Znane są (i wielokrotnie już opisane) różnice poglądów politycznych, jakie dzieliły Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego oraz ich wzajemna niechęć, do czego przyczyniła się także rywalizacja o kobietę. Wyszedł z niej zwycięsko Piłsudski, co tylko pogłębiło niechęć Dmowskiego. Ale Piłsudski nie był człowiekiem pamiętliwym, noszącym urazy. Świadczy o tym także list, jaki odręcznie napisał do Dmowskiego w czasie krótkiego pobytu w Przemyślu 21 grudnia 1918 roku, kiedy jako Naczelnik Państwa Polskiego odbywał swą pierwszą, inspekcyjną podróż przez Kraków i Przemyśl do Lwowa.
„Ponad interesy partyj, klik i grup”
List miał się zaczynać słowami: „Drogi Panie Romanie” i tak był wielokrotnie cytowany, m.in. we „Wspomnieniach” Aleksandry Piłsudskiej i w wydaniach pism samego Piłsudskiego. To, że tak się jednak nie zaczynał, wyjaśniono dopiero wiele lat później.
Jak doszło do tego qui pro quo? Treść listu, ale nie po polsku, opublikował – po przetłumaczeniu – dziesięć lat po jego napisaniu publicysta i pisarz Kazimierz Smogorzewski w jednej z francuskich gazet. Pierwsze zdanie brzmiało: „Cher Monsieur Roman”, co jest grzecznościową formułą przyjętą w korespondencji w języku francuskim. Nie znając oryginału, tłumaczono to przez pół wieku jako „Drogi Panie…” . Dopiero w 1967 roku opublikowana została fotokopia oryginału, która zaczynała się: „Szanowny Panie…”. W języku polskim między „drogim” a „szanownym” jest głęboka, znacząca, diametralna różnica.
Roman Dmowski, współzałożyciel Narodowej Demokracji list otrzymał 6 stycznia w Paryżu i nie odpowiedział na niego ani jednym słowem. Wacław Jędrzejewicz, biograf Piłsudskiego, cytuje fragment rozmowy Dmowskiego ze Smogorzewskim(sekretarz Dmowskiego) o treści listu: „…pisze do mnie jak król, z którego łaski mogę zostać ministrem”.
Ten list, wzywający do zgody i wystawienia jednej wspólnej narodowej reprezentacji na rozmowy paryskie, w którym Piłsudski apeluje, aby w imię ich dawnej znajomości potrafili się wznieść ponad “interesy stronnictw, klik i grup”, został wprawdzie odczytany na posiedzeniu Komitetu Narodowego Polskiego w dniu 7 stycznia 1919 r., ale najprawdopodobniej z polecenia Mariana Seydy, kierownika wydziału prasowego KNP, został usunięty z akt przez mającego wtedy 22 lata Smogorzewskiego. Wszystko wskazuje, że Dmowski nie chciał mieć dowodów przyjaźni ze strony Piłsudskiego.
Skoro list miał być usunięty, to jak przetrwał?
W młodości Smogorzewski zafascynowany był Romanem Dmowskim, z którym bardzo blisko współpracował, ale równocześnie bardzo pragnął, aby porozumiał się on z Józefem Piłsudskim. Dlatego bardzo przeżył zlekceważenie przez Dmowskiego listu, który 21 grudnia 1918 r. napisał do niego Piłsudski.
Gdy otrzymał polecenie usunięcia listu, niecałkowicie wykonał polecenie przełożonych i zamiast zniszczyć ten dokument, starannie go ukrył. W 2000 r. oryginał listu Piłsudskiego do Dmowskiego, pisanego 21 grudnia 1918 r. w Przemyślu, którego nie chcieli ujawniać ani endecja, ani socjaliści, żona Janina Stobniak-Smogorzewska przekazała do Archiwum Akt Nowych w Warszawie.
Jan Nowak
Źródła:
- Maciej Kledzik, emerytowany profesor historii, tygodnik TVP
- Leszek Konarski, Tygodnik Przegląd