Schuman, człowiek dwóch kultur, który znajduje się niejako na skrzyżowaniu tych dwóch światów, w głębi siebie może już zdaje sobie sprawę, że taka opozycja nie jest i nie może stanowić przeszkody nie do pokonania.
Lotaryngia jest teraz cześcią Niemiec (po 1870 roku).
Gdy rozwijają się ruchy profrancuskie w opozycji do nacjonalistycznych grup Rzeszy zakorzenionych w Lotaryngii pośród niemieckich imigrantów, Robert Schuman zdaje się zachowywać dystans od tego niepokoju. Wtedy daje się poznać nie przez zaangażowanie polityczne, ale jako bardzo gorliwy i aktywny działacz katolicki. Zapewne myślał, zwłaszcza po śmierci matki w 1911 roku, by zostać księdzem. Ale jego serdeczny przyjaciel, Henri Eschbach, pisze do niego 6 września 1911 roku: „Czyżbym mylił się sądząc, że myślałeś o kapłaństwie, że to ostatnie wydawało ci się jedyną możliwą dla ciebie drogą? […] Nie wyobrażam sobie lepszego apostoła niż ty… Pozostaniesz świeckim bo wtedy zdziałasz więcej dobra, a tego jedynie pragniesz”[3].
Schumanowi nie wystarcza zaszczytna filantropia. Całe swoje życie opiera na trzech podstawowych zasadach: pracy, refleksji, modlitwie, które stają się dla niego regułą życia. Przekazywanie wartości ludzkich, kulturowych, artystycznych i religijnych jest owocem wychowania otrzymanego od matki. Zjednoczenie syna z matką jest szczególnie intensywne w sferze wiary chrześcijańskiej, wiary, która przenika całą istotę i obejmuje wszystkie aspekty życia. Wiary karmiącej się Słowem Bożym – Biblia jest jego ulubioną książką – i wzrasta poprzez częste przyjmowanie sakramentów. Pod głębokim wpływem Papieży swojej młodości, Leona XIII i św. Piusa X, Robert Schuman ochotnie studiuje nauczanie Kościoła, medytuje codziennie Pismo święte, odmawia Różaniec, przekonany, że musi zawsze żyć i działać w obecności Boga.. W tym celu widzi w częstej komunii eucharystycznej sakramentalny środek par excellence ożywiania jedności z Chrystusem. Jest przekonany, że musi poświęcić nie tylko swoją działalność, ale całą swoją osobę Bogu i dobru wspólnemu. To poczucie służby Bogu i społeczeństwu jest nierozerwalnie związane z wiarą i miłością, które rodzą się w duszy młodego Roberta i które rozwijają się pod dobroczynnym wpływem matki. Krótko mówiąc, można stwierdzić, że dla Schumana „ortus conclusus”, tajemniczy ogród jego rodziny, był miejscem narodzin i wzrostu jego wiary.
Młody adwokat angażuje się w katolicyzm społeczny, gorąco zachęcany przez biskupa Metz, jego ekscelencję Benzlera i dołącza do gałęzi francuskojęzycznej Volksverein, by zająć się w szczególności pomocą charytatywną i edukacją młodzieży. To niezaprzeczalny fakt: jeszcze przed rokiem 1914, Robert Schuman daje się poznać jako świecki apostoł i bardzo szybko zauważony zostaje przez biskupa Benzlera.
Gdy wybucha I wojna światowa, mimo iż jest w rezerwie ze względów zdrowotnych, zostaje włączony do służby pomocniczej, do jednostki która nie walczyła na froncie, a miała za zadanie umocnienie fortyfikacji Metzu. I natychmiast został przydzielony do pracy administracyjnej. Jak on przeżywał te godziny konfliktu? Kiedy już zdjął mundur, napisał: „Dobrze pojmowana miłość do kraju jest także miłością bliźniego”[4]. Przydzielony jako szef wydziału w małej podprefekturze Boulay, jest odpowiedzialny za pomoc społeczną, działalność charytatywną, ubezpieczenia, sprawy komunalne, sekwestrację i zajęte mienie, jednocześnie nadal zamieszkując w Metz, co wymaga od niego dwóch godzin jazdy pociągiem każdego dnia pracy. Za taką cenę może nadal prowadzić swoją kancelarię adwokacką.
Od I wojny światowej do funkcji prezesa Rady Ministrów
Krótko po wkroczeniu wojsk francuskich do Metz 19 listopada 1918 roku i przybyciu komisarza Republiki Léona Mirmana, Lotaryngia przeszła głęboki wstrząs. 120 000 niemieckich cywilów, którzy wyemigrowali do Mozeli, zostaje wygnanych i zmuszonych do ponownego przekroczenia Renu. Wynika z tego, że cała administracja i struktury polityczne, których najwyższe stanowiska zajmowali niemieccy imigranci, muszą zostać niemal całkowicie odbudowane. W ten sposób Robert Schuman zostaje członkiem Rady Miejskiej Metz. Wchodzi w życie polityczne przez te wąskie drzwi.
Niezwłocznie daje się poznać jako obrońca ludności, która chce, aby zachowano już nabyty system praw i troszczy się o zaadoptowanie prawa francuskiego, które w wielu dziedzinach jest mniej korzystne niż prawo niemieckie. Schuman zyskuje wówczas opinię uczciwego, kompetentnego prawnika, wiernego zasadom, a przede wszystkim gorliwego katolika. Całkowicie wkracza w życie polityczne przy okazji pierwszych wyborów, jakie umożliwiła ordynacja wyborcza z lipca 1919 roku. Jest jednym z ośmiu kandydatów Unii Republikańskiej Lotaryngii, wybranych bezwzględną większością głosów. Wygrywa w każdych kolejnych wyborach aż do lipca 1940 r.
Wraz ze zmianą ordynacji wyborczej i przywróceniem ordynacji okręgowej został od 1928 roku radnym Thionville-Est. Regularnie zwyciężał z kandydatami komunistycznymi, prezentując program, który bardziej dotyczył problemów narodowych niż kwestii regionalnych, Schuman „w okresie międzywojennym ma stosunkowo łatwą karierę parlamentarną”[5]. Popiera go nowy biskup Metz, Pelt – biskup Benzler został wydalony przez rząd francuski pomimo jego wielkoduszności, umiarkowanych poglądów i chęci otrzymania obywatelstwa francuskiego – popiera go znaczna część duchowieństwa, ale także prasa katolicka, reprezentowana przez pismo Le Lorrain, które ostro staje w obronie lokalnego statusu regionu i zamierza za wszelką cenę bronić Konkordatu i wyznaniowej szkoły publicznej. Trzeba przyznać, że ten dziennik nie wpisuje się w nurt katolickiej doktryny społecznej i z zasady atakuje wszystko, co pochodzi z Niemiec. Dla Le Lorrain człowiek zaufania nazywa się Robert Schuman. Ale ten ostatni bardziej jest związany z pismem Lothringer Volkzeitung, wydawanym przez Spółdzielnię Prasowo-Wydawniczą w Metz, pomimo wewnętrznych problemów spółdzielni, które nie ułatwiają współpracy posła z Mozeli. Może jednak liczyć na ten dziennik, który w nakładzie 20 000 egzemplarzy jest rozprowadzany zwłaszcza na niemieckojęzycznych terenach wiejskich, a broni interesów Kościoła i Alzacji-Mozeli w bardziej demokratycznej i społecznej perspektywie niż pismo Le Lorrain.
Robert Schuman okazał się bardzo aktywnym parlamentarzystą, w szczególności w komisji alzacko-lotaryńskiej, której był sekretarzem w latach 1920-1927, wiceprzewodniczącym w latach 1927-1929, a następnie przewodniczącym w latach 1929-1936. Od 1929 roku został również członkiem komisji finansów, w której pełnił funkcję sekretarza w latach 1932-1936. W tych latach bronił partykularyzmu Alzacji i Lotaryngii: utrzymania statusu religijnego, dwujęzyczności w szkole i w sądownictwie, ale także zachowania statusu kolei Alzacji-Lotaryngii, co zdobyło mu przydomek „adwokata kolejarzy”[6]. Odegrał szczególną rolę po przybyciu Cartel des Gauches (kartelu lewicy) w wyborach w 1924 r., które wywołało reakcje autonomistów, tym żywszą w Alzacji i Lotaryngii, gdy Édouard Herriot ogłosił swoją nieugiętą wolę usunięcia partykularyzmów i wprowadzenia wszędzie ustawodawstwa laickiego Republiki Francuskiej. Oczywiście Schuman nie ma zamiaru wiązać się z ruchem antynarodowym, ale jest zdeterminowany na rzecz „rozsądnego regionalizmu”[7]. Na poziomie krajowym przeciwstawia się niestabilności ministerialnej i skandalom, popiera reformę sądownictwa, a nawet państwa.
Nadszedł rok 1939. Plaga II wojny światowej uderza szczególnie mocno w ludność Alzacji i Lotaryngii, która zmuszona zostaje do emigracji do innych regionów Francji. Robert Schuman, ze względu na swoje pochodzenie, zostaje wybrany jako podsekretarz stanu ds. uchodźców przez Paula Reynaud w rządzie, który tenże przedstawia Izbie 21 marca 1940 roku. Schuman nie podziela jednak orientacji politycznej marszałka Petaina, podaje się więc do dymisji w lipcu i wraca do Metz pod koniec sierpnia 1940 roku, za zgodą niemieckiej komisji odpowiedzialnej za kontrolę powrotu uchodźców. Aresztowany 13 września, wysłany zostaje do Neustadt. Ucieka stamtąd 1 sierpnia 1942, udaje mu się dotrzeć do Wolnej Strefy i bezskutecznie zwraca się do rządu Vichy o interwencję w obronie Alzacji i Lotaryngii oraz jej mieszkańców. Kiedy Niemcy wkraczają do Wolnej Strefy w listopadzie 1942 roku, Schuman przechodzi do podziemia. Dzięki licznym przyjaciołom spędził kolejne miesiące w różnych klasztorach, zwłaszcza w opactwie benedyktynów w Ligugé niedaleko Poitiers, następnie w opactwie trapistów w Notre-Dame-des-Neiges, w sanktuarium La Salette i w domu zakonnym w Bourg -en-Bresse.
Po wyzwoleniu Schuman przeżył krótki okres niepokoju: nadszedł czas rozliczenia wszystkich oskarżonych o współpracę z rządem Vichy lub z wojskami okupacyjnymi. Na szczęście fakt opuszczenia gabinetu Pétaina już 17 lipca 1940 roku stawia go ponad podejrzeniami, zwłaszcza że doceniono jego pomoc dla Ruchu Oporu. Od 23 września 1945 r. ponownie zostaje radcą generalnym kantonu Cattenom, które to stanowisko otrzymał w 1937 r. Miedzy październikiem 1945 r. i listopadem 1946 r. wraca do zaangażowania politycznego i wstąpił do partii MRP dnia 8 listopada 1945 r. Z rekomendacji Pierre’a Mendès-France, został przewodniczącym komisji finansów w rządzie Bidault’a. W trudnej sytuacji ekonomicznej Francji został ministrem finansów w 1946 roku, z nadzieją przedstawienia zrównoważonego budżetu w 1948 roku.
Po wojnie Schuman powraca na scenę polityczną
Wolny duchem i umiarkowany, Robert Schuman został premierem rządu po upadku rządu Ramadiera, zawieszonego po zdymisjonowaniu komunistów w dniu 4 maja 1947 roku. Nowy premier sam wyznaje, że rząd nadal „pokonuje tor przeszkód” i w sumie nabrał trochę doświadczenia. Na walki między zwolennikami laicyzacji a partyzantami szkół katolickich nakłada się bardzo trudna sytuacja ekonomiczna i społeczna, co skłania Schumana do złożenia dymisji swojego rządu 20 lipca 1946, po niespełna 8 miesiącach jego istnienia. Prezydent Republiki, Vincent Auriol, wzywa Paula Ramadier na premiera, ale ten odmawia; wtedy prezydent Auriol wzywa ponownie Schumana, który jest zmuszony zaakceptować. 7 września Izba dokonuje przewrotu tego ‘poronionego’ rządu.
Przejdziemy teraz do etapu życia Schumana, który jest najciekawszy i najbardziej owocny w całym jego działaniu dla dobra wspólnego
Robert Schuman jako minister Spraw Zagranicznych
Robert Schuman rozpoczyna nowy etap swojego zaangażowania politycznego w służbie Francji, kiedy otrzymuje tekę Ministra Spraw Zagranicznych. Pozostaje na swoim stanowisku, w Quai d’Orsay, przez cztery i pół roku, bez przerwy w ośmiu kolejnych rządach, w okresie od lipca 1948 do stycznia 1953 roku. Wobec zamrożenia stosunków między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Sowieckim Francja wybiera obóz zachodni. Robert Schuman, reprezentujący Francję, nie podziela poglądów Anglo-Amerykanów w kwestii, którą uważa za fundamentalną, a mianowicie rozwiązania „problemu niemieckiego”[8]. Anglo-Amerykanie dokładają wszelkich starań, środków ostrożności „na wypadek nowej agresji niemieckiej”[9]. Początkowo, rządowe koła polityczne są niemal jednomyślne z de Gaulle’em. Z czasem dzielą się na obozy w kwestii „polityki niemieckiej”: na tych, którzy chcą odłączyć Nadrenię od całego terytorium niemieckiego, i tych którzy, jak Léon Blum, sprzeciwiają się jakiejkolwiek amputacji terytorium Niemiec. Kiedy 5 czerwca 1947 roku generał Marshall, Sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych występuje z propozycją znaczącej pomocy dla Europy, pod warunkiem, że państwa europejskie wspólnie wypracują program odnowy gospodarczej, Europa Zachodnia coraz bardziej wiąże się ze Stanami Zjednoczonymi, podczas gdy Związek Sowiecki wzmacnia swoje wpływy na Europę Środkowo-Wschodnią.
Na konferencji Ministrów Spraw Zagranicznych, która odbywa się w Londynie pod koniec 1947 roku z udzialem Stanow Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji i Związku Radzieckiego, okazuje sie jasno, że nie jest możliwe porozumienie czterostronne, w szczególności dla rozstrzygnięcia kwestii niemieckiej.
Dlatego w parnym klimacie, pod ołowianym niebem minister spraw zagranicznych Schuman podejmuje nową politykę wobec Niemiec. Jest rok 1948, stwierdza on: „Powrót Niemiec na arenę narodów europejskich jako równorzędnego partnera z politycznego, gospodarczego i społecznego punktu widzenia”[10] jest nieunikniony. A jednak prezydent republiki Vincent Auriol i przewodniczący Zgromadzenia Narodowego Édouard Herriot gwałtownie sprzeciwiają się wszelkim próbom powierzenia zarządzania Zagłębiem Ruhry rządowi niemieckiemu, czego, przeciwnie, życzą sobie Waszyngton i Londyn. Oczywiście istnieje realne ryzyko nacjonalizacji niemieckiego przemysłu ciężkiego; dlatego w oczekiwaniu na podpisanie pokoju czynione są plany utworzenia Międzynarodowej Władzy Ruhry, która później zostanie zintegrowana w większą europejską całość. Niemcy muszą bowiem odzyskać swoje miejsce na arenie narodów europejskich.
Stawka jest wysoka, a opinia publiczna nie jest już zadowolona z niestabilnej z natury sytuacji kiedy to różne europejskie ruchy wywierają presje na polityków, aby wkroczyli na nowe ścieżki. Pierwszym tego owocem jest utworzenie w 1949 roku, na mocy traktatu londyńskiego Rady Europy, instytucji, która nie odpowiada oczekiwaniom Schumana, ale którą uważa za pierwszy krok, za którym należy podążać. Droga Roberta Schumana przez pierwszą połowę XX wieku prowadzi nas do 1950 roku, roku decydującego o przyszłości Europy. Teraz u Schumana dojrzało przekonanie, że nigdy się nie podda: nie możemy zadowolić się zapobieganiem trudnościom, sprzeciwom, konfliktom, musimy tworzyć nowe warunki, oparte na nowym duchu współpracy.
Proponuję, aby przejść teraz do centralnego momentu w działalności politycznej Roberta Schumana, którym jest deklaracja z 9 maja 1950 roku.
Deklaracja 9 maja 1950 roku
Powróćmy jednak do tygodni poprzedzających 9 maja 1950 roku, aby zrozumieć kontekst i środki wybrane przez Schumana do realizacji swojego projektu: zjednoczenia dawniej wrogich sobie narodów w celu utrwalenia pokoju, a tym samym uniemożliwienia jakiejkolwiek wojny między nimi. Wiele osób jest wówczas wrogo nastawionych wobec idei wspólnoty francusko-niemieckiej, a tym bardziej wobec idei władzy ponadnarodowej, co oznaczałoby ograniczenie suwerenności narodów, nie mówiąc już o przemysłowcach z dziedziny metalurgii, którzy z pewnością odrzuciliby zasadę powołania organu nadrzędnego ds. Węgla i Stali.
O ile opozycja jest faktyczna, o tyle okoliczności są sprzyjające dla Schumana. Istotnie, kilka miesięcy wcześniej, we wrześniu 1949 roku, Dean Acheson, sekretarz stanu USA i Ernest Bevin, sekretarz Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Londynie, powierzyli Schumanowi misję przygotowania planu włączenia Niemiec do wspólnoty wolnych narodów. A teraz zapamiętajmy tę datę: trzej ministrowie Spraw Zagranicznych ustalili swoje następne spotkanie na 10 maja 1950 roku.
Ściśle współpracując z Jean’em Monnet, który większą część projektu opracował z małym zespołem w całkowitej tajemnicy, Schuman przygotowuje program na ostatni tydzień poprzedzający 9 maja.
Na zakończenie obrad Rady Ministrów 3 maja Schuman wypowiedział się bardzo ogólnie o projekcie i zaproponował umieszczenie go w porządku obrad najbliższego posiedzenia Rady, wyjątkowo przełożonego na wcześniejszą datę, na wtorek 9 maja. Rada przyjmuje wszystkie propozycje, nikt nie dostrzega wagi tego wydarzenia.
Pracownicy z Quai d’Orsay nie zostali wtajemniczeni, aby uniknąć ewentualnych sprzeciwów. Robert Schuman ujawnia projekt tylko przed dwoma ministrami, zwolennikami integracji europejskiej, którzy będą odpowiedzialni za interwencję na rzecz projektu podczas najbliższej sesji Rady Ministrów 9 maja, są to: minister obrony René Pleven i sprawiedliwości René Mayer.
Schumanowi udaje się porozumieć z Konradem Adenauerem. Ten ostatni zrobiłby wszystko, aby Niemcy stały się znowu, w pełnym tego słowa znaczeniu, narodem europejskim. Lecz Niemiecka Republika Federalna ma zaledwie osiem miesięcy istnienia i Konrad Adenauer jest świadomy dramatycznej sytuacji: chciałby podejmować inicjatywy odbudowania rozdartej tkanki Europy Zachodniej, ale nie może ich podejmować, gdyż każda inicjatywa Niemiec mogłaby być odczytana jako nowa forma agresji pokonanego państwa wobec państw alianckich. W każdym razie, Schuman wie, że może liczyć na Konrada Adenauera i Alcide’a de Gasperi, a także na europejskie sympatie rządów Beneluksu. Jedyną niewiadomą pozostaje reakcja Wielkiej Brytanii.
Aby nie budzić podejrzliwości u swoich europejskich partnerów, Schuman wysłał im kilka godzin wcześniej bardzo lakoniczną notę, zapowiadając inicjatywę rządu francuskiego. Jedynie Dean Acheson, sekretarz stanu USA, został bezpośrednio powiadomiony, kiedy 8 maja przybył do Paryża na spotkanie ministrów Spraw Zagranicznych, mające się odbyć w Londynie 10 maja.
I oto 9 maja. Posiedzenie Rady Ministrów przebiega normalnie. Schuman czeka na odpowiedź Konrada Adenauera, aby móc zakomunikować Radzie Ministrów, że Niemcy aprobują jego projekt. Po dojściu do ostatniego punktu porządku obrad, Schuman prosi o przerwę i zapoznaje się z treścią odpowiedzi Adenauera. Tak więc na zakończenie posiedzenia Rady, Minister Spraw Zagranicznych ogłasza treść Deklaracji przygotowanej przez Jean’a Monnet, a przede wszystkim chce zakomunikować pełną zgodę Niemiec, zarówno co do treści, jak i formy Deklaracji. W tym momencie cytuje odpowiedź kanclerza Niemiec, która właśnie nadeszła: „Z całego serca popieram pańską propozycję”[11]. Schuman wyjaśnia na czym projekt polega. Zgodnie z tym co przygotowano, głos zabierają René Pleven i René Mayer, którzy popierają projekt z przekonaniem. Nikt nie prosi o głos. Posiedzenie jest zakończone.
Z przesłanek kurtuazji, Schuman zaprasza Ambasadorów zainteresowanych krajów i wyjaśnia im treść Deklaracji. Do tej pory nie wspominaliśmy o konferencji prasowej. Dwustu dziennikarzy zostało powiadomionych, że „inicjatywa o wielkim znaczeniu będzie miała miejsce”[12] i tłoczą się w Sali Zegarowej.
Uroczysta deklaracja z 9 maja 1950 r. zredagowana przez komisarza ds. planowania Jean’a Monnet i jego współpracowników zasługuje na wnikliwą analizę. Jest ona symbolem „decydującej zmiany w historii Europy”[13], według Helmuta Kohla, jest Deklaracją „przypieczętowującą spotkanie w zaistniałej sytuacji – nagłej nieobecności Europy, podzielonej na dwa bloki – i człowieka”[14] według François Mitterand, „człowieka o wielkiej wizji, biegłego i hojnego”[15], według Mário Soares.
Robert Schuman pisze w swojej książce Dla Europy: „Dnia 9 maja 1950 r. rząd francuski w uroczystej deklaracji wybrał Europę. Europę ocaloną od hitleryzmu przez nieugiętą energię Winstona Churchilla, od komunizmu przez dalekowzroczną inicjatywę G. Marshalla, wyzwoloną od bratobójczych i bezpłodnych walk i która zdecydowanie wkroczyła na ścieżkę wspólnoty, gwarancję dobrobytu, bezpieczeństwa i pokoju” [16]
Deklaracja ma na celu ukazanie nowej drogi dla Europy, a tym samym włączenie jej w bezprecedensowy proces zjednoczenia, który krok po kroku, jak pisze dalej Schuman, poprowadzi ją „w kierunku budowy świata, w którym stopniowo będzie widoczne i będzie poszukiwane to, co jednoczy narody, co jest dla nich wspólne, a gdzie pojednane zostanie to, co je wyróżnia i przeciwstawia”[17].
Mário Soares napisał 9 maja 1990 r.: «Proponując nowego ducha w stosunkach między państwami europejskimi, wprowadzając po raz pierwszy w bezprecedensowy sposób podstawy lojalnej i ponadnarodowej współpracy, odwołując się do ducha prawdziwej solidarności europejskiej, Schuman i pokolenie Ojców założycieli świadomie kładli prawdziwy kamień węgielny pod gmach pojednania europejskiego i solidne fundamenty Wspólnot, takich w jakich żyjemy i jakimi pojmujemy je dzisiaj»[18]
Dla Roberta Schumana budowanie nowej Europy oznacza przede wszystkim realizację duchowego projektu braterstwa. Poza dwiema osiami gospodarczą i polityczną zapisanymi w Deklaracji, głęboka intuicja tego „Unikalnego Aktu Europejskiego”[19], zdaniem Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Enrique Baróna Crespo[20], jest w rzeczywistości zakorzeniona w wymiarze duchowym, ponieważ „Europa nie stanowi jedności ze swej natury, jak Australia czy Afryka; jest ona owocem długiego procesu ewolucji historycznej i rozwoju duchowego”[21]
Robert Schuman już podczas podpisywania traktatu londyńskiego w 1949 r. twierdził, że Europa nie jest jednostką geograficzną, ale zdefiniować ją można przez wolę jej mieszkańców. Dla niego utworzenie Rady Europy było początkiem ogromnego poczucia świadomości: „Dziś kładziemy podwaliny pod duchową i polityczną współpracę, z której narodzi się duch europejski, zasada trwałego związku ponadnarodowego”[22].
Ten prawdziwy europejski duch będzie musiał być wcielony, na dobre i na złe, na wspólne przeznaczenie. Ma on swoje korzenie w „zdaniu sobie sprawy z rzeczywistości, możliwości i obowiązków, wobec których znajdujemy się wszyscy. Wykraczają one ponad granice, poza nasze antagonizmy i resentymenty. […] Trzeba – dodaje Schuman – aby każdy był głęboko o tym przekonany, że potrzebujemy siebie nawzajem, bez względu na pozycję jaką zajmujemy i władzę, którą posiadamy. Nasze własne zasoby nie są na miarę naszych potrzeb. To gorzka prawda, ale nie mamy prawa ukrywać jej przed sobą. Nie jest upokorzeniem uznanie takiej zmiany sytuacji. To odmowa uznania tego stanu rzeczy byłaby oznaką niebezpiecznie pojmowanej dumy”[23]
Na początku, potrzeba „zlikwidować opozycję pomiędzy Francją i Niemcami”, przede wszystkim przez wybaczenie przeszłości i nową nadzieję co do przyszłości, aby mogło nastąpić „zjednoczenie narodów Europejskich”[24]. Wynika to z przekonania nabytego nie w świetle prostego procesu refleksyjnego, ale z niezachwianej pewności, która „pod presją doświadczenia” stopniowo narzucała się świadomości „człowieka z pogranicza”[25], jakim jest poseł z Mozeli. Opierając się na „ciężkich lekcjach historii”, Robert Schuman wzywa do „czegoś innego niż teksty i słowa, czegoś innego niż piętno zbrodni wojennej, czegoś innego niż przypomnienie jej okropności i nędzy, czegoś innego niż nowa iluzja, która wkrótce zawiedzie ”[26]
Rzeczywiście, po tylu traktatach i paktach, które zwykle ograniczały się do rejestrowania zobowiązań, o których szybko zapomniano lub zaprzeczono im, po tylu niepowodzeniach poniesionych przez biegłych dyplomatów lub ludzi wyjątkowo szlachetnych, takich jak Aristide Briand, dziś, pod wpływem doświadczenia jesteśmy, ni mniej, ni więcej, pisze dalej Schuman, „sprowadzeni do prawa chrześcijańskiego, do szlachetnego ale pokornego braterstwa. I przez paradoks, który by nas zaskoczył, gdybyśmy nie byli chrześcijanami – może pozostając nieświadomi swego chrześcijaństwa – wyciągamy rękę do naszych wczorajszych wrogów nie tylko po to, by przebaczać, ale by wspólnie budować Europę jutra”[27].
Preambuła Deklaracji mierzy wysoko: „Pokój na świecie nie może być ochroniony bez twórczych wysiłków, współmiernych do niebezpieczeństw jakie mu zagrażają. Wkład, jaki zorganizowana i żywa Europa może wnieść do cywilizacji, jest niezbędny dla utrzymania pokojowych stosunków. […] Europa nie została wytworzona, mieliśmy wojnę. […] Zjednoczenie narodów europejskich wymaga zlikwidowania opozycji Francji i Niemiec: podjęte działania muszą dotyczyć przede wszystkim Francji i Niemiec”[28]. Robert Schuman i Jean Monnet potrafili połączyć swoje talenty, aby projekt nowej Europy miał zarówno duszę, jak i ciało. Deklaracja jest bardzo pragmatyczna: „Europa nie zostanie zbudowana od razu ani w całości: będzie budowana przez konkretne osiągnięcia, przede wszystkim tworząc de facto solidarność. […] W tym celu rząd francuski proponuje natychmiastowe skoncentrowanie działań na ograniczonym, ale decydującym punkcie: rząd francuski proponuje aby cała francusko-niemiecka produkcja węgla i stali podlegała wspólnej Wysokiej Władzy, a cała organizacja była otwarta na udział innych krajów europejskich”[29]. Oświecony pragmatyzm, bo dla Schumana ważne jest, że „ta idea pojednanej, zjednoczonej i silnej Europy jest odtąd hasłem dla młodych pokoleń pragnących służyć ludzkości wyzwolonej wreszcie od nienawiści i strachu, która po zbyt długich rozdarciach na nowo uczy się chrześcijańskiego braterstwa”[30].
Robert Schuman jest o tym przekonany: jeśli ta idea „Europy” ma rzeczywiście perspektywę rozkwitu we wspólnocie wykraczającej poza granice, to nie przestanie ona ujawniać „wszystkim wspólnych podstaw naszej cywilizacji i stopniowo będzie tworzyła więź podobna do tej, dzięki której powstawały ojczyzny. Będzie to siła, która przełamie wszelkie przeszkody”[31]. Możemy się tutaj domyślać siły inspiracji męża stanu, który przeżył ciężkie doświadczenie cierpienia i którego sposób życia odzwierciedla solidne przywiązanie do wartości solidarności i braterstwa, które zakładają u wszystkich surową dyscyplinę. ale „dyscyplinę przyjętą i praktykowaną przez cały lud świadomy, że jego uratowanie zależy przede wszystkim od niego samego, od jego wysiłków i poświęceń, ale w równym stopniu od współpracy z innymi solidarnymi krajami w ogromnym wspólnym przedsięwzięciu”[32]
Dwa tygodnie po opublikowaniu Deklaracji, 23 maja 1950 r., Jean Monnet spotkał się z kanclerzem Adenauerem w Bonn: „Odpowiadając mu Adenauer oświadczył, że sam nie jest technikiem; nie jest też w 100% politykiem. On również widzi to przedsięwzięcie w jego najwyższym aspekcie i jako przedsięwzięcie moralne. Różne rządy, których to dotyczy, powinny zajmować się nie tyle techniczną odpowiedzialnością, jaką przyjmują wobec swoich obywateli, ile moralną odpowiedzialnością w obliczu wielkich nadziei, jakie ta propozycja wzbudziła. […] Pan Monnet powtarza, że Europa musi wnieść moralny wkład w rozwój świata. Jeśli uda jej się usunąć przyczyny wojny od wewnątrz, zapewni światu duchowy wkład, którego rywalizacja i sprzeciw nacjonalizmów wciąż uniemożliwiają. […] Kanclerz deklaruje na zakończenie, że za najważniejsze stojące przed nim zadanie uważa realizację propozycji francuskiej. Jeśli uda mu się je rozwiązać, wierzy, że nie zmarnuje życia.[33]
Problemy i wyzwania dla Europy XXI wieku w świetle Deklaracji Roberta Schumana
Projekt zintegrowanej Europy miał przede wszystkim wymiar polityczny połączony z wymiarem gospodarczym, oba uważane za konkretne środki niezbędne do stworzenia nowej Europy, której zasadniczym celem było stworzenie wspólnoty przeznaczenia. poprzez współpracę na różnych poziomach.
Każdy nowy traktat dawał początek – i jest to łatwo zrozumiałe – nowej organizacji wyposażonej we własne instytucje. Tym samym jednolity Akt Europejski, podpisany w lutym 1986 roku i obowiązujący od lipca 1987 roku, utorował drogę traktatowi z Maastricht, który przewiduje Unię Europejską opartą na trzech filarach: na gospodarce, polityce zagranicznej i wspólnym bezpieczeństwie.
W rzeczywistości polityka jest często podporządkowana gospodarce, podczas gdy Unia Europejska napotyka wiele trudności w pokojowym przechodzeniu od współpracy gospodarczej do unii politycznej, zwłaszcza w kontekście jej rozszerzenia, które obejmuje państwa niezwykle zróżnicowane zarówno pod względem rozwoju gospodarczego, jak i praktyki demokratycznej.
W ten sposób, główną stawką w pierwszej dekadzie XXI wieku jest pytanie o sens i wartości, które zasilały i kierowały wszystkimi działaniami prowadzonymi przez parę Schuman-Monnet, do których natychmiast dołączyli szefowie rządów państw stanowiących pierwotny zaczątek obecnej Unii Europejskiej. Innymi słowy, pojawia się pytanie o kulturę, która była częścią wspólnego dziedzictwa Ojców Europy, katolików czy agnostyków, chadeków czy socjalistów. Wszystkich ich łączyła ta kultura, o której Papież Jan Paweł II powiedział w swoim pamiętnym przemówieniu do UNESCO 2 czerwca 1980 roku: «Kultura jest specyficznym sposobem istnienia i bycia człowiekiem. Kultura polega na tym, że człowiek jako człowiek staje się bardziej człowiekiem, bardziej „jest”, uzyskuje więcej „bytu”. Tutaj znowu rysuje się fundamentalna różnica między tym, czym człowiek jest a tym co ma, między byciem a posiadaniem»[34]
Ponieważ Unia Europejska rozszerzyła się, obejmując wiele państw, które przez dziesięciolecia żyły pod materialistycznymi dyktaturami, które gnębiły wolność i pracowały nad wykorzenieniem uczuć religijnych ze swoich społeczeństw, należy słusznie uznać fundamentalną rolę, jaką odgrywa wiara chrześcijańska, która była jednym z głównych murów obronnych ich tożsamości kulturowej i przynajmniej strzegła ich wewnętrznej wolności.
Kardynał Poupard pisze na ten temat: „Nawet w najbardziej zdechrystianizowanych regionach” Europa zachowuje poczucie obecności Boga”, której udało się utrzymać głęboką tożsamość, zagrożoną przez działanie totalitarne. Ewangelia nie wywierała wpływu na Europę „od czasu do czasu”, ani tylko powierzchownie: jest samą jej „formą”. To Ewangelia ukształtowała jej twarz i ukształtowała kulturę. Oczyściła ja, zapłodniła, ukształtowała i połączyła w charakterystyczną całość, której wpływ na scenę dziejów jest nadal ogromny poprzez kulturę i przepływającą przez nią myśl filozoficzną. Jej głębokiego dynamizmu należy niewątpliwie szukać w pragnieniu wyjścia poza najbliższy horyzont, w otwarciu na nieskończoność, które nadaje kulturze zaczerpniętej ze źródła ewangelicznego zdolność przyswajania prądów filozoficznych i kulturowych. I wzbogacić własne dziedzictwo”[35]
Europa, aby skutecznie zintegrować wszystkie państwa, które obecnie tworzą Unię, musi stawić czoła i przezwyciężyć dwa wyzwania: laicyzmu i liberalizmu, doprowadzonych do ich paroksyzmu przez ideologię, która odrzuca chrześcijańską inspirację projektu integracji europejskiej i zamierza ograniczyć Unię Europejską do strefy wolnego handlu.
Odmowa uznania, że dziedzictwo kulturowe, które tworzy Europę, wynika z wkładu cywilizacji greckiej i rzymskiej, biblijnego dziedzictwa hebrajskiego i dziedzictwa opartego na Ewangelii, nie oznacza prostej amnezji, ale jest autentyczną negacją. Ignorowanie źródła tego, co tworzy kulturę europejską, oznacza odmawianie sobie prawdziwej przyszłości, ponieważ przyszłość można zbudować tylko od początku. Ignorowanie chrześcijańskich korzeni Europy oznacza w pewnym sensie odrzucenie samego projektu europejskiego: chęć bycia źródłem samego siebie jest źródłem potężnego totalitaryzmu, a wszystkie totalitaryzmy są ślepe. Człowiek jest po to, by to potwierdzić, człowiek, który w dwudziestym wieku cierpiał pod jarzmem nazizmu, faszyzmu i marksizmu. Jednak właśnie po to, by nie dopuścić do odnowienia nieludzkich doświadczeń zrodzonych z tych totalitaryzmów, Robert Schuman i Ojcowie Europy mieli intuicję stworzenia nowego braterstwa i odwagę, by zmienić bieg Historii.
Jeśli chcemy kontynuować dzieło rozpoczęte 60 lat temu Deklaracją Roberta Schumana, Europa musi znaleźć się w centrum europejskiego projektu politycznego, słusznie rozpoczętego porozumieniem gospodarczym i politycznym dotyczącym węgla i stali – ponieważ konieczne było zapewnienie konkretnych podstaw i powiązanie interesów ekonomicznych – troska o osobę ludzką w jej wymiarze kulturowym, etycznym i duchowym. Nie wystarczy zestawić ze sobą trzy filary – ekonomię, politykę i bezpieczeństwo – aby uzyskać poprawną etycznie, wiarygodną i skuteczną architekturę instytucjonalną. Europa musi umieścić szacunek dla osoby ludzkiej i rodziny w centrum tego projektu. Prymat przypisywany wymiarowi ludzkiemu powinien ułatwiać realizację niezbędnej solidarności, właściwe funkcjonowanie społecznej gospodarki rynkowej, jednoczącej wolność przedsiębiorczości, sprawiedliwość społeczną[36] i bezpieczeństwo, będące owocem wzajemnego szacunku i solidarności.
Trzeba mieć tego świadomość: ratyfikacja traktatu lizbońskiego nie oznacza konsensusu co do celów Unii Europejskiej. Jeśli traktat odpowiada na szereg „jak?”, to samo nie dotyczy „dlaczego?, w jakim celu?”. Państwa Unii Europejskiej wiedzą teraz, w jaki sposób dojść do podejmowania decyzji, ale nie wszystkie zgadzają się co do celów, które mają zostać osiągnięte w ciągu najbliższych dziesięciu lat, ponieważ nie udało im się jeszcze zidentyfikować podstawowych elementów, które składają się na Europę i nadają jej prawdziwą spójność, o wiele bardziej fundamentalną niż unia polityczna czy gospodarcza, chociaż te ostatnie realia mają ogromne znaczenie dla praktycznego życia obywateli kontynentu.
Krótko mówiąc, trzeba przyznać: Unii Europejskiej łatwiej udaje się reagować na naciski zewnętrzne, takie jak zagrożenie terrorystyczne czy globalne ocieplenie. Działania podejmowane w dziedzinie edukacji, nauczania, badań i technologii są niewątpliwie przejawem odpowiedzialnej polityki w dziedzinie gospodarki i handlu. Ale, komentuje Mgr van Luyn, biskup Rotterdamu i przewodniczący Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE), „polityka, która zadowala się reagowaniem, jest sprzeczna z europejskim duchem i ciągły wzrost dobrobytu. materialnego bogactwa, z którego czerpie przede wszystkim niewielka grupa, nie może być na dłuższą metę wystarczającym celem polityki europejskiej. Jakie jest znaczenie Unii Europejskiej, jaki jest jej cel wewnętrzny? To, co wyróżniało pokolenie „Ojców Założycieli” Schumana, Adenauera i De Gasperi, wydaje się teraz brakować. To jest prawdziwa trudność procesu zjednoczenia Europy dla obecnego pokolenia”[37]. I biskup Rotterdamu dodał: „Przyczyna kryzysu w polityce europejskiej ma swoje korzenie w kryzysie europejskiego człowieka, który nie odważy się już odpowiadać na pytanie o sens życia lub uchyla się od niego”. [38]
Vaclav Havel, były prezydent Republiki Czeskiej, nie zawahał się stwierdzić: „Tragiczne dla współczesnego człowieka nie jest to, że nie zna sensu życia, ale to, że mu to coraz mniej przeszkadza.”[39]
Jesteśmy przekonani, że polityka europejska – jeśli ma być wierna intuicji „Ojców Założycieli” – musi być nie tylko polityką dla wszystkich mężczyzn i kobiet w Europie, ale także polityką na rzecz samego Człowieka i jego niezbywalnej godności, opartej właśnie na zdolności nie zamykania się w materii i otwierania się na wyższy wymiar. W tym celu nie wystarczy nie zamykanie religii i wiary w „indiańskim rezerwacie” ograniczonym do sfery prywatnej, ale promowanie i wspieranie wkładu religii w istotne debaty społeczne. Pod tym względem traktat lizboński jest zachęcającym sygnałem.
Nie jest zbyteczne dodanie, że bez jakiejkolwiek dyskryminacji wobec innych religii tożsamość europejska powinna być uznana za żywe dziedzictwo chrześcijaństwa. Nie chodzi tylko o uznanie dziedzictwa przeszłości, ale o dziedzictwo żywe, co potwierdził w 2008 roku prezydent Republiki Francuskiej Nicolas Sarkosy: „Powiedzieć, że w Europie są korzenie chrześcijańskie, to po prostu dowód zdrowego rozsądku. Rezygnacja z tego oznacza odwrócenie się od rzeczywistości historycznej.”[40]
Największym i najważniejszym wyzwaniem, jakie musi podjąć Europa, jest zatem jej sens. A jeśli jeszcze nie jesteśmy przekonani, to znaczy, że kryzys sensu jest najgłębszym kryzysem Europejczyków.
Schuman, mistyczny realista: kiedy wartości chrześcijańskie służą dobru wspólnemu
Nie jest tajemnicą, że Charles de Gaulle nie darzył wielkim szacunkiem Roberta Schumana, a tym bardziej jego polityki europejskiej. Kiedy 23 stycznia 1963 roku de Gaulle i Adenauer podpisali francusko-niemiecki pakt, doszło do pewnego rodzaju zbiorowej amnezji, mimowolnej lub nie, i zaczęliśmy sądzić, że pojednanie między dwoma państwami zrodziło się z tego traktatu elizejskiego. Fernand Chaussbourg, były sekretarz generalny grupy parlamentarnej Centrum Demokratycznego, oświadczył w 2003 r.: «Ogłoszone i przypieczętowane pojednanie datuje się od poprzedniej inicjatywy utworzenia Wspólnoty Węgla i Stali, jest w istocie deklaracją pokoju dla Niemiec. Generał de Gaulle, który wówczas skrytykował tę politykę europejską, po powrocie do steru w 1958 roku zobowiązał się respektować zobowiązania podjęte przez Francję w traktatach wiążących nas z budową ostatecznie zjednoczonej Europy»[41].
Robert Schuman jest nie tylko pobożnym katolikiem, ani po prostu europejskim politykiem. Jest jednocześnie realistą głęboko chrześcijańskim. Ten całkowicie uczciwy człowiek czerpie inspirację z Ewangelii i z wielkiej tradycji katolickiej, którą zawsze starał się pogłębiać, studiując i rozmyślając. Ma wrodzone poczucie dobra wspólnego i, odróżniając działanie polityczne od idealnego podejścia religijnego, Robert Schuman rozpoznaje w chrześcijańskim zaangażowaniu, które było wspólnym wątkiem całego jego życia, obecność i działanie Opatrzności, która nadawała sens całemu jego istnieniu i całą jego działalności.
W dniu 12 marca 1956 roku zwrócił się do zgromadzenia ogólnego międzynarodowych organizacji katolickich tymi słowami: «Żyjemy zbyt często sztucznie: syntetyczna żywność, sztuczne światło, chemiczne leki, reklama… Wszelki postęp jest zwodniczy, jak pokazuje postęp w uzbrojeniu; może stać się on przyczyną nieograniczonego zagrożenia. Musimy zadbać o to, by postęp duchowy szedł w parze ze zdobyczami materialnymi».[42]
Roberta Schumana i Piusa XII łączyła nie tylko ta sama wiara i te same wartości, ale także ten sam pogląd na środki zdolne do budowania świata pokoju i powołanie chrześcijanina zaangażowanego w politykę. W orędziu bożonarodzeniowym z 1953 r. Papież powiedział: „Żaden materializm nigdy nie był odpowiednim środkiem do zaprowadzenia pokoju, ponieważ jest to przede wszystkim postawa ducha, a dopiero w drugiej kolejności harmonijna równowaga sił zewnętrznych. Stąd zasadniczym błędem jest powierzanie pokoju współczesnemu materializmowi, który niszczy człowieka u jego korzeni i dławi jego życie osobiste i duchowe. Dlatego wzywamy chrześcijańskich polityków do podjęcia działań w swoich krajach. Jeśli w życiu wewnętrznym narodów nie panuje porządek, nie ma sensu czekać na zjednoczenie Europy i bezpieczeństwo pokoju na świecie. W czasach takich jak nasze, kiedy błędy łatwo przeradzają się w katastrofę, chrześcijański polityk nie może – tym bardziej dzisiaj – wzmagać wewnętrznych napięć społecznych, przesadnie je dramatyzować, zaniedbując to, co pozytywne, i pozwalając stracić z oczu to, co jest racjonalnie możliwe. Proszony jest o wytrwałość w realizowaniu społecznej nauki Kościoła, wytrwałość i ufność w stopniu większym niż ich przeciwnicy w swoich błędach”[43]
W takiej perspektywie znajduje się Robert Schuman i aby zrozumieć jego działanie na rzecz pojednania i pokoju, nie możemy pominąć wiary tego człowieka, wiary, która inspirowała całe jego życie i wszystkie jego działania na służbie wspólnego dobra.
Nie zdajemy sobie sprawy z sytuacji, w której opracował swój plan pojednania i wprowadzenia pokoju. Niemal pod koniec lat czterdziestych, kiedy stawka była wysoka, opinia publiczna podążała za starymi i przestarzałymi ideami. W tym czasie większość Europejczyków pozostała naznaczona duchem, który zrodził traktat wersalski, podpisany 28 czerwca 1919 r. W swojej treści, formie i zastosowaniach traktat wersalski był nie tylko karą, ale i upokorzeniem pokonanych Niemiec. Decyduje on o losach terytorialnych, gospodarczych i finansowych Niemiec, a ponadto symbolicznie klęska Niemiec podpisywana jest w Sali Lustrzanej Pałacu Wersalskiego, gdzie proklamowano Cesarstwo Niemieckie w 1871 roku.
Krótko mówiąc, Niemcy tracą 1/7 swojego terytorium, 10% populacji i wszystkie swoje kolonie. Poza uwarunkowaniami terytorialnymi są warunki ekonomiczne i finansowe, ale przede wszystkim Niemcy są oficjalnie napiętnowane jako jedyne odpowiedzialne za wojnę. Muszą więc w konsekwencji zaakceptować pewną liczbę ustępstw na rzecz zwycięskich sojuszników, które upokarzają pokonany kraj. Niewielu polityków alianckich dostrzegło w tym upokorzeniu obecność ziarna przyszłej, krwawej zemsty.
W następstwie II wojny światowej, w napiętym klimacie, Robert Schuman zintensyfikował swoje refleksje na temat sensu życia, szlachetności i wartości osoby ludzkiej, godności pracy i stopniowo miłosierdzia – tej cnoty nadawanej przez Boga ochrzczonym – która pozwala nam miłować tak, jak Bóg miłuje. Schuman umacnia swoje intuicje, które stają się silnie ugruntowanymi przekonaniami i które wyraża w swojej książce Dla Europy: «Chrześcijaństwo nauczało równości natury wszystkich ludzi, dzieci tego samego Boga, odkupionych przez tego samego Chrystusa, bez różnicy rasy, koloru skóry, klasy czy pozycji, zawodu. Chrześcijaństwo uznało godność pracy i obowiązek poddania się jej przez wszystkich. Uznało ono prymat wartości wewnętrznych, które jako jedyne uszlachetniają człowieka. Powszechne prawo miłości i miłosierdzia uczyniło każdego człowieka naszym bliźnim i od tego czasu stanowi podstawę stosunków społecznych w świecie chrześcijańskim».[44]
Jako chrześcijanin Schuman zrozumiał, że nadszedł czas, aby dołożyć wszelkich sił, by zmienić tragiczny bieg historii w Europie i tym samym oddalić niebezpieczeństwo III wojny światowej, tym bardziej, że świat jest teraz podzielony na dwa bloki i że poraniona Europa znajduje się w samym centrum napięć między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim. Jesteśmy w okresie zimnej wojny. Trwały pokój może zakorzenić się w Europie, tylko wtedy jeśli miłość sprawi, że wczorajszy wróg zobaczy brata, którego można kochać, tylko jeśli miłość będzie wystarczająco silna, aby dać Niemcom możliwość odzyskania swojego miejsca pośród wolnych narodów europejskich.
Człowiek powściągliwy i skromny, Robert Schuman jest jednocześnie człowiekiem wierzącym, gotowym stawić czoła najtrudniejszym sytuacjom z odwagą i determinacją. Dobry przykład znajdujemy w jego przemówieniu do Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w listopadzie 1951 r. Zwrócił się bezpośrednio do sowieckich przywódców, prosząc ich, aby zrobili wszystko, co w ich mocy, aby uniknąć ryzyka nowej wojny, która byłaby pierwsza wojna światowa ery atomowej, ze wszystkimi konsekwencjami, jakie można sobie wyobrazić. Nieustraszenie i przed przedstawicielami wszystkich państw zgromadzonych w Nowym Jorku powiedział do Sowietów: «Wiem: nasze reżimy przeciwstawiają się sobie; są nie do pogodzenia. Ale można je zestawić bez wojny. Mogą nawet uzgodnić wspólne zadania; Zwycięstwo w 1945 roku było tego uderzającym dowodem. Dlaczego taka współpraca byłaby niemożliwa w służbie dzieł pokoju? Ta współpraca zakłada przede wszystkim klimat. Przede wszystkim musimy powstrzymać agresywną wrogość skierowaną przeciwko naszym instytucjom, nienawistne oczernianie ludzi, metody przemocy i sabotażu, które w naszych krajach stosują ci, którzy podzielają waszą ideologię i postępują zgodnie z waszymi instrukcjami. Komintern[45] został zlikwidowany w chwili odprężenia. Kiedy zostanie zlikwidowany Kominform[46] i jego metody? Czy można sobie wyobrazić, że możemy śmiało wyciagnąć rękę do tych, którzy nieustannie obrzucają nas obelgami i grożą nam? Jesteśmy gotowi szukać z wami rozejmu, stopniowego odprężenia, ale w godności, przez rodzaj nieagresji, preludium do modus vivendi lojalnie przestrzeganego po obu stronach, zarówno w naszych krajach, jak i w stosunkach między narodami?»[47]
Jeśli dla wielu Historia nieubłaganie posuwa się naprzód i jeśli, stwierdza kardynał Sodano, niegdyś sekretarz Stanu Jana Pawła II i Benedykta XVI, «w ciągu ostatniej dekady sprzeciw laicystyczny staje sie coraz bardziej drastyczny wobec polityków chrześcijańskich, aby zabezpieczyć na solidnych podstawach konstytutywne zasady nowej Europy»[48]
Robert Schuman jest przekonany o przemieniającej sile wiary chrześcijańskiej i o konieczności wielkodusznego zaangażowania się w dawanie wszelkich możliwości wewnętrznej przemianie społeczeństwa, dzięki sile miłości. Pisze w swoim dziele «Dla Europy»: „Chrystus od początku sprzeciwiał się fanatyzmowi, poprzez to że zgodził się być o najwyższą ofiarą, Jego królestwo nie jest z tego świata. Oznacza to również, że cywilizacja chrześcijańska nie powinna być wytworem gwałtownej i natychmiastowej rewolucji, ale stopniowej przemiany, cierpliwego wychowania, opartego na wielkich zasad miłości, poświęcenia i pokory. I to te właśnie cnoty są fundamentem nowego społeczeństwa ”[49]
Schuman nie ma żadnych wątpliwości: Francja ma szczególne powołanie i odpowiedzialność. Wyjaśnia to: „Francja chce pozostać wierna swojemu powołaniu: być i pozostać ogniskiem duchowym, ośrodkiem ekspansji kulturalnej. Dziś Francja pragnie przede wszystkim głosić i podjąć krucjatę pojednania między narodami, współpracy ponadnarodowej w oparciu o tradycyjne zasady wolności, godności ludzkiej, miłosierdzia i pokoju. Z tego powodu Francja opowiada się za tworzeniem ponadnarodowych instytucji, które nas wyzwalają”.[50]
Robert Schuman przedstawia syntezę swoich przekonań na temat Europy w książce: «Dla Europy» opublikowanej niedługo po jego śmierci. Niemieckie tłumaczenie poprzedzone jest przedmową Konrada Adenauera, która kończy się następującymi słowami: „Robert Schuman był jednym z pierwszych ministrów spraw zagranicznych zwycięskiego mocarstwa, który odwiedził RFN. Często spotykałem go na konferencjach lub prywatnych rozmowach; Poznałem mądrego i dobrego człowieka, męża stanu, wielkiego Francuza i wielkiego Europejczyka. Jestem szczęśliwy, że mogę nazwać go przyjacielem.”[51]
Kiedy we wrześniu 1962 roku generał de Gaulle złożył triumfalną wizytę państwową w Niemczech i wygłosił po niemiecku piętnaście wyuczonych na pamięć przemówień, mógł dzięki Schumanowi powiedzieć: „Przyszłość naszych obu krajów, kamień węgielny, na którym może a nawet musi być budowana jedność Europy, największy atut wolności świata, to szacunek, zaufanie i wzajemna przyjaźń narodu francuskiego i niemieckiego”[52]. Ale ani razu nie wymienił nazwiska Schumana. Dzień po tej historycznej wizycie Konrad Adenauer napisał do Schumana, pustelnika Scy-Chazelles (Schuman żył tam w odosobnieniu): „Drogi Panie Schumanie, podczas wizyty generała de Gaulle’a w zeszłym tygodniu często myślałem o Panu. To właśnie Panu zawdzięczamy przyjaźń, która teraz łączy nasze dwa narody; to dzięki Pana inicjatywie Wspólnoty Węgla i Stali mogliśmy położyć ten kamień węgielny. Zawsze z wdzięcznością myślę o naszej wspólnej pracy. Bardzo mi zależy, szczególnie w obecnych okolicznościach, aby wyrazić Panu moją wdzięczność. Byłoby dla mnie wielką radością, gdybyśmy mogli znów się zobaczyć. Z całego serca pozdrawiam Konrad Adenauer”[53].
W dziesiątą rocznicę Deklaracji z 1950 roku, Jean Monnet wysłał następujący telegram do Roberta Schumana: „Często myślę o 9 maja 1950 roku i o Pana zasadniczej roli. Imię Pana jest od tej pory na zawsze związane z budowaniem przyszłości Europy i wolnego świata”[54].
Dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, nauczanie Roberta Schumana wydaje się aktualne, zacytujmy jego słowa: „Demokracja zawdzięcza swoje istnienie chrześcijaństwu. Narodziła się w dniu, w którym człowiek został powołany, aby w swoim życiu doczesnym wypełnić godność osoby ludzkiej w swojej indywidualnej wolności, z poszanowaniem praw każdego i praktykowaniem braterskiej miłości do wszystkich. Nigdy przed Chrystusem idee te nie zostały sformułowane. Europa musi dążyć do tego, aby mieć duszę.”[55]
Berdnard Ardura
Przewodniczący Papieskiej Komisji Nauk Historycznych
[1] Cf. R. Poidevin, Robert Schuman, homme d’État 1886-1963, Paris, 1986, str 12-13.
[2] Podobne sformułowanie można znaleźć w dziele Marco Antonio De Dominis (1560-1624), biskupa Splitu, De republica ecclesiastica libri X, Londres, 1617, tom IV, rozdz. II, str 676.
[3] Cf. Ibid., str. 29
[4] Ibid., str. 35.
[5] Ibid., str. 47
[6] Ibid., str. 71.
[7] Ibid., str. 85.
[8] Ibid., str. 183
[9] Ibid., str. 184.
[10] Ibid., str. 208.
[11] René Lejeune, Robert Schuman, Père de l’Europe, 1886-1963. La politique, chemin de sainteté, s.l., Sarment, Éditions du Jubilé, 2000, str. 21
[12] Ibid., str. 22
[13] H. Kohl, « Messages pour le 9 mai 1990 », La naissance d’un continent nouveau, Fondation Jean Monnet pour l’Europe, Lausanne, 1990, str. 323
[14] F. Mitterand, Ibid., str.341.
[15] M. Soares, Ibid., str. 363
[16] R. Schuman, Pour l’Europe, op. cit., str. 13-14.
[17] Ibid., str. 196.
[18] M. Soares, « Messages pour le 9 mai 1990 », La naissance d’un continent nouveau, op. cit., str. 364.
[19] E. Báron Crespo, Ibid., str. 295.
[20] Przewodniczący Parlamentu Europejskiego miedzy 1989 i 1992.
[21] Chr. Dawson, La nascità dell’Europa. Le matrici della cultura europea, Roma, 1981, str 12.
[22] Cité par Henri Brugmans, Le message européen de Robert Schuman, Lausanne, 1965, str 18.
[23] R. Schuman, Pour l’Europe, op. cit., str. 26-27.
[24] Ibid., str. 201.
[25] Ibid., str. 14.
[26] Ibid., str. 45.
[27] Ibid., str. 44.
[28] « La Déclaration du 9 mai 1950 », R. Lejeune, Robert Schuman, Père de l’Europe, op. cit., str. 215.
[29] « La Déclaration du 9 mai 1950 », R. Lejeune, Robert Schuman, Père de l’Europe, op. cit., str. 215.
[30] R. Schuman, Pour l’Europe, op. cit., str, 46.
[31] R. Schuman, Pour l’Europe, op. cit., str. 17.
[32] Ibid., str. 180.
[33] « Un changement d’espérance dans l’histoire », L’Europe, une longue marche, Lausanne, 1985, str. 84-87.
[34] Jean-Paul II, « Allocution à l’UNESCO _ Paris, 2 juin 1980 », Pontificio Consiglio della Cultura, Fede e Cultura. Antologia di testi del Magistero Pontificio da Leone XIII a Giovanni Paolo II, Città del Vaticano, 2003, str. 593.
[35] P. Poupard, La sainteté au défi de l’Histoire. Portraits de six témoins pour le IIIe millénaire, Paris, 2003, str. 40-41.
[36] Cf. H. Deletraz, « La crisi istituzionale dell’Unione Europea », La Civiltà Cattolica, t. IV (2007) str. 442-452.
[37] A. van Luyn, L’Unione Europea e la dottrina sociale della Chiesa, Città del Vaticano, 2009, str.218-219
[38] Ibid., str. 219.
[39] Ibid., str. 221.
[40] N. Sarkosy, Discours lors du Congrès de l’UMP sur l’Europe, 29 janvier 2008.
[41] F. Roth, Robert Schuman…, op. cit., str. 550.
[42] R. Lejeune, Robert Schuman, Père de l’Europe…, op. cit., str. 183.
[43] Pio XII, “Radiomessaggio Natalizio _ 24 dicembre 1953”, Pontificio Consiglio della Cultura, Fede e Cultura. Antologia di testi del Magistero Pontificio da Leone XIII a Giovanni Paolo II, Città del Vaticano, 2003, str. 393-394
[44] R. Schuman, Pour l’Europe, Genève, 1990, str. 57-58.
[45] Trzecia Miedzynarodówka lub Miedzynarodówka Komunistyczna, utworzona w 1919 roku była miedzynarodową organizacją partii komunistycznych. Została rozwiązana w 1943 roku
[46] W 1947 roku, Związek Sowiecki odtworzył coś w rodzaju Komiternu, pod nazwą Kominformu, który rozwiązano w 1956 roku.
[47] F. Roth, Robert Schuman…, op. cit., str. 453.
[48] A. Sodano, Per una nuova Europa. Il contributo dei cristiani, Città del Vaticano, 2009, str. 32.
[49] R. Schuman, Pour l’Europe, Genève, 1990, str. 66.
[50] R. Schuman, La France se félicite de l’initiative. Konferencja bez daty wygloszona z okazji miedzynarodowego spotkania « pojednania », w Copia publica, str. 3697-3699.
[51] R. Lejeune, Robert Schuman, Père de l’Europe…, op. cit., str. 193.
[52] Ibid., str. 194.
[53] Ibid., str. 194-195.
[54] F. Roth, Robert Schuman…, op. cit., str. 513.
[55] Cytat z P. Poupard, La sainteté au défi de l’Histoire, op. cit., str. 49.