Redakcja Deb-Wyb. Sekcja Pióropałkarzy
Jest zlecenie, trzeba pisać
Soszka pełen energii, z wypiekami na twarzy, bardzo szybko pisał na komputerze.
– No Soszka, ale dajesz! Masz dobry temat? – Kursik kiwał głową pełen uznania.
– Nie przeszkadzaj, mam zlecenie do Deb-ki – Soszka rzucił nie przerywając pisania.
Kursik na chwilę zostawił Soszkę w spokoju, ale długo nie wytrzymał, stanął za Soszką i zaczął czytać to, co ten pisał na ekranie komputera.
– Aaa, to, o tym. Dużo tego, pół miasta przesłuchałeś? Chce Ci się jeszcze tym bawić? – po chwili Kursik mruknął nieco zniechęconym głosem.
Przez kilka minut Soszka nie zwracał uwagi na Kursika. Pisał, pisał, pisał. Wreszcie przerwał, wstał i zaczął sobie robić herbatę.
– Soszka, kogo to dzisiaj jeszcze interesuje? – Kursik wykorzystał okazję i ponownie zaczepił Soszkę.
– Jak to kogo? Wszystkich! – Soszka zareagował nerwowo.
– Wszystkich? Kto czterdzieści lat temu więcej ulotek nosił? Garstka z tej dawnej Jedności została, a Ty ich teraz rozprowadzasz – ten większy, a ten mniejszy był działacz. Daj spokój, uszanuj te siwe głowy. I tak już tylko na pogrzebach się spotykają – Kursik tłumaczył spokojnym tonem.
– Dla prawdy, dla prawdy! – Soszka powiedział twardo.
– He, dla prawdy?! Sam powiedziałeś, że masz zlecenie, nawet wiem od kogo. – Kursik wpadł w szyderczy ton. – Rano dzwoniła, głośno z nią rozmawiałeś.
– Ona walczy o ludzi – Soszka odpowiedział trochę zmieszany.
– Tak, walczy. Najlepiej jej wychodzi ta walka w studiu telewizyjnym. Soszka, ona o swoje walczy. Teraz Rzecznikiem Praw Ludzkich chce zostać. Ty nie słyszałeś? Wszystkie sprawy co Procastemu i Winnej pozakładała, to przegrała. Procasty grube odszkodowanie wziął od państwa. A może o tych mieszkaniach od zadłużonych, co córce darowała nie słyszałeś? – Kursik ciągnął swoje.
– Ale Winna nie działała w Jedności i to udowodnię – Soszka nie ciągnął tematu.
– A widzisz! O to chodzi. Trzeba Winną w Deb-ce sponiewierać, bo co? Złe wspomnienia u Jaśnie Pani wywołuje? – Kursik śmiał się już głośno.
– Weterani z Jedności też są wściekli na Winną – Soszka nie ustępował.
– Wściekli? Na co, że się jako Jednościowa podpisała na liście przeciw Czerwonym Piorunom. Tak ich to ruszyło?! Skoro tacy stróże prawdy i wartości to czemu sami listu do Piorunów nie napisali? – Kursik dalej szydził z Soszki.
– A co ja mam się zastanawiać. Było zlecenie to realizuję. Jaśnie Pani na Winną patrzeć nie może i koniec dyskusji. Mam pisać i tyle – Soszka rozłożył ręce.
– Soszka tyle razy Ci powtarzam to my w Wyb-ce takie numery robimy, żeby całe to Jednościowe i Naszościowe towarzystwo do końca skłócić. Tych z Jedności i tak już tylko garstka została, ale dla zasady to robimy. Wyb-ka od tego jest, ale twoja Deb-ka to chyba powinna ich zbierać do kupy, a nie rozwalać?
– Ja się polityką nie zajmuję, chyba że kogoś nie lubię, albo mam zlecenie -podsumował Soszka.
– I dlatego już tylko podpierdalacze z Tobą rozmawiają, a reszta Cię olewa. Oj Soszka, gigancie – Kursik machnął ręką.
Do pokoju wkroczył Wydawca
– Jest temat? – zapytał od progu.
– Soszka dzisiaj Jednościowców rozwala – szybko wypalił Kursik.
– A to dobre, ja też mam ich dość. Chociaż, niby w swoich się nie wali, ale czasem…
Wydawca zawiesił głos, stanął na środku pokoju podniósł ręce w pozie dyrygenta, który rozpoczyna wykonanie utworu przez orkiestrę.
– Ale… – powtórzył. Kursik i Soszka zerwali się z miejsc i krzyknęli jednym głosem – Wolność słowa najważniejsza!
Kotek Mruczek
(przeciągnął się leniwie na parapecie redakcyjnego okna)