Redakcja Deb- Wyb. Sekcja Pióropałkarzy
Zróbmy losowanie…
– Jednak chyba jakoś te wybory zrobią – Kursik stukał długopisem o blat biurka.
– Zrobią, nie zrobią, zobaczymy. Jeszcze daleka droga. W Izbie niby gładko poszło, ale w Wyższej wiadomo Miejski rządzi to swoją robotę zrobi i ile będzie mógł przetrzyma. A wtedy Żurawina, ma czas na działanie. Po kandydatach pokolęduje, kompromisu poszuka, wszystkich wkurzy i znowu wypuści Macierzystego i Grzywę, żeby bronili Polek i Polaków przez zbrodniczym i śmiercionośnym głosowaniem – Soszka powoli analizował sytuację.
– Oj, dobrze byłoby, gdyby Grzywa wrócił do gry. Przecież Prezesa przeprosił, pokłonił się. Wszyscy go obśmiali, a on wstaje z kolan, wraca na scenę i krzyczy: zabraniam, nie pozwalam, nikczemnicy opanujcie się. Na śmierć rodaków wysyłacie. Soszka, co to byłaby za scena – Kursik przymknął oczy rozmarzony.
– Też coś czuję, że Żurawina tylko na chwilę przycichł. Jeszcze… – Soszka zwrócił się w kierunku ekranu komputera.
– Kpina!! Ale wymyślili. Sąd Wysoki stwierdził, że wybory nie odbyły się, bo się nie odbyły. Przecież to głupota. Skoro się nie odbyły to jak mogły się odbyć. Kompletna kompromitacja!
– Demokracja w najczystszej postaci, Demokracja! – Wydawca, krzyczał do Kursika i Soszki. Zawsze pełen energii, ale tym razem był blady jak pergamin i wyglądał na chudszego niż zwykle.
Redaktorzy ucichli, zgarbili się przy swoich biurkach, czekali co dalej powie Wydawca.
– I co i znowu ten Duduś wygra, albo i nie wygra tylko na końcu Prezydentem zostanie. Jedna wielka kpina! – Wydawca dalej kipiał złością.
– Jak to Duduś nie wygra, a Prezydentem zostanie? – Kursik wyprostował się zdziwiony.
– Co, nie widzicie tego, przecież ta demokracja, wybory, głosownie to jedna wielka ściema. Tyle razy już wam to mówiłem – szybko odbił Wydawca.
– Tak wiemy, Szef raz próbował, nie wybrali, to uraz pozostał – Kursik palnął cicho, choć bezmyślnie.
– Kursik, zamknij się! – warknął Soszka – Przecież wiesz: Szef demokracji nie lubi z powodów zasadniczych, ideowych. Wiele książek o tym przeczytał i ma prawo na tych głąbów co głosują patrzeć z góry.
– Ale ja czytałem, że jednak trzeba głosować – tym razem Kursi się postawił.
– Kursik zmień lektury, i koniec, rozumiesz koniec! – Soszka też już nie żartował
– Uspokójcie się redaktory – Wydawca prawie krzyknął – Mam dość tej obłudy, oszustów, ściemniania, partyjniactwa, politykierów, demokracji i wyborów.
– To jak my tego Prezydenta wybie…. – Kursik nie dokończył zdania.
– Losowanie zrobimy. Tak jak w starożytnej Grecji, tam każdy był naprawdę równy. Niech ślepy los rozstrzygnie kto ma rządzić, gorzej niż teraz już nie będzie. Jeszcze raz wam powiem! Koniec koteriom, partyjkom, samozwańcom, tej łże-demokracji – Wydawca zamienił się w pełnego wizjonerskiego uniesienia Trybuna – Władza pochodząca z losowania to powrót do korzeni.
– A losować to będziemy wśród tych co chcą rządzić, czy ze wszystkich? – Kursik nie uszanował powagi chwili.
– Kursik, ucisz się! – syknął Soszka.
– Bo gdyby tak losowanie w redakcji zrobić kto ma rządzić, to ja się zgłaszam – pewnym głosem oświadczył Kursik.
– Ty naprawdę głąbem jesteś, Kursik – Wydawca popatrzył na niego z politowaniem – Mnie by przecież wylosowali.
Kotek Mruczek
(przeciągnął się leniwie na parapecie redakcyjnego okna)