Nieśmiertelny tandem Małkowski-Grzymowicz rządzi Olsztynem od przeszło dwóch dekad. I wszystko wskazuje, że będzie rządził dalej. Tak można interpretować informację, ze Koalicja Obywatelska wzgardziła kandydaturą Grzymowicza do Senatu.
Zaczynali razem. Grzymowicz, jako przyboczny Małkowskiego. Kiedy amory Czesława Jerzego na ratuszowej wieży, doprowadziły go do głośnego upadku, a źli ludzie oskarżyli go dodatkowo o gwałt, Grzymowicz skorzystał z okazji. Z radością wszedł w buty swojego szefa. I to dosłownie.
I choć mijają kolejne wybory, to w Olsztynie nie tylko nic się nie zmienia, ale zmienić się nie może do chwili, w której układ zamyka się do wyboru między Grzymowiczem a Małkowskim. Niezależnie od tego, kto, o co jest oskarżony, czy z jakich zarzutów oczyszczony, obaj są gwarancją stagnacji i robienia interesów w mieście przez jednych i tych samych ludzi.
Czy wygra jeden, czy drugi, Olsztyn będzie dalej tylko zadupiem z kolejną linią tramwajową, a bez własnego stadionu, inwestycji w przemysł, czy prawdziwych wydarzeń kulturalnych na dużą skalę. Niektórzy nadzieję na pozbycie się Grzymowicza z ratusza po cichu przekornie wiązali z jego zapowiadanym startem do Senatu z list KO.
Te nadzieje rozwiewa teraz lokalny dodatek do Gazety Wyborczej. Totalniacy, którym Grzymowicz od lat za przeproszeniem wchodzi w zadek przy każdej okazji, najwyraźniej go zlekceważyli.
— Nieoficjalnie wiadomo, że działacze Platformy zdecydowali, że będzie to Ewa Kaliszuk, wiceprezydent Olsztyna odpowiedzialna m.in. za sprawy edukacji. Jej kandydatura ma być wkrótce zatwierdzona w Warszawie. Zatem to nie Grzymowicz, ale jego zastępczyni najprawdopodobniej zmierzy się z Lidią Staroń — relacjonuje redaktor gadzinówki Michnika.
A przecież Grzymowicz tak bardzo chce się zasłużyć totalniakom! Przy każdej okazji atakuje polski rząd. W efekcie miasto nie otrzymuje ani złotówki z dotacji rządowych, a za nienawiść Grzymowicza do PiS płacimy my wszyscy.
Grzymowicz ośmiesza Olsztyn, robiąc z miasta symbol obrony ruskiego pomnika, którego z sobie tylko znanych powodów nie chce zlikwidować, mimo że w oczywisty sposób wymaga tego prawo.
W tym kontekście wyekspediowanie Grzymowicza do Senatu byłoby niezwykłą ulgą dla Olsztyna. Tym bardziej że to pozwoliłoby na wprowadzenie komisarza wyborczego do miasta na czas od wyborów parlamentarnych do samorządowych. Olsztyn odetchnąłby zupełnie innym, wolnym od cieni przeszłości powietrzem.
Jest oczywiście możliwe, że totalniacy wpuszczą Grzymowicza na listę do Sejmu. Ma przecież swoich wyborców, którzy mogą dodać głosów liście KO. O biorącej pozycji do Niższej Izby Parlamentu Grzymowicz nie ma jednak co marzyć.
Jest jasne, że to wszystko efekt układu zawartego już dekady temu. PO nie wystawia konkurenta, który mógłby nawiązać walkę z Grzymowiczem lub Małkowskim. Nie robi tego też lewica. Kolejni kandydaci to wydmuszki. Taki lokalny układ zamknięty w olsztyńskim wydaniu…
Marek Adam