Wśród moich kolegów byli tacy, których ojcowie wyrwali się z obozów pracy, trafili do armii Andersa i po zakończeniu wojny zaczęli szukać rodzin. Również moja Mama zaczęła poszukiwać ojca przez Polski Czerwony Krzyż i inne powołane w tym celu instytucje, jednak szybko władza ludowa wybiła jej to z głowy. Nasz dom odwiedzili panowie w płaszczach i zapowiedzieli, że jeśli nie zaprzestanie poszukiwań „rodzina ponownie zostanie zesłana tam, skąd niedawno wróciła”.
W lutym 1947 roku przyszła wiadomość na adres brata Ojca w Kolbuszowej Dolnej 160. List był złożony w trójkąt – znany mi sposób przesyłania korespondencji w CCCP. Anonimowy nadawca informuje w nim, że por. Stanisław Biesiadecki znajduje się w obozie w Stalinogorsku Nr 2.
W dokumentach Ośrodka „Karta” sygnatura IV/W186/7/185[55/1-4 jest napisane, że Biesiadecki Stanisław s. Piotra ur. 1898 został zamordowany na Ukrainie w 1940 roku. Niezrozumiałe jest dla mnie – skąd w takim razie wziął się ślad stalinogorski z 1947 roku (7 lat po zamordowaniu?).
Po 1956 roku Mama wznowiła poszukiwania, jednak bezskutecznie.
Po śmierci Mamy w 1978 roku ja zacząłem szukać śladów Ojca, najczęściej poprzez korespondencję i lekturę biuletynów wydawanych w drugim obiegu. Po przemianach ustrojowych wysłałem pismo do Rosyjskiego Czerwonego Krzyża i Półksiężyca. Oto Odpowiedź:
Po obejrzeniu tego pisma doszedłem do wniosku, że przez ponad rok Sowieci zastanawiali się, co z nami zrobić: czy wymordować, czy pozwolić żyć. Zesłali nas w 1940 roku, a w piśmie potwierdzają, że przebywaliśmy tam od 1941 roku.
Przełom roku 1989, a w szczególności powstanie Związku Sybiraków, pozwolił na ponowne zajęcie się sprawą i kontynuowanie poszukiwań. W tym celu próbowałem uzyskać informacje z Ambasady RP w Moskwie, jednak ponownie bez rezultatu.
Dzięki Związkowi Sybiraków zdałem sobie sprawę ilu ludzi jest w podobnej sytuacji jak moja. Nawiązałem kontakt z wieloma ludźmi, którzy starali się pomóc w poszukiwaniach, lecz niestety bezskutecznie. Wielokrotnie sam informowałem innych ludzi o losach ich bliskich.
Mam nadzieję, że moje dzieci i wnuki będą miały w przyszłości możliwość zbadania losów mojego ojca i postawienia symbolicznego znicza na jego mogile.
Giżycko, luty 2002 rok
Od autorki pracy:
Na wspomnienia Józefa Biesiadeckiego z Sybiru trafiłam nieprzypadkowo. Historię te przekazał mi ojczym, który te luźne fragmenty wspomnień spisał w jednym miejscu. Przekaz ten nigdy nie doczekał się korekty, w związku z tym postanowiłam wziąć ją w swoje ręce i przygotować do obecnej formy. Poznałam już wiele historii z okresu wojny i okupacji, lecz każda z nich była opowiedziana z perspektywy osoby dorosłej. Natomiast ta urzekła mnie tym, że jest opowiadana z punktu widzenia dziecka w wieku 3-9 lat.
Józef Biesiadecki zmarł w 2007 roku, kilka miesięcy przed śmiercią otrzymał sygnowany przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyż Zesłańców Sybiru. Do dzisiaj trwają poszukiwania miejsca pochówku ppor. Stanisława Biesiadeckiego, kontynuuje je syn Józefa – Konrad.
Julia Pisowłocka
Klasa 8b, Szkoła Podstawowa nr 2 im. Chwały Oręża Polskiego w Giżycku
Od redakcji:
Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie przeprowadziło 20. edycję konkursu pod hasłem Losy nasze…”, adresowanego do wszystkich mieszkańców północnej i wschodniej Polski oraz terenów przygranicznych krajów sąsiadujących. Przedmiotem konkursu są:
• fotografie,
• listy,
• dokumenty osobiste,
• pamiętniki,
• wspomnienia.
W dniu 22 października 2018 r. jury w składzie:
– Krystyna Jarosz, kustosz w Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie,
– dr Jerzy Marek Łapo, kustosz w Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie,
rozstrzygnęło XX edycję konkursu „Losy nasze…” i przyjęło 37 prac odpowiadających zasadom regulaminu konkursu. Nadesłano opracowania z Polski, Niemiec, obwodu kaliningradzkiego Federacji Rosyjskiej i Kanady. Materiały świadczą o pielęgnowaniu tradycji, są dowodem dumy z przeszłości dalekiej i bliskiej.
W kategorii „Wspomnienia ” nagrodę przyznano pani Julii Pisowłockiej z Giżycka pracę pt. „Wspomnienia Józefa Biesiadeckiego z nieludzkiej ziemi Sybiru. Lata 1940-1946 (Kazachstan-Ukraina-Polska)”, Giżycko 2018.
* Polacy od dwóch stuleci zasiedlali przymusowo Kazachstan w ramach kilku fal masowych deportacji:
- pierwsza z nich przypadła na koniec XVIII wieku – byli to konfederaci barscy,
- druga w XIX wieku w latach 30., tj. po powstaniu listopadowym,
- trzecia, w latach 40., po wykryciu spisków niepodległościowych,
- czwarta, w latach 60., po powstaniu styczniowym,
- piąta, w ostatnich latach XIX wieku i na początku XX w. – uczestnicy ruchów rewolucyjnych,
- szósta, w latach 30. (wiosną 1936 r.) w wyniku likwidacji tzw. skutków eksperymentu narodowościowego, deportowani głównie z Ukrainy i Białorusi,
- siódma, w latach 40., po zajęciu przez Armię Czerwoną wschodnich terenów Polski.
Do początku XX wieku na zesłanie do Kazachstanu trafiali głównie młodzi ludzie jako żołnierze odbywający tam służbę, przy czym znaczna ich część znalazła się w wojsku karnie. Znaczną część zesłańców stanowili przedstawiciele inteligencji, w tym studenci i absolwenci uczelni, którzy włączyli się w rozwój życia gospodarczo-społecznego tych ziem, zaznaczając swoją aktywność jako pionierzy badań w wielu dziedzinach nauki.
W latach 30. XX w. na wygnaniu do Kazachstanu znalazły się całe polskie rodziny z kresów zachodnich Związku Radzieckiego. Polaków deportowano głównie do północnej części Kazachstanu. Wywieziono nie mniej niż 250 tys. osób. Zimę przetrwało nie więcej niż 100 tysięcy. W latach 40. deportowano osoby i rodziny z obszarów nadgranicznych; w pierwszej fazie na początku lat 40. – po włączeniu ziem należących przed II wojną światową do Polski, i w drugiej fazie – po zakończeniu działań wojennych i ustanowieniu granic państwowych.
Nawet po wojnie, władza sowiecka nie zaprzestała represji wobec własnych obywateli. Aresztowania i wywózki trwały aż do śmierci Stalina. Ich ofiarami byli nie tylko konfidenci nazistów. W głąb Związku Radzieckiego zostało deportowanych, albo trafiło na długie lata do więzień wiele niewinnych osób.
Po zakończeniu wojny, wielu z tych, którzy walczyli w polskim wojsku wróciło do swoich domów, które znalazły się w granicach sowieckiej Białorusi, zostali uznani za uczestników II wojny światowej. Z całej tzw. Zachodniej Białorusi i Ukrainy deportowane zostały rodziny weteranów polskiej Armii Andersa, która walczyła po stronie aliantów i brała udział w krwawym szturmie na klasztor Monte Cassino we Włoszech.
W ciągu jednej nocy – 1 kwietnia, 4 520 byłych „andersowców” zostało aresztowanych, ich własność skonfiskowano, a rodziny wywieziono do Kazachstanu i na Syberię.