Mariusz Sieniewicz próbował sił jako pisarz. Kilka lat temu porzucił jednak pisarstwo i został urzędnikiem ratuszowym od kultury. Za czasów Grzymowicza ciągle lamentował, że miasto daje mu na tę kulturę za mało pieniędzy. Robert Szewczyk może być pewny, że łkania Sieniewicza o biedzie też usłyszy.
Istotą „kultury” Sieniewicza są prowokacje i szyderstwa z naszej narodowej tożsamości. Na dodatek w jego wysiłkach nie ma nic odkrywczego ani oryginalnego. To wszystko są kalki, imitacje i powtórzenia, ale na „postępową” chałę mimo głoszonej biedy zawsze znajdą się pieniądze z budżetu miasta.
Sieniewicz działa: powiesi w MOK obrazy z penisem na krzyżu, zorganizuje występy panów przebranych za panie lub pań przebranych za panów, przeprowadzi kursy jak w młodym wieku z dziewczyny zrobić chłopaka, lub na odwrót, ogłosi tekst szydzący w polskiej flagi, wywiesi na budynku MOK pioruny i jasno zadeklaruje, że jest za ułatwieniem zabijania nienarodzonych dzieci. Stara się jak może. Grupka adoratorów wyje z zachwytu, środowiska konserwatywne protestują, ale szeroka publika spokojnie i dokładnie to wszystko olewa.
Najnowsza inicjatywa Sieniewicza to zakup zabytkowego wagonu „Dresden” z przesłaniem: „Wielu olsztyniaków pochodzi z wagonu, to jedna z ważniejszych tożsamości”.
Stanowcze NIE! W takich wagonach przybywali do Olsztyna Polacy z Kresów. Ludzi, których tymi wagonami przywożono nazywanych repatriantami. Masowe przesiedlenia po II wojnie światowej wynikały z decyzji zwycięskiej koalicji podjętej pod naciskiem Stalina. Były to przymusowe przeprowadzki Polaków mieszkających w Wilnie, Lwowie, Łucku, Stanisławowie, Baranowiczach, Zaleszczykach, Lidzie, Grodnie, Pińsku od zawsze. Nikt nie pytał ich, czy mają ochotę na daleką przeprowadzkę. Mieli nieszczęście, że ich domy znalazły się poza granicami PRL. Ci ludzie nie wracali, ale opuszczali swoją małą ojczyznę i pod przymusem trafili tam, gdzie wielcy tego świata kazali im żyć. Nie byli anonimowym tłumem, który nabrał tożsamości w wagonie i pojawił nie wiadomo skąd. Nowi mieszkańcy Olsztyna razem z garstką tych, którzy pozostali: Niemcami, Warmiakami, Mazurami, a potem z przywiezionymi z Bieszczad Ukraińcami. Stworzyli społeczność Olsztyna i od prawie osiemdziesięciu lat kształtują tu swój byt.
Mimo że zgodnie z przekazem propagandowym Polska należała do zwycięskiego obozu, realnie poniosła największe straty i dała ogromny wkład w zwycięstwo nad Niemcami. Trzeba też Sieniewiczowi i innym stale przypominać, że Warmia do pierwszego rozbioru Polski była integralną częścią Rzeczpospolitej. A polskość przetrwała nawet hitlerowskie prześladowania. Powojenny Olsztyn i cała nasza Mała Ojczyzna nie zaczęły się w wagonie pędzącym po nieznanych torach, prowadzonym przez anonimową i bezwzględną lokomotywę czasu. Przeżyć i funkcjonować pozwoliło nam bogactwo naszych przodków: język, wiara w Boga, kultura, obyczaj, przywiązanie do Polski. Mimo że do Olsztyna musieli przejechać czasem więcej niż tysiąc kilometrów, wagon kolejowy w niczym ich nie zmienił i nie musieli być na nowo kształtowani. Choć dokładnie taki zamiar miała komunistyczna władza, która chciała przybyszów traktować jako” ludzi z wagonów”, masę bezwolnych osobników, bez przeszłości, historii, wiary i kultury. Osobników stanowiących „materiał do modernizacji” zgodnie z postępowymi ideami tworzenia nowego człowieka. Naszej historii, tożsamości nie może symbolizować wagon, który w zamyśle, można napełnić, przewieźć w dowolne miejsce, a potem opróżnić. Wagon, który kojarzy się z tułaczką, przypadkiem, niepewnością.
W Olsztynie jest niewiele pomników, miejsc, odwołujących się do ludzi, zdarzeń i symboli budujących naszą tożsamość.
Za to przy głównej ulicy miasta nadal stoją, bronione przez Grzymowicza i Szewczyka szubienice sławiące sowieckich okupantów. Mają nam przypominać, że to Armia Czerwona łaskawie ofiarowała nam te ziemie (stąd w pierwszej nazwie monumentu znalazło się określenie „pomnik wdzięczności”). A teraz przy MOK stanie wagon. Jeżeli tak spojrzymy, to szubienice razem z tym wagonem Sieniewicza, będą tworzyły złowrogie przesłanie: pamiętajcie Polacy komu zawdzięczacie swoją tu obecność, a podstawić wagony ponownie też możemy.
Jerzy Szmit