Redakcja Deb – Wyb. Sekcja Piópałkarzy
Hołd pruskiego niewolnika
Telefony Kursika i Soszki zadzwoniły niemal równocześnie.
– Co jest? Co…Podziękował?! – Kursik zbladł.
– Nie mów, jaja sobie robisz!! – Soszka jęknął i obaj jednocześnie zaczęli szybkie poszukiwania w Internecie.
– Nie, nie… to niemożliwe: „Chcę podziękować Jarosławowi Kaczyńskiemu…”. Soszka to już nie jest zdrada to koniec… – Kursik krzyczał wściekły.
– Tak się upodlić, miał już wszystko na widelcu. Wreszcie ktoś twardo i ostro z nimi gadał. Jeszcze wczoraj krzyczał, im prosto w twarz, w TVN-ie- Nie jestem niewolnikiem Naszości – ile lat na to czekaliśmy! A dzisiaj na kolana pada, cała Polska z niego kpi. I to od nas, nasz podopieczny. Wszystko zmarnował. Nie… nie … nie wierzę w to co widzę – głos drżał Soszce ze wściekłości.
– Szczęście było tak blisko: Naszość bezradna, Zjednoczeni rozwaleni, Totalsi triumfują. Wreszcie mogło być tak jak dawniej. Przecież Grzywa dobrze wiedział o co chodzi. Tak dobrze szło. Stałby się sztandarem walki z naszościową dyktaturą – Wściekłość Kursika jeszcze wzrosła.
– Wczoraj taki hardy, gotowy na wszystko, wywiad za wywiadem dawał. Mówił, że udział w wyborach grozi śmiercią. Dzisiaj przeprasza i dziękuje Prezesowi? Po co to robi? Myśli, że Prezes uwierzy w jego skruchę? Przecież On takich śliskich gości nie cierpi – niedowierzał Kursik.
– Może dla Grzywy za dużo emocji? Nie wytrzymał nerwowo, tak się w ostatnich dniach nakręcił – Soszka powoli uspokajał się.
– Soszka, przestań, zaczynasz go usprawiedliwiać, wczoraj stał na czele buntu, Prezes nie był godny żeby mu rękę podać. Wielkie nadzieje w totalsach rozbudzał. A dzisiaj rozpacz. O zobacz, zobacz i jeszcze Prezesa po stopach całuje – nie odpuszczał Kursik.
– Nie, to jakaś paranoja!! Macierzysty to chociaż schował się i siedzi cicho – Kursika dalej nosiło – Soszka daj spokój!
– Kursik, serce masz wielkie, ale rozumu mało. Pomyśl chwilę: Żurawina z ferajną niby, że Prezesowi trochę ustąpili, Zjednoczeni niby dalej są razem, ale spokojnie. Myślisz, że taka zgoda długo potrwa? On ma przewrót we krwi.
– No może masz rację – Kursik powoli uspokajał się – Pamiętasz jak Żurawina jeszcze na POntonie pływał, ciągle wszystkich pouczał i wybrzydzał. Chwalił się, że trzydziestu ludzi na twardo go popiera i w ogień za nim pójdą. W końcu się go pozbyli i dwóch za nim poszło i mówili, że na POntonie odetchnęli.
– Zobaczysz! Jeszcze Nasi poczują kogo na pokład wzięli – cierpliwie tłumaczył Soszka.
– Wiem, wiem chyba poniosło mnie… Ale kiedy widzę, jak Grzywa w jeden dzień z przywódcy buntu i bohatera w niewolnika się zmienia, na kolan pada, to wybacz – Kursik podniósł do góry dłonie.
– Tak blisko było, blisko, Naszość już czyściła szafy w gabinetach – Wydawca krzyczał od progu – Mało, że Żurawina ustąpił, to jeszcze ten Grzywa tak wszystkich nadzieje zwiódł. Miał jaja pokazać, a na końcu hołd Prezesowi dobrowolnie złożył. A już chciałem zacząć zbierać na pomnik dla niego.
– Szefie o tym mówimy, ciężko to wszystko zrozumieć i jakoś to ludziom wytłumaczyć. Za dużo zwrotów akcji, ale będziemy próbować – w głosie Soszki lekka rezygnacja wymieszała się nutą refleksji.
– Znacie historię, ile razy nasz lud pruski przeciw Krzyżkom głowę podnosił? Padał na kolana, ale wstawał i walczył dalej. My to mamy w genach. Tak i teraz będzie, Grzywa jeszcze siły odzyska. Redaktory, do roboty! Wolność słowa najważniejsza! – Wydawca potrafił zagrzać do walki.
Kotek Mruczek
(przeciągnął się leniwie na parapecie redakcyjnego okna)