Gdyby nie depesza Polskiej Agencji Prasowej, prawdopodobnie nikt postronny aż do premiery nie wiedziałby, o czym naprawdę jest spektakl „Nie smućcie się. Ja zawsze będę z Wami”. Wiele wskazuje, że to obrzydliwy paszkwil na Matkę Bożą, objawienia w Gietrzwałdzie i jedną z wizjonerek — Justynę Szafrańską.
Na Warmii rzadko kiedy i mało kto decyduje się na opluwanie Matki Bożej. Nasz region od wieków jest związany z jej kultem, a objawienia w Gietrzwałdzie są jedynymi oficjalnie uznanymi przez kościół katolicki w Polsce. To oczywiście może zachęcać małych ludzi o podłych intencjach do tego, żeby napluć w twarz wierzącym.
Teatr imienia Stefana Jaracza w Olsztynie miewał już swoje wzloty i upadki. Emocje wywoływały bardziej konflikty w gronie zatrudnionych w nim artystów niż wystawiane na jego deskach sztuki. To, co teraz zamierza zrobić gościnnie występujący w teatrze duet reżysersko-dramaturgiczny: Wiktor Rubin i Jolanta Janiczak, może budzić co najmniej niepokój.
O sztuce, która już niebawem, bo jeszcze w czasie trwania Wielkiego Postu, będzie miała premierę, oficjalnie niewiele wiadomo. Informacja na stronie internetowej teatru jest utrzymana w bardzo enigmatycznym i uspokajającym tonie.
“Już w marcu w Teatrze opowieść o tym, co nas kształtuje, kiedy naprawdę jesteśmy sobą, a kiedy nasze życie warto poświęcić idei. Rozpoczęliśmy próby do spektaklu „Nie smućcie się. Ja zawsze będę z Wami.”, który zrealizuje jeden z najciekawszych duetów twórczych w polskim teatrze — reżyser Wiktor Rubin i dramaturżka Jolanta Janiczak — po raz pierwszy w Teatrze Jaracza w Olsztynie!”
Gdyby nie wywiad, którego PAP udzielił reżyser spektaklu i jego dramaturżka, trudno byłoby nawet podejrzewać jak niecne, wręcz obrzydliwe i obraźliwe dla wszystkich wierzących intencje, przyświecają twórcom.
Z lektury rozmowy z „artystami” wynika, że historia życia jednej z wizjonerek, która miała objawienia w Gietrzwałdzie, mają być tłem do opowieści o „wyzwalaniu się z religii”. Do tego na podstawie historii całkowicie zmyślonych, a jedynie przypisanych w wyobraźni twórców spektaklu nieżyjącej już Justynie Szafrańskiej. W ten perfidny sposób autorzy „sztuki” wykorzystują niemogącą się bronić, bo nieżyjącą osobę, do jak można przypuszczać, komplementowania apostazji.
To tym bardziej oburzające, że sam tytuł spektaklu to słowa, które Matka Boża miała skierować do wizjonerek w Gietrzwałdzie. Miała też poprosić, by obie wstąpiły do zakonu. Justyna Szafrańska podobnie jak jej towarzyszka uczyniła temu zadość. Jednak ostatecznie wystąpiła ze zgromadzenia i założyła rodzinę. Nic więcej na jej temat nie wiadomo.
Według depeszy PAP, spektakl „będzie to opowieść o człowieku, który nosi w sobie ciężar oczekiwań i przez to zmaga się z kryzysem wiary”. I gdyby tak było, to przecież w takiej opowieści nie ma nic złego. Zgrozę budzi dopiero język dalszych wypowiedzi użytych przez reżysera i dramaturżkę spektaklu w rozmowie z dziennikarką Polskiej Agencji Prasowej.
— Przejrzałam losy kilku innych wizjonerek, ale przede wszystkim czerpię z własnej wyobraźni — w wypowiedzi cytowanej przez PAP przyznaje Jolanta Janiczak.
— Pytania brzmią: czy ciężko dziś wierzyć, co nam robi wiara i związane z nią kryzysy i jak wygląda ewentualne wyzwalanie się z religii i wiary — mówi z kolei, cytowany w tej samej depeszy, reżyser Wiktor Rubin.
Ludzie teatru, z którymi na temat przygotowywanego spektaklu rozmawiały Opinie, przyznają, że spektakl jest obliczony na skandal. Najwyraźniej teatralny duet, który ze swoją „sztuką” przywędrował do Olsztyna, ma nadzieję wybić się na Matce Bożej.
Warto przy tym pamiętać, że Teatr im Stefana Jaracza jest instytucją kultury podległą Urzędowi Marszałkowskiemu. To samorząd wojewódzki jest jego organem założycielskim i za jego pośrednictwem placówka otrzymuje sute dotacje na swoje działanie. Także z naszych pieniędzy finansowane jest przygotowanie kontrowersyjnego spektaklu.
Marszałkowie województwa co roku mają zwyczaj uczestniczyć w uroczystościach z okazji kolejnych rocznic objawień w Gietrzwałdzie. Bardzo chętnie zasiadają wówczas na krzesłach w pierwszych rzędach przed ołtarzem, nieopodal cudownego źródełka w Gietrzwałdzie, gdzie wizjonerkom miała objawić się Matka Boża. Ciekawe jak pogodzą z tym finansowanie pseudo sztuki uderzającej tak w czczoną na Warmii „Gietrzwałdzką Panią”.
Opinie kilka dni temu pisały o tym, jakie „rarytasy” przygotowuje za publiczne pieniądze Miejski Ośrodek Kultury. Już niebawem będzie można podziwiać tam wystawę wagin na wernisażu organizatorki czarnych marszów. Jak widać, nowe do kultury, a właściwie antykultury, przyszło bardzo szybko.
Marek Adam