Wokół Manhattanu wywieszony jest 18 – milowy sznurek, którego utrzymanie wynosi około 100 000 dolarów rocznie. Nie jest to byle jaki sznurek, nie służy do wieszania bielizny, lecz do ominięcia pewnych surowych zasad judaizmu związanych z Szabatem.
Szabat to bardzo ważny dzień dla Żydów. Jest to ostatni dzień tygodnia, który symbolizuje spokój oraz odpoczynek, i zakazuje wyznawcom wykonywania jakiejkolwiek pracy. Sam termin ”pracy” dla żydów ma nieco inną definicję. W wielu tekstach religijnych, jak i tych stworzonych przez rabinów możemy dowiedzieć się, że pracą w trakcie szabatu może być nawet przeniesienie dowolnego obiektu z jednego miejsca do drugiego, i nie chodzi tutaj o przykładowo położenie książki w inne miejsce we własnym domu. Dla wyznawców judaizmu to ”drugie miejsce” jest przestrzenią publiczną, co oznacza, że tej samej książki nie możemy położyć już w innym miejscu poza naszym mieszkaniem. I właśnie w tym momencie dochodzimy do tego, jakie znaczenie ma ”manhattański sznurek”.
Wyznawcy Judaizmu zamieszkujący Manhattan ten właśnie sznurek traktują jako ”niewidzialną ścianę”, która zbiera szereg prywatnych i publicznych elementów w jedną większą domenę prywatną. Prościej mówiąc, sznurek otaczając Manhattan czyni z niego jedno wielkie prywatne podwórko, w którym mieszkańcy mogą w trakcie szabatu przenosić dowolne rzeczy, bez obawy, że popełniają tym samym grzech. Czyli najzwyczajniej, jest to sprytny sposób na ominięcie dosyć surowych zasad, które obowiązują tego wyjątkowego wyznawców Judaizmu
Nie jest to jedyny przykład „twórczego” podejścia do nakazów religijnych spotykany wśród wyznawców tej religii.
Karol Olgierd Borchardt w książce ‘Znaczy Kapitan”(przezwisko kapitana Mamerta Stankiewicza, który każde zdanie miał zwyczaj rozpoczynać od słowa: „znaczy”) opisuje równie ciekawy rytuał „oszukiwania Pana Boga” przez wyznawców Judaizmu:
Był piątek wieczór. Nadchodził szabas. Czas zapalania świec szabasowych. O której godzinie należy zapalić świece?
Problem ten rozwiązał Talmud w taki sposób: Należy zapalić świece, gdy ukażą się gwiazdy. Ile gwiazd musi być widocznych? Jeżeli widać jedną gwiazdę, to nie są to „gwiazdy”. Jeśli widać dwie gwiazdy, a pierwsza się nie liczyła, to znaczy, że widać tylko jedną gwiazdę. Jeśli widać trzy gwiazdy, to znaczy, że widać dwie gwiazdy, czyli widać „gwiazdy” i wtedy można zapalić świece szabasowe.
Zgodnie z Talmudem nikomu nie wolno podczas szabasu przebywać poza granicami domostwa. Ale co zrobić, jeśli statek jest w drodze i nadchodzi szabas? Nie wolno przecież łamać przepisów Talmudu.
Na szczęście płynął kiedyś na „Polonii” mądry rabbi i on to znalazł sposób na rozwiązanie tego trudnego problemu: wystarczy jeśli gmina zakupi statek, a wszyscy podczas szabasu będą w domu.
Interes ten ubił z pierwszym oficerem koszer statkowy, kucharz kuchni koszernej dla tych, którzy bali się strefnić. Pierwszy oficer kilkanaście razy „sprzedał” już „Polonię”, biorąc za każdym razem dziesięć groszy od rabina i przedstawicieli gminy. Tego popołudnia delegacja „kupująca” statek pomyliła kabiny. Zamiast do kabiny należącej do pierwszego oficer a – z bakburty, zapukała do kabiny kapitana – ze sterburty. Delegacja puka do drzwi. Tałmud mówi, że pukać trzeba zawsze, bo Pan Bóg, chociaż wiedział, gdzie Adam jest w raju, to jednak zapytał: Adamie, gdzie jesteś?
Przez cienkie drewniane ścianki kabin słychać doskonale rozmowę:
– Proszę pana, proszę pana!
– Znaczy, co takiego?
– My przyszliśmy kupić „Polonię”.
– Znaczy, jak to kupić „Polonię”?
– Proszę pana, my zawsze kupujemy „Polonię”.
– Znaczy, ja nie rozumiem. Jak to panowie ZAWSZE kupują „Polonię”? Znaczy, coś można tylko raz kupić.
– Proszę pana, pan tego nie rozumie? Za każdym razem jedzie ktoś inny, to za każdym razem musi kto inny ją kupować. To myśmy przyszli jak zawsze ją kupić. Dla tych innych.
– Znaczy, ja już nic nie rozumiem. Znaczy, dlaczego panowie muszą kupować „Polonię”?
– Czy pan chce dzisiaj więcej pieniędzy? Nam powiedzieli, że pan zawsze ją nam sprzedaje za dziesięć groszy. Teraz pan chce więcej?
– Znaczy, jakie dziesięć groszy? Znaczy, co panowie mówią? Znaczy, dlaczego panowie muszą kupować „Polonię”?
– Proszę pana, my nie możemy podczas szabasu być w drodze. Jak my kupimy „Polonię”, to my będziemy wszyscy w domu. Dlaczego pan dzisiaj nie chce nam jej sprzedać?
– Znaczy, panowie oszukujecie swego Pana Boga – wszyscy chcecie, żebym ja go z wami oszukiwał? Jak panowie śmią mnie namawiać do oszukiwania Pana Boga?
– Uj, jak pan dużo o sobie myśli. Pan Bóg nie ma nic lepszego do roboty, tylko pilnować, co pan robi. Ja jeszcze takiego zarozumiałego człowieka nie widziałem!
– Znaczy, proszę stąd wyjść! Znaczy, natychmiast! Jeżeli panowie chcą oszukiwać swego Pana Boga, to, znaczy, nie ze mną. Znaczy, panowie zrozumieli? Znaczy, jeszcze raz proszę natychmiast wyjść!
Słysząc podniesiony głos kapitana pośpieszyłem mu z pomocą. Wiedziałem, że nie potrafi dać sobie rady z delegacją, która MUSI kupić dzisiaj statek.
Odprawiłem przedstawicieli gminy we właściwym kierunku. Wzburzone głosy delegacji oddalały się bardzo wolno.
Kapitan, który pierwszy raz zetknął się ze sprawami znanymi nam na pamięć, nie mógł jeszcze ochłonąć i powiedział do mnie znacznie więcej słów niż zazwyczaj:
– Znaczy, rozumie pan? Znaczy, ktoś im sprzedaje „Polonię” w każdym rejsie, za dziesięć groszy. Znaczy, ja o niczym nie wiem. Znaczy, myśleli, że ja chce im teraz cenę podnieść. Znaczy, rozumie pan, ja im powiedziałem, że jeżeli chcą oszukiwać swego Pana Boga, to niech go oszukują beze mnie. Znaczy, wie pan, co mi rabin powiedział?
Znaczy, że Pan Bóg nie ma nic pilniejszego do roboty, jak przypatrywać się temu, co ja robię. Znaczy, rozumie pan? Znaczy, powiedział, że ja jestem ZAROZUMIAŁY.
Jan Nowak