„…Jakkolwiek przykłady operowania „dialektycznym montażem” w twórczości Adamasa można by mnożyć, chciałbym na koniec zatrzymać się jeszcze przy dwóch tylko pracach, które proponowały krytyczną rewizję innego artystycznego projektu ustanowienia
zgodnej wspólnoty, a jednocześnie skrycia w tym przedsięwzięciu – i to z premedytacją – jej podziału.
Odnosiły się one do słynnej Tęczy Julity Wójcik, transponującej sześciokolorowy symbol ruchu LGBT w formę zwykłego tęczowego łuku, która utworzona została z kwiatów; inaczej rzecz ujmując, instalacja ta sprowadzała naturalny zarys tęczy na niebie, poprzez sztuczne kwiaty, do zestawu barw flagi mniejszości seksualnych. Tak czy owak, chodziło w niej o utożsamienie flagowych barw „tęczowej” lewicy jako siły politycznej z wytworem samej natury, znakiem w sposób oczywisty niepolitycznym, niekontrowersyjnym, neutralnym i uniwersalnym, a przy tym niosącym jednoznacznie pozytywne konotacje przymierza i pojednania w ramach symboliki biblijnej – takim, wobec którego sprzeciw wydawałby się absurdem.
Przeniesiona sprzed siedziby Parlamentu Europejskiego w Brukseli na warszawski Plac Zbawiciela, Tęcza zdominowała tę przestrzeń i jednocześnie rekonfigurowała jej pole semantyczne określone nazwą i obecnością kościoła pod takim samym wezwaniem. Niczym koń trojański, pod pozorem znaku naturalnego i zarazem symbolu pozytywnie wpisanego w chrześcijaństwo, przemycała afirmację ruchu LGBT, który otwarcie przeciwstawiał się nauczaniu Kościoła katolickiego w sprawach seksualności – również odwołującemu się do kryterium natury.
Usytuowanie Tęczy na Placu Zbawiciela podkreślało zatem jej wydźwięk konfrontacyjny w stosunku do katolicyzmu, nie tyle ukryty za zabiegiem „naturalizacji” i neutralizacji faktycznej kontrowersyjności polityki spod znaku gender, co w istocie przez ów zabieg wzmożony.
Kiedy jednak przyszło artystce ustosunkować się do sprzeciwu, jaki z tych względów budziła jej praca – wyrażającego się w skrajnych formach chuligańskimi aktami podpalenia – artystka potwierdzała tylko dwuznaczność swojego przekazu: z jednej strony akcentowała pozytywnie zabarwioną neutralność czysto naturalnego znaku tęczy i uniwersalizm jego osadzonej w chrześcijaństwie symboliki jako czynnik mający przesądzać o nieekskluzywnym lecz bezgranicznie inkluzyjnym znaczeniu instalacji, a tym samym o bezzasadności sprzeciwiania się jej, z drugiej zaś strony podkreślała, iż nawiązuje ona do flagi ruchu LGBT i wyraża słuszność jego dążeń a wymierzona jest przeciwko „homofobii”.
Deklarując przesłanie niekontrowersyjności i nieekskluzywności Tęczy, jej autorka wykluczała więc z kreowanej wspólnoty społecznej tych, którzy nie popierają polityki „tęczowej” lewicy, piętnując ich mianem homofobów. Nie dopuściła myśli, że oponenci mogą mieć swoje wartości i swoje światy do obrony, jak to ujął Żmijewski, przed jej uzurpatorską ideologiczną konstrukcją. Przeciwnie, dla potwierdzenia bezwzględnej słuszności krytykowanej i dewastowanej instalacji obwarowała ją dwuwartościowym systemem pojęć ideologii LGBT, identyfikującym oponentów – a głównym jest oczywiście Kościół katolicki – tym właśnie określeniem zaczerpniętym ze słownika psychiatrii, które przypisuje im zaburzenie nerwicowe, nieuzasadniony i chorobliwy lęk w stosunku do osób homoseksualnych.
Jacek Adamas odpowiedział własnymi transpozycjami Tęczy z Placu Zbawiciela, które poprzez „montaż dialektyczny” wydobywały fałszywość jej utożsamienia jednocześnie z naturalnym układem barw na niebie, wspólnotą wszystkich odbierających go pozytywnie i z homoafirmatywną polityką.
Jak Julita Wójcik przerobiła na kształt zwykłej tęczy, za pośrednictwem sztucznych kwiatów, flagę politycznego ruchu mniejszości seksualnych, tak Adamas przerobił na podobieństwo jej pracy świnię – element natury stanowiący przeciwieństwo naturalnego tęczowego łuku, zwłaszcza ze względu na konotacje przyziemności i nieczystości w symbolice biblijnej.
Dokonaną przez artystkę manipulację biblijnymi znaczeniami, która miała służyć uwzniośleniu idei ruchu LGBT i skojarzeniu ich z tym, co w powszechnej opinii uchodzi za naturalnie dobre, autor Świni obnażył wynosząc na szczudłach, celem komicznej imitacji warszawskiej Tęczy, przybrany w kwiaty symbol grzechu jako aktu naruszenia porządku naturalnego i poniżenia człowieka, a zarazem sprowadzając to, co afirmuje tęczowa flaga, do odpowiednich – z punktu widzenia Biblii i katolickiej nauki o seksualności – kategorii oceny. Zawoalowanie kwiatami symbolu nieczystości uzmysławia jednocześnie nieczystą grę symbolami i znaczeniami, prowadzoną przez Wójcik, unaocznia nacechowanie jej pozornie niewinnej, bezkonfliktowej i bezgranicznie przyjaznej instalacji hipokryzją.
Z drugiej strony świnia spowita w kwiaty jest kolejnym w twórczości Adamasa wcieleniem „świni-kameleona”– motywu powracającego w działaniach artysty jako symbol nieczystości formacji postkomunistycznej, hipokryzji polityków uwikłanych w komunizm, którzy dla odzyskania władzy lub zachowania wpływów po klęsce tego systemu przybierają różne nowe polityczne barwy, zależnie od koniunktury. Sojusz Lewicy Demokratycznej promujący się na Placu Zbawiciela podczas Parady Równości kolorami ruchu LBGT niewątpliwie mógł prowokować tego rodzaju krytykę….”
Profesor Stanisław Czekalski
Instytut Historii Sztuki UAM Poznań „Zjawy wspólnej sprawy. Sztuka według radykalnej demokracji.”