Piękna tradycja Orszaku Trzech Króli wróciła do Olsztyna. Ponad półtora tysiąca mieszkańców przeszło ulicami miasta wspólnie kolędując Nowonarodzonemu. Okazałe orszaki Kacpra, Melchiora i Baltazara były efektem rywalizacji parafii świętego Józefa, Świętego Jakuba i Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Olsztynianie od kilkunastu dni przygotowywali się do powrotu uroczystości na ulice miasta. Poprzednie lata w związku z pandemią uniemożliwiły organizację orszaków. Tegoroczna edycja jest 10. z kolei.
Melchiorowi towarzyszył Orszak Azjatycki, który wyszedł z parafii św. Józefa. Baltazarowi – Orszak Europejski, który wyruszył z parafii św. Jakuba. Kacprowi – Orszak Afrykański organizowany przez parafię pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa.
W tym roku, troche wbrew tradycji, ale w nawiązaniu do rozpoczętego roku kopernikowskiego w orszaku uczestniczył też sam Kopernik. Kolejną z postaci, które dodawały splendoru przemarszowi ulicami Olsztyna był sam założyciel i patron Olsztyna Święty Jakub.
Parafia świętego Józefa do przemarszu przygotowywała się pod nieformalnym hasłem “Zatorze też może”. Tu wzrok uczestników przyciągały szczególnie dzieci przebrane za wojsko. I trzeba przyznać, że mimo wyrównanej rywalizacji to zatorzański orszak Melchiora był najbardziej widoczny, choc pozostałe niewiele mu ustępowały zarówno zaangażowaniem, strojami, jak i liczną obecnością drużyn pozostałych królów
Hasłem tegorocznego przemarszu były słowa: „Niechaj prowadzi nas gwiazda!”, a scenariusz wydarzenia kierował uczestników ku rozważaniom znaku, którym jest gwiazda zauważona przez Mędrców ze Wschodu.
Uczestnicy olsztyńskiego Orszaku Trzech Króli mogli podziwiać kilka inscenizacji. Pierwszą, którą było spotkanie królów już na Placu Jana Pawła II. Kolejna inscenizacja przy schodach do urzędu wojewódzkiego obejmowała złożenie w darze przez Kopernika Nowonarodzonemu dzieła “O obrocie ciał niebieskich”. Trzecią z inscenizacji było oddanie hołdu i złożenie darów przez Trzech Króli maleńkiemu Panu Jezusowi.
Olsztyńskie orszaki były okazałą uroczystością jednak z małymi zgrzytami. Niezadowolenie niektórych mógł budzić fakt wybrania Placu Dunikowskiego, u stup Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej, za miejsce do kolędowania. Dużo rozsądniejszym rozwiązaniem byłoby świętowanie na placu Solidarności przy ul Głowackiego.
Choć może cieszyć udział w uroczystości prezydenta Grzymowicza, to jednak trudno nie zauważyć, że z równym zapałem co w przemarszu Trzech Króli, corocznie staje na czele Marszu Równości LGBT, idąc pod tęczowymi sztandarami. Jego pozwanie do zdjęć z arcybiskupem może robić wrażenie hipokryzji.
Marek Adam