Sekcja Pióropałkarzy: Mam hiciora!!!
Redakcja Deb-Wyb. Dzwoni telefon redaktora Kursika, ten patrzy na ekran, ale nie odbiera.
– Odbierz wreszcie Kursik, zaraz się rozłączy, potrzeba materiału – ponagla Soszka.
– Odbiorę jak zadzwoni za drugim razem, niech nie myśli, że tu na niego czekamy. Mamy innych kabli, nie on jeden tu się dobija – twardo rzucił Kursik.
Po chwili telefon Kursika dzwoni ponownie.
– No widzisz Soszka, nie może wytrzymać, musi wylać swoje żale – z litościwym uśmiechem wycedził Kursik.
Odebrał na głośnomówiącym. Z telefonu było słychać zdenerwowany głos Biznesmena.
– Ale wczoraj im dałem, szybko się nie pozbierają , wszystko się rozpadnie, rozwiążą ich, zaraz będziemy rządzić – wyrzucał z siebie Biznesmen.
– A konkretnie to co im powiedziałeś? – przystopował go lekko Kursik.
– Że to JA, jak było najtrudniej, całą tą Naszość ciągnąłem. Nawet gazetę Sprawiedliwość wydawałem. A dzisiaj co? Nikt mnie nie słucha, nie idą za mną. Powiedziałem, że trzeba gazetę wznowić bo jest bardzo potrzebna.
– I co oni na to? – zaciekawił się Kursik
– Hutnik powiedział, że jak najbardziej trzeba. Więc, jeżeli chcę to niech się tym zajmę – w głosie Biznesmena słychać było gasnącą energię.
– Przecież to Kowal powinien się tym zająć! – szybko dodał.
– No dobra, wiadomo, że bez Kowala nic nie zrobicie, ale jaka reakcja? był dym? Hutnik się wkurzył? -pytał Kursik.
– Dopiero jak powiedziałem, że powinniśmy iść do sędziów i przekonywać ich, żeby się zreformowali sami – ciągnął Biznesmen.
– Co? – Kursikowi szczeka opadła. Soszka skręcał się ze śmiechu, ale nie mógł ujawnić, że wszystko słyszał.
– No tak. To trzeba zorganizować debatę, zaprosić sędziów, prokuratorów, profesorów z Uniwersytetu i powiedzieć, że przecież wszyscy chcą dobrze i trzeba się dogadać – Biznesmen ponownie się rozkręcał.
– I co? – powtórzył Kursik – przekonałeś ich?
– Oni nic nie rozumieją, przecież jest tyle argumentów. Ten Hutnik powiedział, że sędziowie mają nas gdzieś i przy okazji tych debat rząd błotem obrzucą, jeżeli w ogóle przyjdą. A już na pewno o Szybkie Sądy zrobią zadymę. Jak oni nic nie rozumieją, trzeba ich zmienić , zmienić…– biznesmen był mocno poirytowany.
– No, no już coś mamy – pomyślał Soszka, po czym machnął ręką do Kursika, żeby już kończył rozmowę.
– A na czym stanęło w końcu? – dalej ciągnął Kursik.
– Na niczym. Nikt nie podjął tematu, tylko na korytarzu Strażnik i Belmondo powiedzieli, że dobrze im nagadałem i trzeba ich zmienić, bo się nie nadają. Potem jeszcze Grzywa zadzwonił, to powiedziałem mu jak było i pochwalił, że dobrą robotę robię.
Soszka machał rękami: kończ, kończ, kończ, wystarczy! Prawie tupał: mamy temat!
– Dzięki, muszę kończyć, zadzwonię wieczorem – wreszcie posłuchał go Kursik.
– Mamy, mamy… Konflikt w olsztyńskiej Naszości! Wszystko się rozpada! Działacze domagają się zmian. Sam Lider musi wkroczyć. Kowal i Hutnik do wymiany – zadowolony z siebie wyrecytował Soszka.
– Mistrzu mój – z podziwem w głosie jęknął Kursik – z byle gówienka temat zrobisz. W Naszości piany dostaną. Niech Kowal z Hutnikiem nie myślą, że my im odpuścimy zanim przed nami – wolną prasą – nie uklękną.
– Kursik, uruchamiamy procedurę A 1. Ty zaczynasz, a za trzy godziny ja ruszę. No i oczywiście w sieci w komentarzach musi być burza. Spróbuj to do Warszawy sprzedać, może kupią, lubią takie historie. I do Grzywy nie zapomnij zadzwonić!
Soszka, łasy na pochwały, przymknął oczy i rozmarzył się:
– Debata o sądach: dobre, dobre. Wydawca już układał w głowie plan. Weźmiemy sędziów, paru gości z uniwerku, adwokaci przyjdą i Szybkie Sądy i Naszyści dostaną tak jak na to zasługują. Wolność słowa najważniejsza.