Uroczysta premiera filmu jest wielką rzadkością w Olsztynie. Tym bardziej trzeba docenić wysiłek twórców “Ataku na region”. Film to fabularyzowany dokument opowiadający o wydarzeniach nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, które rozegrały się w siedzibie Zarządu Regionu NSZZ “Solidarność”.
“Opinie” o produkcji obrazu pisały już miesiąc temu. Wówczas trwały jeszcze zdjęcia do filmu, a surowy materiał dopiero czekał na post produkcję. We wtorek 13 grudnia “Atak na region” został zaprezentowany uczestnikom upamiętnienia 41. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Na tę okazję aula w Warmińsko-Mazurskim Urzędzie Wojewódzkim zamieniła się w salę kinową. Większość z widzów była emocjonalnie związana z grudniowymi wydarzeniami sprzed 41 lat.
Nie zabrakło ścianki, na której można było zrobić sobie zdjęcie z aktorami, a nawet reżyserem i scenarzystą dokumentu. Sama uroczystość przypominała swoim rozmachem to, co dzieje się podczas festiwali filmowych. Zadbała o to koordynator projektu Bożena Ulewicz.
Narastające emocje. Wywiady przed telewizyjnymi kamerami. Uroczysta atmosfera. To wszystko spowodowało, że napięcie panujące na sali w chwili rozpoczęcia projekcji dokumentu osiągnęło zenit.
Jak powstawał film
Biuro „Solidarności” w 1981 roku mieściło się na trzecim piętrze wieżowca przy ulicy Dąbrowszczaków 39 w Olsztynie. Działacze związkowi mieli tu swoje dyżury. Według ich wspomnień lokal ”regionu związku” był miejscem tętniącym życiem. I właśnie w tej historycznej scenerii przez ostatnie miesiące powstawał paradokument filmowy Macieja Mydlaka i Zenona Złakowskiego, a dawne biuro zarządu regionu NSZZ „Solidarność” zamieniło się w plan filmowy „Ataku na region”.
Przy pierwszym klapsie, wykonanym przez wojewodę warmińsko-mazurskiego Artura Chojeckiego, byli obecni działacze związkowi sprzed lat. W tym przewodniczący Zarządu Regionu Warmińsko-mazurskiego NSZZ „Solidarność” Józef Dziki, który przed wprowadzeniem stanu wojennego działał w komisji zakładowej w ostródzkich Morlinach.
Na potrzeby ekipy filmowej do pomieszczeń przy Dąbrowszczaków 39 na czas pracy ekipy filmowej wróciły tak dawno niewidziane w biurach „gadżety”, jak stary aparat telefoniczny, telefaks czy maszyny do pisania. Na ścianach zawisły popularne na początku lat 80. plakaty. Aktorzy zasiedli przy biurkach charakterystycznych dla schyłkowego Gierka. Zadbano również o dobór abażurów do lamp, aktualnych dla danego dnia gazet, a nawet palonych przed wprowadzeniem stanu wojennego marek papierosów. Wszystko, żeby jak najwierniej oddać atmosferę tamtego dnia.
Największym kłopotem producentów był brak śniegu, a kluczowe sceny wymagały zimowej aury i były jedynymi kręconymi poza pomieszczeniami biura związku. Tu jednak z pomocą przyszła Siła Wyższa i w ostatniej chwili, kiedy rozważano już zamówienie armatki śnieżnej, spadł upragniony śnieg.
Stało się
„Atak na region”, to adaptacja powieści Zenona Złakowskiego „Stało się”. Jej fragmenty posłużyły do stworzenia scenariusza, którego autorem jest on sam. Zenon Złakowski jest autorem licznych książek dokumentujących zarówno postaci, jak wydarzenia z okresu „Solidarności”. Zarówno w okresie poprzedzającym stan wojenny, jak w okresie działalności podziemnej związku. Sam w latach 80. działał w NSZZ „Solidarność”. W 1981 roku był członkiem komisji zakładowej w Radio Olsztyn. Po „okrągłym stole” został posłem na Sejmu.
Autor scenariusza i reżyser „Ataku na region” współpracowali ze sobą już wcześniej. Rok temu spotkali się przy produkcji widowiska „Mnie się jakoś udało z honorem”. Tu autorem scenariusza opartego na wspomnieniach Antoniego Jutrzenki-Trzebiatowskiego był również Zenon Złakowski. Maciej Mydlak jako aktor Teatru Jaracza wcielił się w postać Jutrzenki-Trzebiatowskiego.
Również rok temu ukazały się książka Zenona Złakowskiego „Mój stan wojenny”. Zawiera ona fakty historyczne i własne wspomnienia dotyczące działalności olsztyńskiej opozycji. Autor umieścił w niej rysunki nieżyjącego już olsztyńskiego karykaturzysty Aleksandra Wołosa oraz dowcipy z tego okresu.
W dokumencie, który trwa 40 minut, zagrało sześć postaci, w które wcielili się przede wszystkim aktorzy z Teatru im. Stefana Jaracza i Teatru Lalek w Olsztynie. Tytułową Helenę (której pierwowzorem jest Irena Telesz) zagrała Jagna Polakowska, Lucynę — Alicja Parczewska, Basię — Agnieszka Harasimowicz, Michała — Paweł Parczewski, Ludwika — Maciek Mydlak, Leszka — Radosław Jamroż, Wojtka — Marcin Młynarczyk, Esbeka — Adam Hajduczenia, Kruszyńskiego — Marcin Kiszluk, Oficera MO — Mirosław Sochacki. Autorem zdjęć jest Mateusz Złakowski. Za światła odpowiadał Melchior Płotek. Za dźwięk Paweł Aksiuto, a twórcą muzyki jest Łukasz Złakowski.
Recenzja
Patronat nad premierą filmu miały i Tygodnik Solidarność i TVP, ale także Gazeta Olsztyńska. I samo wydarzenie trzeba uznać za udane. Widownia film nagrodziła oklaskami. Budżet produkcji był bardzo skromny, bo wyniósł zaledwie 26 tysięcy złotych dofinansowania z rządowego programu “Niepodległa”.
Najmocniejszą stroną filmu była bez dwóch zdań muzyka i brawurowo zagrana rola oficera MO. Zagrał ją jedyny amator ze składu pojawiającego się na planie filmowym — znany olsztyński dziennikarz radiowy Mirosław Sochacki. To jak grał było zarówno autentyczne i bardzo mocne. Sochacki pokazał talent, który może być zauważony przez producentów profesjonalnych filmów. I nikogo nie powinno dziwić, jeśli “Atak na region” rozpocznie jego zupełnie nową karierę.
Film starał się możliwie szczegółowo oddać wydarzenia nocy z 12 na 13 grudnia. Przy jego oglądaniu można mieć skojarzenia zarówno z Tarantino, Hitchcockiem, jak i inscenizacjami “Wesela” Wyspiańskiego. Pierwsze sceny budują psychodeliczne napięcie. Postać śledzonej Heleny, idącej nocą z Teatru do biur Zarządu Regionu oddaje podsycaną przez SB psychozę.
Trudno jednak nie zauważyć pewnego rodzaju skostnienia w języku, którym posługują się aktorzy na planie tak bardzo oczekiwanego filmu. I to jest jedna ze słabszych stron produkcji, na którą w rozmowach po premierze zwracało uwagę wiele osób. Aktorzy nie posługują się ówczesnym slangiem, z namaszczeniem wypowiadają pełne nazwy własne różnych instytucji.
Niski budżet filmu jest też bardzo widoczny w statycznych ujęciach. Niektórzy będą kojarzyć je właśnie z kinem Tarantino, inni mogą uznać za dłużyzny. Czasem daje o sobie znać teatralna maniera aktorów. To przerysowanie, które nie zawsze pasuje do planu filmowego.
Również dbałość o szczegóły okazała się mniejsza niż zapowiadano. Owszem, na ścianach są plakaty i zdjęcia z czasów poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego, ale odtwórcy ról grają w jeansach, albo spodniach typu rurki, których raczej nie można było spotkać na początku lat 80.
Film, w oczywisty sposób, jest przeznaczony dla widza wprowadzonego w temat. To paradokument filmowy. Nie ma jednak szerszego wprowadzenia w sferę okoliczności historycznych prezentowanych wydarzeń. Nie załatwiają tego plansze na końcu filmu. I dlatego można mieć poważną obawę, że trafiając do szerszej dystrybucji, np. do szkół, będzie zwyczajnie niezrozumiały.
Można też żałować, że producenci filmu nie zdecydowali się na pokazanie, choćby w formie rozmów będących swoistą erratą do fabularnej części obrazu, rozmów z żyjącymi przecież uczestnikami pokazywanych wydarzeń. W ten sposób utracona została szansa na zwiększenie wartości dokumentalnej filmu.
Trudno jednak mieć duże wymagania do projektu, którego budżet musiał zamknąć się w wymienianej już kwocie 26 tysięcy złotych. Przy takim budżecie jest majstersztykiem na swoją miarę.
Dyskusja po filmie
Dopiero z dyskusji po premierowej projekcji “Ataku na region” widzom przybliżono historyczne okoliczności grudniowych wydarzeń 1981 roku. Nie obyło się również bez wzruszeń. Szczególnie kiedy na scenę wchodzili uczestnicy wydarzeń w olsztyńskim biurze Zarządu Regionu w grudniu 1981 roku.
Dla przypomnienia. 41 lat temu władze komunistyczne przeprowadziły akcję pod kryptonimem „Jodła”. Była to najważniejsza operacja stanu wojennego. Jej celem było internowanie działaczy NSZZ „Solidarność” i innych niezależnych organizacji dążących do odzyskania przez Polskę wolności. Już pierwszej nocy internowano 3173 osoby. W tym zdecydowaną większość członków Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Wolności pozbawiono nie tylko przywódców i doradców NSZZ „Solidarność”, ale także działaczy innych niezależnych organizacji społeczno-politycznych, np. Niezależnego Zrzeszenia Studentów, NSZZ Rolników Indywidualnych czy Konfederacji Polski Niepodległej.
Aresztowania zaczęły się jeszcze przed północą. Jednostki MSW, składające się z grup specjalnych, oddziałów ZOMO, jednostek antyterrorystycznych, funkcjonariuszy SB i oddziałów Jednostek Nadwiślańskich ze wsparciem wojska „rozbijały” siedziby „Solidarności” i zabierały ludzi z domów. Do miast wjechały czołgi i wozy bojowe.
Wielu z zatrzymanych w Olsztynie trafiło do więzień w Iławie i Kwidzynie. W tym ostatnim doszło do rozruchów nazwanych „krwawą sobotą”, po której niektórzy z opozycjonistów do tej pory inwalidami. W sumie jednej nocy w samym regionie olsztyńskim zatrzymano 250 osób.
Jednak warto
“Atak na region” mimo swoich niedociągnięć jest udanym projektem, który powstał w ekspresowym tempie. Jest też dowodem na zapotrzebowanie na lokalne dokumenty filmowe przedstawiające ważne wydarzenia historyczne.
I to jest trend, który budzi nadzieję. Patriotyzm wyrasta z wiedzy o historii. Pozostaje liczyć na kontynuację mecenatu państwa przy podobnych produkcjach. A te, jak widać po premierze “Ataku na region”, są też okazją do odkrywania talentów aktorskich, jak ten Mirosława Sochackiego
Marek Adam