Sąd zwolnił z aresztu Sławomira Nowaka! No, rzecz się stała niebywała, bo sądy, jak fama niesie, są „pisoskie”. Aż dziw bierze, że Tusk nie zarzuca PiS-owi wpływów, jeśli nie rządów, na Ukrainie, bo i tam ścigają „złotego chłopca” Platformy rzekomo Obywatelskiej. „Polityczne” zapuszkowanie „prawej ręki” Tuska jest wynikiem międzynarodowego śledztwa z udziałem ukraińskiej prokuratury i służby antykorupcyjnej (NABU). Trzeba nadmienić, że „pisoska” sędzia Agnieszka Domańska jest „członkinią” Stowarzyszenia Sędziów „Iustitia”, które permanentnie atakuje „pisoski” rząd i protestuje przeciwko reformie sądownictwa. Ponoć nie ulega „pomrukom tłumu”. Jasne, że nie! Wystarczy, że w TVN-nie „mruknie” tylko Tusk.
Nowak zrobił błyskawiczną karierę w Platformie dla zmylenia zwanej Obywatelską, osiągając w 2011 roku stanowisko Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej. Z wielkimi wpływami! Będąc na tak wysokim stanowisku, jak ujawniono w wyniku tzw. „afery taśmowej”, „rozmawiał” z wiceministrem finansów, Andrzejem Parafianowiczem o „zablokowaniu” kontroli skarbowej u jego żony, bo … mogą to „scrossować” z jego rachunkiem. „Wycofał się” z polityki (a jako „znakomitość” kierował kampanią wyborczą Kidawy-Błońskiej i Trzaskowskiego), gdy w listopadzie 2014 roku sąd skazał go na 20 tys. złotych grzywny za składanie nieprawdziwych oświadczeń majątkowych. „Zegarmistrz” m.in. zataił posiadanie drogiego zegarka wartego ponad 10 tys. zł. O dziwo, skazał go sąd nie „pisoski”. Wypadek przy pracy? Raczej wyjątek od reguły. Wszystko bowiem toczy się zgodnie z „doktryną Neumanna”: „Pkt.1. Jak będziesz w Platformie, będę cię bronił, k***a, jak niepodległości. Pkt.2. Sądy dzisiaj, ja ci gwarantuję, nie rozstrzygną żadnej sprawy przed wyborami. Żadnej! Przez rok nie zrobią k***a nic. Będą prowadzić sprawy i ch***.” I tak się dzieje w przypadku Sławomira Nowaka z Platformy niby Obywatelskiej.
Teraz Nowak jest podejrzany o przestępstwa dużo większego kalibru, zagrożone wieloletnim więzieniem. Śledztwo ma charakter międzynarodowy. Wnioski o pomoc prawną skierowano do Ukrainy, Turcji, Gruzji, Czech i Estonii. Areszt jest więc uzasadniony. Tylko nie dla Tuska. Nic dziwnego! Nowak przecież jest jego „politycznym dzieckiem”. Wszystkiego – jak kręcić i kombinować – nauczył się od swojego guru? Tusk chwyci się wszystkich środków (oby nie w piątek), żeby jego pupilek nie „sypnął”, bo zarzuty dotyczą także czasów, gdy był szefem jego gabinetu. „Prawa ręka” Tuska, jak nikt inny o swoim pryncypale wie najwięcej. Jak tonący brzytwy, tak Tusk chwyta się zgranego „politycznego” argumentu: „Słychać przede wszystkim spekulacje[!] i plotki[!], że przetrzymywany jest w areszcie po to, żeby złamać go i zmusić do składania jakiś[sic!] politycznych zeznań. Chcę wyraźnie podkreślić, że czyni to z niego de facto więźnia politycznego[?]. Tak dalej być nie może”. I sędzi Domańskiej to wystarczyło.
Tusk wie – stara peerelowska i NRD-owska (Stasi) szkoła – jak zagrywać, by mącić: „Gdy złapią cię za rękę, mów, że to nie twoja ręka”. Dobrze, że Prokuratura nie daje się wciągnąć w polityczną zagrywkę. A sprawa, jeśli tak chce Tusk, jest polityczna. Musi taka być ze swej natury, bo przecież dotyczy to polityka i to z „najwyższej półki”. Tymczasem meritum sprawy jest klarowne. Zarzuty są wielkiego kalibru: korupcja (11 czynów; m.in. miał wziąć od ukraińskiego biznesmena 575 tys. dolarów i 70 tys. euro łapówki), pranie brudnych pieniędzy (znalezione w różnej walucie w ekwiwalencie 4 mln złotych poupychane w skrytkach), kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Grozi mu kara do 20 lat więzienia!
Trzeba lepiej przypatrzyć się Tuskowi. Nie chodzi tu tylko o „prawą rękę”, co przede wszystkim o „lewą rękę” Tuska. Lewa ręka Tuska jest też brudna. Tusk to szczwany lis-przechera. Nie bez przyczyny, „bez robienia polityki” został „królem Europy”, chociaż był tylko „cwaniakiem z Sopotu”. Zanim z pomocą Angeli Merkel wcisnął się na brukselskie salony, zdążył okraść 16 milionów Polaków na 153 mld zł – 50% środków OFE. Razem z Vincentem-Rostowskim próbowali „zapchać” dziurę budżetową, ale do ZUS-u przekazali tylko 134 mld. Przy tym 19 mld gdzieś „wcięło”. Tusk na spółkę z synem Michałem vel Józefem Bąkiem miał już praktykę w „Amber Gold”. Ale co tam 20 tys. naciągniętych Polaków na „marne” ok. 1 mld zł!? Uzasadniając swoje pociągnięcie posłużył się bezczelnym łgarstwem: „Pieniądze, które są w OFE nie są własnością Polaków[?]. Gdyby były własnością Polaków, to każdy mógłby wycofać pieniądze z OFE” – powiedział. Kiedyś obrabowali nas Niemcy, a teraz Tusk. Zbiegło się to w czasie, kiedy trzeba było wypłacać klientom OFE pierwsze emerytury. A tu w kasie rządowej pusto! Prawda jest zgoła inna! Właśnie Polacy MOGLI wycofać SWOJE pieniądze po osiągnięciu wieku emerytalnego – 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Mogli SWOJE pieniądze wybrać w całości, jednorazowo lub w miesięcznych ratach. Co ważne! Jeśli klient OFE nie wykorzystał SWOICH pieniędzy z powodu śmierci, reszta oszczędności (tak: oszczędności) przechodziła na konto osób uposażonych (uprawnionych) lub w masie spadkowej na spadkobierców. To były pieniądze Polaków, herr Tusk! Tylko tak bezczelne kłamstwo (wie jak to robić) mogło „zatkać” wszystkich. A oszczędności (teraz średnio 10 tys. zł) w pozostawionym przez Tuska szczątkowym OFE są i nadal będą własnością Polaków.
Tusk-katolik specyficznie pojmuje 7-me przykazanie: „Nie kradnij – nie znoszę konkurencji!” A już babcia mi mówiła: „Synku nie kłam, bo kto kłamie to i kradnie. A kto kradnie to i zabija”. Rola „gospodina” Tuska w Tragedii Smoleńskiej powinna być zbadana dogłębnie.
A poza tym „szubienice”, Pomnik Wdzięczności zbrodniczej Armii Czerwonej – symbol lewactwa należy zburzyć!
Antoni Górski