Ponad 100 olsztyniaków wzięło udział w niedawnym (10 sierpnia) proteście popierającym środowiska LGBT w Polsce i organizowanym przez działaczy KOD-u oraz PO i Lewicy. To łatwe, kiedy walczy się w sprawie o której nie ma się pojęcia i kiedy twarz ukryta jest za maseczką. Podobne akcje – odarte z politycznego wsparcia oraz z wiedzą na temat niektórych aktywistów LGBT nigdy nie miałyby miejsca.
LGBT+ to ideologia, która już od dekady rozpycha się łokciami w całej Europie. Pod pretekstem walki o równe prawa gejów, lesbijek, biseksualistów oraz transseksualistów (i pozostałych mniejszości seksualnych), domaga się uznawania małżeństw osób jednej płci oraz możliwości nieograniczonej adopcji dzieci przez takie pary. Czy słusznie?
Parada po polsku
Homoseksualiści, czyli osoby które seksualnie interesują się partnerami tej samej płci od zawsze stanowią mniej więcej dwa procent populacji. Przez tysiąclecia byli uznawani za ludzi gorszego pochodzenia, ludzi chorych, bądź grzeszników. Za seksualne upodobania byli napiętnowani, więzieni, często zabijani. Dopiero druga połowa XX wieku przyniosła im możliwości walki o to, żeby ich upodobania seksualne były zdepenalizowane, czyli żeby nie karano ich za nie.
Choć w środowiskach LGBT budowany jest mit, że wielcy artyści w większości byli homoseksualistami ze względu na swoją inną (w domyśle większą) wrażliwość – jest to wyłącznie mit. To prawda, że Michał Anioł miał skłonności do chłopców, podobnie jak mężczyzn wolał bezspornie jeden z najważniejszych brytyjskich pisarzy Oskar Wilde, czy piosenkarz Elton John (który razem ze swoim mężem adoptował i wychowuje chłopca). Jednak – podobnie, jak w całej populacji – wśród artystów homoseksualiści stanowią wyłącznie ułamek całej grupy.
Polska jako jeden z niewielu krajów w historii świata była państwem, w którym geje i lesbijki byli bezpieczni. Polskie kodeksy nie przewidywały kary więzienia, czy kary śmierci za udowodnioną sodomię (Oskar Wilde trafił za swoją słabość do młodych mężczyzn do więzienia). W Polsce karalność aktów homoseksualnych miała miejsce jedynie w okresie zaborów, kiedy obowiązywały ustawy karne zaborców. W Stanach Zjednoczonych i w krajach Europy Zachodniej zniesienia kar więzienia za homoseksualizm doczekali się niedawno – dopiero w latach 90. XX wieku. Wcześniej w ramach walki o swoje prawa organizowali zamknięte imprezy muzyczne, w których strojami i makijażem manifestowali seksualną odmienność. Z czasem zamknięte imprezy przeniosły się na ulice amerykańskich i europejskich miast odbywając się co roku pod nazwą marszów równości. Te marsze były formą walki o taką zmianę systemów prawnych, które umożliwiłyby im normalne życie w społeczeństwie. W Polsce – co już wiemy – homoseksualiści, choć bezspornie nie było im łatwo, nie mierzyli się z perspektywą ciężkiego więzienia za swoje upodobania. Parady równości, marsze wolności trafiły jednak nad Wisłą i co roku pojawiają się, nie bez awantur, w kolejnych miastach naszego kraju. W rzeczywistości nie są paradami równości, a politycznymi spektaklami – nie wierzycie? Spróbujcie znaleźć taki marsz, w którym nie widać któregoś z polityków totalnej opozycji! Opozycji, której korzenie tkwią jeszcze w III Departamencie MSW (czyli w pionie III Służby Bezpieczeństwa), który zajmował inwigilacją i zwalczaniem działalności kościoła katolickiego w PRL. Stąd tak chętnie organizowane akcje, których celem jest znieważanie symboli religijnych, świątyń i samych katolików. Podobnie, jak SB w PRL, tęczowi aktywiści nawet nie myślą o podobnych akcjach wobec wyznawców innych religii. Żadna tęczowa flaga nie pojawiła się na protestanckich zborach, cerkwiach, budynkach meczetów, czy synagogach, choć przecież homoseksualizmowi nie sprzyja żadna z monoteistycznych religii – w niektórych otwarte zadeklarowanie swojej orientacji seksualnej do dzisiaj wiąże się z karą śmierci, zwykle wykonywaną natychmiast.
Wzrost, waga, długość ptaka
Środowiska LGBT+ jako jedyne określają swoje człowieczeństwo przez pryzmat wyłącznie upodobań seksualnych sprowadzając człowieka do dawcy, lub biorcy usług seksualnych – i głośno się tym chwalą. To chyba właśnie to najbardziej razi w starciu gejów i lesbijek z pozostałą częścią społeczeństwa. Tajemnice alkowy, zwykle skrywane zasłoną dyskrecji, tu znajdują się na tęczowych sztandarach, ostentacyjnie podkreślane i wykrzykiwane.
Nie jest tajemnicą, że z tych środowisk wywodzi się duża część pedofilii. W końcu to tu nie ma ani świętości, ani intymności. I można wszystko – nawet z dziećmi.
Metodą stosowaną przez łowców pedofilów loguję się w południe do jednego z czatów dla gejów na jednym z wiodących portali informacyjnych w Polsce. Wybieram nicka, który mówi, że jestem z Warszawy oraz, że w tym roku kończę 15 lat. To wiek bezwzględnej ochrony, który gwarantuje mi, że nie będę otrzymywał łóżkowych propozycji, bo grozi to więzieniem za pedofilię. Zanim się zaloguję do publicznego czata przygotowuję sobie legendę – że mam wątpliwości co do swojej tożsamości, że chciałbym znaleźć wsparcie, porozmawiać z kimś na temat tego, co się ze mną dzieje. Będę udawał 15-latka, który potrzebuje pomocy w środowisku LGBT.
Zanim znalazłem odpowiedni czat przez kilka dni rozmawiałem z moimi kolegami – gejami, którzy niechętnie przyglądają się tęczowym awanturom. Ale godzą się na to, żeby pokazać i kluby dla gejów i internetowe czaty przeznaczone dla mniejszości seksualnych, choć te ostatnie i tak znalazłbym je bez problemu – są na większości ogólnopolskich portali informacyjnych. Stawiają jeden warunek: „pisz prawdę. Nie atakuj nas, tylko tych zboczeńców”.
Pokój „Gay” – publiczny, ma do niego dostęp każdy wita mnie komunikatem: „To jest pokój towarzyski od 18 lat. Nick i treści rodzinne (…) są niemile widziane. Miłego klikania” i okazuje się niemal ściekiem, na którym niemal w tym samym momencie w rozmowie bierze udział lekko licząc 900 osób.
Internetowe pseudonimy mówią od razu, kto i czego tu szuka. Waw_wulgar_suka nawołuje „TELE. TERAZ”. Inny użytkownik, o nicku cyota_11cm_warsz jest bardziej bezpośredni: „warszawa bemowo lody w aucie”. Waw35pStringi pyta co kilka sekund: „kto mnie wydyma?”. Paswy_zabrze ogłasza: „analna suka teraz” – i tak w kółko. W pewnym momencie włącza się Stringi_pe oświadczając: „ale boli dupsko po seksie w łazience”. Właściwie nie toczy się tu żadna rozmowa – to tablica mniej lub bardziej seksualnych ogłoszeń pojawiających się w czasie rzeczywistym. Wprowadzony wcześniej przez znajomego geja wiem, że za skrótami kryją się ważne informacje: p to pasyw, czyli facet, który w związku robi za kobietę. A, lub akt to aktyw – ten, który wykorzystuje pasywa jak kobietę. BB lub BareBack oznaczają seks analny bez prezerwatywy, skróty miast ułatwiają umówienie się (kilka osób jest z Olsztyna, kilkanaście z regionu), zaś oral i anal oznaczają odpowiednio zaproszenie do seksu oralnego i analnego.
W ciągu kilkunastu sekund dostaję stos zaproszeń do prywatnych rozmów. Jak na piętnastolatka to dużo.
Wa40waTeraz zaczyna pierwszy.
– Cześć. Opisz się i z jakiej dzielnicy jesteś?
– Raczej niewysoki brunet – zaczynam i szybko orientuję się, że chodzi o konkrety.
– Wzrost, waga, długość ptaka – czytam na monitorze. Za chwilę pytanie o dzielnicę Warszawy i żądanie zdjęcia.
Wawa_on_29 też zaczyna od rozmiarów. Ale szybko przechodzi do konkretnych scenariuszy.
– Chciałbyś dać do buzi? – pyta. Potem dopytuje się, czy „ssała mi już jakaś dziewczyna” i kończy obietnicą: – Ja, jeżeli byś chciał, to bym robił aż skończysz. I bym połknął.
Z wielu okien, które otworzyły mi się po potwierdzeniu, że chcę rozmawiać tylko w kilku rozmówcy przedstawili się z imion. Kilku innych przysłało mi swoje zdjęcia – zwykle były to penisy gotowe do tego, aby zajął się nimi piętnastolatek. Większość domagała się, aby rozmawiający z nimi 15-latek przysłał swoje zdjęcia – najlepiej nagie, z penisem. Niektórym wystarczyłyby zdjęcia w ubraniu.
Tęczowa adopcja
Ci wszyscy ludzie chcieliby – w ramach wolności i walki w homofobią – zwiększenia swoich praw i konstytucyjnego uznania małżeństw jednopłciowych. Tyle, że… na tym czacie nikt z nich nie mówił o małżeństwach. Właściwie to umawiali się nawet nie na randki, ale na wulgarny seks. Przy czym – jeżeli wierzyć wydawcy portalu – do tego służyć ma inny pokój: „Gay Sex”, do którego, jako piętnastolatek nie zaglądam, tym bardziej że uczciwie pojawia się komunikat, że „ta część serwisu zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich”.
Działacze LGBT+ oraz politycy związani z tą ideologią chcieliby również adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Adopcja przez związki jednopłciowe jest legalna w 27 państwach i niektórych regionach Meksyku. W Polsce do legalizacji takiej adopcji wymagana byłaby zmiana Konstytucji oraz ustawy Kodeks rodzinny i opiekuńczy.
Z pewnością będą się ich domagać na wszystkich 11 paradach równości zaplanowanych i przygotowywanych w Polsce w tym roku. Parad być może będzie więcej, ale te 11 otrzymało już zgody samorządów i będzie zabezpieczana przez policję.
Zmiana prawa umożliwiająca adopcję par jednopłciowych i uznanie je za małżeństwa znalazła się w programach wielu partii politycznych. Wprost o takiej zmianie mówią Lewica (czyli SLD, Wiosna Biedronia oraz Partia Razem) i Koalicja Obywatelska. Ludowcy i Kukiz ‘15 nie określili się do końca – ich lider i były kandydat na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz deklarował poparcie dla inicjatywy związków partnerskich, innym razem z tego poparcia się wycofywał. Bezspornie jednak PSL będzie głosował zgodnie z oczekiwaniami koalicjanta – jeżeli partia znajdzie się jeszcze kiedyś w koalicji.
Żaden z liderów tzw. opozycji nie potępił niedawnych prowokacji środowisk LBGT+ wymierzonych w świątynie oraz miejsca pamięci związane z polska historią.
Paweł Pietkun