Ostatnie dni przyniosły niemałe zamieszanie, bowiem w jednym z notowań sondażowych okazało się, że K. Nawrocki osiągnął przewagę nad R. Trzaskowskim w II turze wyborów. Oczywiście natychmiast „Opinia 24″ które jest finansowane przez Tuska opublikowało diametralnie inne wyniki, ale to było oczywiste. Ten ośrodek robi dla Tuska codzienny monitoring, więc wypuszczenie odpowiednich danych z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę, nie jest problemem.
W tym samym modelu funkcjonuje konglomerat United Surveys i IBRiS, które w zależności od zleceniodawcy i potrzeby tygodnia, znajdą każdy potrzebny wynik. Wystarczy spojrzeć na ich „dane”, które potrafią fikać koziołki skacząc z tygodnia na tydzień po 9 – 10 procent. Ponieważ teraz pracują oni przede wszystkim dla głównej „niezależnej” tuby Trzaskowskiego, czyli Wirtualnej Polski, to „siłą” tego portalu nadawana im jest „powaga” (przez „ekspertów” pobierających za to solidne apanaże). Ciekawe, że kierujący tym portalem pan Kapusta tak dbający rzekomo o „równy dystans”, nie dostrzega tych ordynarnych wałków.
Piszę o tym z niesmakiem, bowiem mam oczywiście świadomość tego, że wymienione ośrodki, doliczając jeszcze CBOS, Kantar i zwłaszcza IPSOS, uczestniczą po prostu w grze politycznej i na każdym etapie produkują „wyniki” oczekiwane przez środowiska skupione wokół reżimu Tuska. Szczególną rolę pełni tu IPSOS, który nawet na poziomie exit poll’ów potrafi manipulować wynikami. Co tam – wśród ostatnich „sukcesów” tej skompromitowanej już w innych krajach placówki, możemy oglądać olbrzymie wywrotki nawet w badaniach late poll. Dla niezorientowanych, są to badania w oparciu o ankiety pod lokalami wyborczymi w dniu wyborów, odpowiednio „korygowane”. Ciekawe, że IPSOS-owi zawsze te korekty wychodzą pod potrzeby ustawionych do komentowania mainstreamowych mediów. Tworzą oni wspólnie „rzeczywistość” z nocy wyborczej, która później nijak się ma do rzeczywistości po ogłoszeniu wyborów. Dodam tylko, że właśnie IPSOS w ostatniej kampanii w USA zasłynął największymi (poza A. Selzer) wtopami w swoich „sondażach”.
Wspominałem już o „sondażach” w wyborach w Ameryce, bowiem jak bodaj nigdy w historii usłużne i najemne „pracownie”, w takiej skali się nie skompromitowały. W jednym z moich wpisów wskazałem które z tych pracowni w USA zrobiły rzeczywiście najlepszą robotę i zasługują na uznanie. To były 3 – 4 pracownie, które niezależnie od „zleceniodawcy”, zachowują rzetelność i profesjonalizm.
W Polsce już widzimy, że ten mechanizm już także został uruchomiony, a owe „pracownie” uczestniczą w różnych „manewrach” swoich politycznych dysponentów. Przypominałem jak w 2015 roku, m. in. wymienieni „aktorzy” uczestniczyli w skandalicznej manipulacji przed obydwoma turami wyborów i partycypowały w haniebnym spektaklu ratowania za wszelką cenę Komorowskiego. Podobnie było w 2020 roku, gdzie to m. in. owe „pracownie” pompując wyniki Trzaskowskiego, były częścią prowadzonej przez PO kampanii. Tak samo jest i teraz, więc trzeba się na to zdecydowanie uodpornić.
Spytacie Państwo czy można w tej sytuacji komuś zaufać? W moim przekonaniu, bazującym na latach obserwacji, na największe zaufanie zasługują dziś trzy pracownie: Pollster, Estymator i OGB. W ostatnich cyklach wyborczych to one miały najmniejsze marginesy błędów (bo nie ma stuprocentowo trafionych sondaży) i dlatego można tylko je traktować z powagą. Dowodzi to bowiem, że ich metody i próbki badawcze, są najlepiej dopasowane do rzeczywistości.
Spróbuję zatem Państwu zaproponować w ramach moich wpisów, śledzenie wyników sondaży co jakiś czas. Będę to robił w dwóch wariantach:
1. uwzględniającym wszystkie wyniki badań w układach ostatnich dwóch tygodni
2. uwzględniającym wyniki trzech ostatnich badań wymienionych ośrodków (Pollster, Estymator, OGB).
Skoncentruje się wyłącznie na wynikach II tury, bo tak naprawdę to tylko ma istotne znaczenie.
Tak zatem w wariancie 1, w drugiej połowie stycznia mamy cztery sondaże: United Surveys, Opinia 24, OGB i IBRiS. Ich uśredniony wynik to:
NAWROCKI – 40,8 %
TRZASKOWSKI – 49,6%
W wariancie 2 mamy tylko dwa sondaże – aktualny OGB i pochodzący jeszcze z listopada sondaż Pollstera. Ich uśredniony wynik to:
NAWROCKI – 46,5 %
TRZASKOWSKI – 53,5%
Z obu tych zestawień wynika, że przewaga Trzaskowskiego nad Nawrockim wynosi obecnie w granicach 3,5 – 4% (w drugiej turze różnicę procentową dzielimy przez 2). Teoretycznie jest to powyżej umownego marginesu błędu (+/- 3%). Niemniej wydaje się, że zdumiewająco szybko dotarliśmy do momentu faktycznego zrównania się szans obu głównych kandydatów.
Co z tego wynika?
Już to widać – totalna „furia i wściekłość” Tuska, który w najczarniejszych snach nie zakładał, iż taka sytuacja jest w ogóle możliwa. Przecież to miała być gra do jednej bramki, a on – architekt tej kampanii, miał osiągnąć spektakularny sukces. Tymczasem jeszcze w styczniu okazało się, że ten plan trzeba odłożyć na bok.
Na razie Tuskowi wydaje się, że wystarczy jeszcze bardziej machać pałą i maczetą i sytuacja wróci do normy. W swojej głupocie posunął się do tego, iż wydaje mu się, że wystraszy Polaków próbując im wmówić, że to Putin pomoże wygrać Nawrockiemu. Naprawdę nie wiem co on bierze, bo na trzeźwo ciężko byłoby coś takiego wykombinować.
Tusk nie ma świadomości, iż tak naprawdę nie zaczęło się jeszcze to, co rzeczywiście zadecyduje o wyniku tej kampanii. To referendum w sprawie jego trwania na czele rządu. I to referendum się rozpędza, bo przecież nikt nie ma wątpliwości, że to jest jedyna i najważniejsza rzecz jaka się rozegra w czerwcu. I zaryzykuję twierdzenie, ze właśnie w czerwcu Tusk z rozrzewnieniem będzie patrzył na te wyniki z końca stycznia. I wtedy się naprawdę wścieknie.
Prof. Grzegorz Górski