Car sharing, czyli wypożyczanie aut na minuty, zdobywa przebojem polskie metropolie. Do poziomu popularności, jakim ten rodzaj usługi cieszy się na w Zachodniej Europie, czy Ameryce Północnej brakuje nam jeszcze trochę, choć już teraz polskie metropolie konkurują z największymi miastami Starego Kontynentu, choćby z Londynem, czy Berlinem. A zbliża się czas, kiedy wejdzie do średnich miast – takich jak Olsztyn.
„Europejski rynek car sharingu będzie rósł w średniorocznym tempie na poziomie 30 proc. I przynajmniej przez najbliższe lata nie zwolni, szczególnie w Europie” – donosi raport firmy doradczej PwC (dawniej PriceWaterhouseCooper) poświęcony rynkowi samochodów na krótkotrwały wynajem.
– Obecnie Europa z 6 milionami użytkowników i 70 000 samochodów odpowiada za ok. 50 proc. globalnego rynku – informują analitycy PwC. – Krajem, w którym usługa jest najbardziej rozwinięta są Niemcy, gdzie rozwiązanie funkcjonuje w 597 miastach i gminach, a liczba użytkowników systemu przekroczyła 1,7 mln.
Taniej i wygodniej
O faktycznym rozwoju car sharingu nad Wisłą można mówić dopiero z perspektywy dwóch ostatnich lat. W drugiej połowie 2016 roku w dwóch największych polskich miastach pojawiły się dwa niezależne systemy krótkoterminowego wypożyczania aut – w Krajowie był to Traficar, zaś w Warszawie 4Mobility – łącznie oferując ok 300 pojazdów dla klientów detalicznych. Popularność, jaką usługa zyskiwała z każdym kolejnym miesiącem wpłynęła na zwiększenie liczby wykorzystywanych samochodów oraz pojawianie się nowych graczy na rynku. Obecnie usługa jest dostępna dla mieszkańców dziewięciu miast w Polsce (ponad 2000 samochodów), w tym dla Krakowa, Warszawy, Wrocławia, Poznania oraz Trójmiasta, zaś świadczy ją czterech operatorów – Panek, 4Mobility, Traficar i Vozilla. Kolejni zapowiadają rychłe wejście na rosnący dynamicznie nadwiślański rynek.
Najbardziej proekologiczne rozwiązania proponuje w tym obszarze proponuje wrocławska sieć samochodów na minutę. W przeciwieństwie do swoich odpowiedników z innych miast, umożliwiających wybór między samochodami z napędem konwencjonalnym, lub hybrydowym, wrocławska sieć oferuje użytkownikom wyłącznie samochody o napędzie elektrycznym. Stolica Dolnego śląska kierowcom korzystającym z usługi car sharing proponuje dedykowane miejsca postojowe oraz… prawo do korzystania z buspasów.
Lepszy także dla środowiska
Dynamiczny wzrost zapotrzebowania na ten rodzaj usługi nie wynika wyłącznie z wygody, jaką dają samochody wynajmowane na minuty i dostępne praktycznie w każdym punkcie miasta (bądź w specjalnych punktach bazowych), ale także z rosnącej świadomości ekologicznej Polaków. Nie bez powodu mapa popularności systemu pokrywa się z mapą największego zanieczyszczenia powietrza. Wszak niemały wpływ na smog mają zatłoczone jezdnie i gigantyczne korki, którym mogą zaradzić wyłącznie transport publiczny, bądź alternatywne formy transportu. Transport publiczny ma swoje wady – z perspektywy zabieganych pracowników korporacji jest po prostu mało wygodny i zwykle zatłoczony.
To także gigantyczna oszczędność – w perspektywie rocznego budżetu przeciętnej rodziny sporadyczne wynajmowanie aut w chwilach konieczności jest zdecydowanie tańsze, niż utrzymywanie swojego własnego samochodu.
Ekonomia współdzielenia
Dostawcy samochodów na minuty proponują swoim klientom auta dostępne praktycznie w każdym miejscu miasta. To, gdzie znajduje się najbliższe można szybko ustalić przy pomocy specjalnych aplikacji, które umożliwiają również wypożyczenie takiego wozu. Wszyscy operujący na polskim rynku dostawcy realizują swoje usługi w systemie free-floating, zaś jedna z warszawskich sieci także w systemie stacjonarnym, czyli ze specjalnymi parkingami-bazami wypożyczanych samochodów.
Analitycy rynku usług komunikacyjnych są zgodni: car sharing będzie się dynamicznie rozwijał – wszak jest sztandarowym przykładem ekonomii współdzielenia, zjawiska które zmienia współczesną gospodarkę. Polega ona nie tylko na fundamentalnej zmianie modeli organizacyjnych i dystrybucyjnych (w kierunku rozproszonych sieci połączonych ze sobą jednostek i społeczności), ale umożliwia radykalne zwiększenie efektywności wykorzystania zasobów. Również, w szerszym spojrzeniu, zasobów naturalnych.
Zgadzają się również co do tego, że po wielkich metropoliach nadszedł czas na miasta aspirujące do metropolii. Niewykluczone, że samochody na minuty pojawią się w Olsztynie jeszcze w tym roku – być może już w wakacje.
Paweł Pietkun